środa, 11 kwietnia 2012

19.Dla Ciebie wszystko


Tom
Siedziałem na meblach w kuchni, machając bosymi stopami w powietrzu. Jedną ręką podpierałem się o blat, a w drugiej trzymałem papierosa, zaciągając się nim co chwilę. Było mi trochę zimno w tyłek, w końcu byłem nagi, ale na szczęście po krótkiej chwili już tego nie czułem.
Po seksie, który uprawiałem dzisiaj z Billem, od razu wyszedł z pokoju. Już nawet nie pytał, czy może zostać. Może nie chciał? Nie wiem. Cieszyło mnie, że przestał się o to dąsać i przestrzega wszystkich moich wcześniejszych ustaleń bez mrugnięcia okiem. Zresztą, wstawał wcześniej niż ja i nad ranem zawsze do mnie wracał. Potem znowu zasypialiśmy razem i wstawaliśmy z łóżka dopiero około godziny dwunastej.
Do świąt został już tylko miesiąc. Nie mogliśmy się zdecydować, czy zostać w LA, czy może jednak wrócić do domu. Byliśmy skłonni zostać w LA, ale wiedzieliśmy, że mama będzie zawiedziona. Temat wyjazdu do domu więc wciąż był otwarty.
Ciekawiło mnie jednak coś innego. Od tej pamiętnej kłótni w kuchni, która miała miejsce dwa miesiące temu, Jost ani razu się do nas nie odezwał. A ja... dużo myślałem.
Czy zrobienie Billowi loda to naprawdę takie wielkie halo? Wydawało mi się, że nie. Ot, nachylenie się i wzięcie do ust penisa innego faceta. Jeszcze jakiś czas temu na samą myśl robiło mi się słabo, ale teraz...
Nie wiem.
Im dłużej ja i Bill byliśmy ze sobą, tym bardziej oczywiste wydawały mi się niektóre rzeczy. Śmiałem się ze swoich początkowych obaw co do tego związku. Już dawno przestało mi to przeszkadzać i już dawno nie miałem żadnej dziewczyny. Można więc powiedzieć, że jestem wierny bratu, prawda?
Zgasiłem papierosa w popielniczce i odpaliłem sobie kolejnego. Zagryzłem dolną wargę, wracając do swoich rozmyślań.
Bill nie miał żadnych oporów przed obciąganiem mi, z chęcią się też wypinał, żeby łatwiej było mi w niego wejść. Nie mogło to więc być takie straszne, jak początkowo mi się wydawało. Nawet nie jestem już do końca pewny, czy jestem hetero.
Boże!
Czy ja naprawdę zastanawiam się, czy zrobić Billowi loda? On... na pewno byłby zadowolony. Bardzo, ale to bardzo zadowolony. A ja? Co ja bym czuł?
Sam nie wiem.
Westchnąłem ciężko. Wyglądało na to, że zwyczajnie już jestem gotowy, żeby to zrobić.
Przydałaby mi się jakaś pomoc, ale... Nie mając nikogo, kto mógłby mi jakoś w tej kwestii poradzić, zgasiłem papierosa i zeskoczyłem na podłogę. Przeciągnąłem się i poszedłem do salonu, gdzie włączyłem swojego laptopa.
W internecie przecież jest wszystko, prawda? Tam na pewno ktoś mi pomoże.
Zalogowałem się na pierwszy lepszy gejowski portal jako "desperat". W końcu byłem zdesperowany, nie?
Było trochę zalogowanych osób, więc wszedłem na ogólne forum na tej stronie i dałem wpis.
"Cześć. Zalogowałem się tu, bo potrzebuję pomocy. Od pewnego czasu jestem w związku z innym mężczyzną. Jest to mój pierwszy chłopak i zanim się pojawił byłem przekonany, że jestem hetero. Chciałbym mu obciągnąć, ale boję się, że to mnie obrzydzi i nie będę chciał już później uprawiać z nim seksu. Mógłby mi ktoś jakoś pomóc?"
Trochę wszystko naciągnąłem, ale co tam. Każda rada się przyda.
Po chwili odpisało mi kilka osób. Rady typu "Jak obciągniesz, to się przekonasz", "Możesz popróbować na moim, na pewno ci się spodoba" i inne tego typu rady od razu zignorowałem, czując wypieki na policzkach.
-Dzięki, chłopaki. Naprawdę mi pomagacie- mruknąłem cicho.
Nic lepszego się nie pojawiło.
Wylogowałem się z tego portalu i wyłączyłem laptopa. Poszedłem do pokoju i jeszcze długo nie mogłem zasnąć, myśląc o tym, co chciałem zrobić.
Ja i moje głupie pomysły.



Bill
Wstałem i jeszcze dobrze nie otworzyłem oczu, a już kierowałem się do pokoju Toma. Wślizgnąłem się pod jego kołdrę i przytuliłem do jego ciepłego ciała. Taa... Teraz mogę spać dalej.
Gdy obudziłem się ponownie, Tom, o dziwo, nie spał. Gapił się w sufit, smyrając mnie po pośladku.
-O. Nie śpisz?- spytałem zdziwiony.
-Nie- mruknął cicho zamyślony.
-To jakieś święto?
-Nie wiem.
-Aha.
Zapadła cisza. Chciało mi się z niego śmiać, w końcu zazwyczaj nie myślał, ale wolałem nie mówić tego głośno, żeby się nie obraził.
Nie zastanawiając się długo podsunąłem się do góry i złączyłem nasze usta. Ochoczo odwzajemnił pocałunek wracając na ziemię i ściskając mnie mocno. Rety, był taki przewidywalny!
Szybko pozbył się swoich bokserek, a potem chwycił się za moje. Uniosłem biodra pomagając mu w tej czynności. Leżałem na plecach z szeroko rozłożonymi nogami, a on przysiadł na piętach między nimi. Dziwnie się patrzył.
...Na mojego penisa.
Zagryzł dolną wargę i miał nieciekawą miną.
-Coś z nim nie tak?- zapytałem niepewnie i też zacząłem mu się przyglądać.
Tom zaskoczony spojrzał mi w oczy. Przez chwilę tak się na mnie patrzył, a potem jego wargi drgnęły i...
Wybuchnął śmiechem. Padł obok mnie na łóżku, zwinął się w kulkę i śmiał się jak wariat, turlając się po łóżku. Zobaczyłem, że twarz ma całą czerwoną, a po policzkach płyną mu łzy.
-Z czego się śmiejesz?!- spytałem oburzony, dając mu sójkę w bok.
On tylko jeszcze głośniej zaczął się śmiać. Nie wiedząc, jak go powstrzymać, zepchnąłem go z łóżka, ale zamilkł tylko na ten moment, kiedy grzmotnął o podłogę. Potem znowu się roześmiał.
Westchnąłem. Była to jednak z tych chwil, w których nie rozumiałem Toma ni w ząb.
Gdy się wreszcie uspokoił, uderzył mnie poduszką za to, że go zepchnąłem. Ochota na seks momentalnie mu przeszła, mi zresztą też. Przeszła na cały dzień, bo kiedy tylko Tom gdzieś mnie mijał w domu czy coś, chichotał głupio. Pytałem się go, o co mu chodzi, ale nie był w stanie nic z siebie wydusić. Przysięgam, jak kiedyś przez niego zejdę na zawał.




Tom
Kiedy Bill z tą niepewną miną przyglądał się swojemu penisowi, nie mogłem inaczej zareagować. Jego mina była fenomenalna, nie sądziłem, że moje niepewne spojrzenie wywoła u niego coś takiego.
Nie potrafiłem tego opanować, ale przynajmniej było mi wesoło.
Dopiero wieczorem mi przeszło i mogliśmy swobodnie obgadać nasz wyjazd do domu na święta. Zdecydowaliśmy w końcu, że jedziemy, a potem mogliśmy zająć się bardziej przyziemnymi sprawami.
Wciąż się wahałem i nie mogłem uwierzyć, że ja, Tom Kaulitz, mam takiego pietra. Kiedy znowu już byliśmy nadzy i spojrzałem na przyrodzenie Billa, od razu przypomniało mi się zdarzenie z rana i miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Nie zrobiłem tego, nerwowo zagryzając wargę.
-Bill, usiądź na brzegu łóżka- poprosiłem cicho.
Wyglądał na zaskoczonego, ale wykonał moje polecenie. Kiedy ukląkłem przed nim, jego oczy otworzyły się szeroko. Był zszokowany.
Nie ruszał się, tylko wpatrywał się we mnie z nadzieją. Już wiedziałem, że nie mogę się wycofać i... chciałem tego.
Chciałem sprawić mu przyjemność.
Rękoma rozsunąłem jego nogi i nachyliłem się nad stojącym penisem. Słowa były zbędne.
Z lekkim wahaniem ująłem go ręką u nasady i nakierowałem do swoich ust. Zamknąłem oczy, biorąc w posiadanie główkę. Czekałem na jakiś odruch wymiotny, ale nic takiego nie nastąpiło. Niepewnie dotknąłem go językiem, czując jak pulsuje. Bill jęknął i nakręciło mnie to.
Z większą pewnością pochyliłem głowę, jeszcze bardziej biorąc go głębiej w usta, a potem wyciągnąłem lekko. Powtórzyłem ten ruch. Nie było w tym nic obrzydliwego. Penis był śliski i gładko zagłębiał się w moich ustach. Pachniał seksem i to działało na mnie jak afrodyzjak. Poza tym to przecież penis Billa! Jego część, więc jak może być w nim coś obrzydliwego?
-Boże, Tom... Aach, uch... Taaak...- jęczał, przyciskając moją głowę bardziej do siebie.
Przestałem kontaktować, co się dzieje i zacząłem mu obciągać wręcz brutalnie, przygryzając go lekko w niektórych miejscach. Językiem smyrałem go wszędzie, zataczając na nim różne wzory. Zsuwałem napletek i pieściłem go najintensywniej jak tylko mogłem.
Wyczułem pierwsze krople spermy na języku, więc przestałem. Nie byłem jeszcze gotowy, żeby pozwolić mu się spuścić w swoich ustach. Ale... byłem gotowy na coś znacznie lepszego.



Bill
Nie wierzyłem, że on to zrobił. Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w niego, próbując znaleźć coś, co potwierdzi, że to nie jest Tom, tylko jakiś inny facet przez niego podstawiony. Ale to był Tom!
Tom, który mi odciągnął.
Nie rozumiałem, dlaczego tak nagle go wzięło, ale czy to ma znaczenie? Zrobił to! Naprawdę zrobił! Nic innego się nie liczyło.
-Tom... Wow- powiedziałem, szeroko się uśmiechając.
-Co wow?- spytał oblizując usta i patrząc mi w oczy.- Przecież nie doszedłeś.
-Ale... zrobiłeś to. Rety, Tom... Dziękuję!
-Nie dziękuj. Mam dla ciebie coś znacznie lepszego. Dzisiaj Mikołajki, prawda?
-To prezent?
Kiwnął głową. Wziął z szafki żel i prezerwatywę i wcisnął mi to w ręce. Spojrzałem na niego z niezrozumieniem.
-Przecież nie używamy gumek- rzuciłem. Chyba po tych wszystkich razach nie boi się, że się zarazi? To by znaczyło, że jednak coś jest z nim nie tak.
Westchnął tylko. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale wyraźnie nie potrafił. Zagryzając dolną wargę położył się na wznak na łóżku i rozsunął szeroko nogi.
-Ty chyba nie...- mruknąłem z niedowierzaniem.
-Tak, do cholery! Tylko nie patrz się na mój ryj!- warknął, zasłaniając twarz rękami.
Zachichotałem cicho. Nie wiem, co mu się stało, ale... kocham go! Po prostu go kocham!
Odłożyłem rzeczy na bok i usadowiłem się między jego nogami. Nachyliłem się nad nim i spróbowałem odsunąć ręce z jego twarzy, ale jęknął cicho, nie pozwalając mi na to.
-Tom, daj spokój. Spójrz na mnie- poprosiłem cicho.
-Nie.
-Chyba się nie wstydzisz?
Prychnął.
-Niczego się nie wstydzę. Po prostu nie chcę na to patrzeć.
-Tom!- jęknąłem. Czy to naprawdę mój brat? Najpierw robi mi loda, potem oferuje swoją dziurę, teraz się wstydzi...- Nie ćpałeś niczego, prawda?
Tak mogłoby przecież być! Rano śmiał się ze mnie jak wariat, potem zresztą też.
-Głupi jesteś czy co?- zapytał, odsłaniając jedno oko.
-Tom, chcę patrzeć ci w twarz, kiedy będę to robił- mruknąłem, głaszcząc go po piersi.- Chcę widzieć, czy jest ci dobrze...
Jęknął cicho, ale w końcu się odsłonił.
-Po prostu to zrób, dobra?- warknął. Miał na policzkach urocze rumieńce zażenowania.
Wziąłem tubkę z żelem i otworzyłem ją. Wycisnąłem na palce sporo specyfiku o miętowym zapachu i dokładnie nasmarowałem wejście Toma. Coś mu tam nie pasowało, że to takie zimne. Czułem jak się spiął, kiedy go tam dotknąłem i byłem pewien, że pierwszy raz będzie dla niego bardzo bolesny.
Wykonałem na swoim członku kilka pospiesznych ruchów, stawiając go w pełnej gotowości, a potem nałożyłem prezerwatywę. Tom w ogóle nie patrzył uważnie obserwując sufit.
Nasmarowałem swojego penisa tak obficie, że aż z niego kapało.
-Gotowy?- spytałem cicho.
Bliźniak kiwnął mi głową. Kiedy się do niego przysunąłem, automatycznie zarzucił mi jedną nogę na ramię. Zrobiłem to samo z drugą i złapałem go za rękę.
-Tylko mnie nie połam- mruknął, kiedy nachyliłem się do jego ust.
Nakierowałem swojego penisa na jego wejście i spróbowałem go delikatnie wsunąć do środka. Tom automatycznie się spiął. Nie chciałem, żeby go bolało, więc puściłem jego rękę i zacząłem go pospiesznie zaspokajać ręką. Warkoczyk jęknął głośno, wyginając się ku mojej ręce, żeby tylko być mocniej dotykanym. Robiłem to przez chwilę, a w pewnej chwili drugą ręką pomagałem sobie w niego wejść. Już nie był taki spięty, więc korzystając z tego, wsadziłem główkę. Skrzywił się lekko, ale poza tym chyba wszystko było w porządku.
Delikatnie, aczkolwiek stanowczo wsuwałem się cały czas dalej, aż w końcu zagłębiłem się w nim do końca. Pozwoliłem mu skończyć i dopiero wtedy zacząłem się w nim delikatnie poruszać. Syknął cicho z bólu.
-Mocno boli?- spytałem, wciąż wykonując delikatne, płynne ruchy. Trudno mi było wydobyć z siebie głos.
-Nieważne- szepnął i odwracając wzrok dodał.- Rżnij, póki możesz.
Aż zachłysnąłem się powietrzem, kiedy to usłyszałem.
Przy którymś pchnięciu z kolei wreszcie trafiłem w jego prostatę. Potem już przestał się krzywić, uciekać wzrokiem i wiercić. Patrzył mi prosto w oczy, wciąż cały czerwony na twarzy. Jęczał. Głośno, nieprzerwanie.
Podobało mu się.
-Mocniej, Billy... mocniej- jęknął głośno.- To twój dzień, rżnij mocno!
Nie musiał mi dwa razy powtarzać.
Skończyliśmy równocześnie, krzycząc z rozkoszy. Pchnąłem na końcu najmocniej, jak umiałem, a on jęknął przeciągle, wijąc się z rozkoszy. Zsunąłem sobie jego nogi z ramion i opadłem na niego. Ściągnąłem prezerwatywę i oddychając ciężko, rzuciłem ją niedbale koło łóżka.
-Jak było?- spytałem niepewnie.
Pocałował mnie lekko w odpowiedzi.
-Zajebiście.
Nic więcej już nie powiedział. Tylko to jedno słowo, które miało mi powiedzieć wszystko.

1 komentarz:

  1. Zrobiłaś to... ... ... *umarła* To okrutne... ... ...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)