środa, 11 kwietnia 2012

27.Spotkanie


Tom wyszedł ze szkoły i zerknął przez ramię. Prychnął widząc kilkanaście dziewczyn wgapionych w okno i bezczelnie go obserwujących. Cholera!
Od momentu, kiedy rozmawiał z Billem i przeniósł się do innej szkoły minął miesiąc. Wbrew pozorom Dredziarz całkiem dobrze znosił rozstanie. Wiedział, że Bill potrzebuje czasu. Codziennie rozmawiał z Geo i dostawał szczegółowy raport z życia Czarnego. Wiedział, o której wstaje i kładzie się spać, jakie ma oceny, co powiedział w ciągu dnia, jak spędził czas, jak goją się jego rany, a nawet kiedy był w łazience i co zjadł na śniadanie, obiad i kolację. Tom wiedział wszyściutko. Uspokajało go to, że brat powoli wraca do zdrowia. Znowu zaczął się uśmiechać.
On za to od początku pobytu w nowej szkole miał ochotę rozpędzić się i walnąć głową w ścianę. Mimo tego, że ta szkoła była duża, wszyscy się za nim oglądali, bo nazywał się Tom Kaulitz. Nawet nie chciał wiedzieć, ile razy musiał powiedzieć "tak, ten Kaulitz". Ci ludzie to wariaci! Zmuszali go do grania na gitarze na lekcji muzyki wynajdując najróżniejsze piosenki i próbując go na czymś zagiąć, przypatrywali mu się cały czas i nawet w spokoju nie mógł iść do łazienki, bo podglądały go dziewczyny. Miał ochotę wykrzyczeć na cały korytarz, że jest gejem, ale darował sobie, bo w szkole mimo wszystko było więcej chłopaków, niż dziewczyn. Wolał licha nie kusić. Rety! Przynajmniej nie miał czasu za dużo myśleć o tym wszystkim, co wydarzyło się w poprzedniej szkole.
Szedł spokojnym krokiem przez trawnik i czuł na sobie ciekawskie spojrzenia. Żenada.
Nagle podszedł do niego jego rówieśnik. Zrównał z nim krok i tak po prostu szli w ciszy. Poznali się już na samym początku. Andreas był bardzo cichy, ale Tom już zdążył się przekonać, że z tym kolesiem się nie zadziera. Wyglądał jak chucherko, nosił glany, obcisłe jeansy i był w dodatku rudy. Kaulitz już pierwszego dnia szkoły był świadkiem bójki, w której Andy załatwił dwóch napakowanych goryli. Tak im wpieprzył, że przez dwa tygodnie nie pokazywali się w szkole. Usiedli razem w ławce i tak jakoś wyszło, że się zakumplowali. Andy jako jedyny niczego od niego nie żądał. Po prostu był.
-Gapią się- mruknął zirytowany Kaulitz.
Andy wzruszył ramionami i pociągnął nosem.
-Przeszkadza ci to?
-One się gapią na moją dupę!
-W tych spodniach i tak nic nie widać.
-Może powiem, że jestem gejem? Jak myślisz, odczepią się?
-Albo zaproponują ci drugą dziurę.
Tom skrzywił się.
-To już przegięcie. O, nie! Spływamy, idą tutaj!
Andy pokręcił tylko głową, ale pobiegł za kolegą. Wybiegli z terenu szkoły i pobiegli na parking, gdzie rudy miał swój motor. Odkąd dziewczyny wymalowały cały samochód Toma szminką zostawiając swoje numery i propozycje "nie do odrzucenia", zrezygnował z przyjeżdżania nim do szkoły. Po raz pierwszy w życiu miał opory przed wjechaniem do myjni.
Już miał wsiadać, kiedy nagle zadzwonił jego telefon.
-Halo?- spytał.
-Tom?
-Jeśli dowiedziałeś się, że masz raka, to nie chcę o tym wiedzieć.
-Nie żartuj sobie, synu. Dzwoniła do mnie Simone.
-Simone?
-Tak, twoja prawdziwa mama. Chciała się spotkać i porozmawiać z tobą i... ze mną.
-C-co? A-ale czemu?
-Nie wiem, nic nie chciała mi powiedzieć. Możesz przyjechać do tej knajpki, w której zawsze jedliśmy pizzę? Umówiłem się na szesnastą.
-To za pół godziny!
-Akurat zdążysz, nie masz daleko. To tylko trzydzieści kilometrów, a ty masz samochód.
-Rany! Dobra, przyjadę.
Rozłączył się i westchnął.
-Kłopoty?- spytał Andy nakładając kask.
-Nie wiem. Muszę się pośpieszyć.
Andy pojechał do swojego domu. Tom zostawiał u niego swój samochód. Pożegnał się z kolegą, szybko wsiadł do auta i ruszył na spotkanie. Przez całą drogę zastanawiał się, o co może chodzić Simone i dlaczego chce się spotkać z nim i z ojcem. Nie bardzo rozumiał, ale miał przeczucie, że to coś bardzo ważnego. Simone nie chciałaby się spotkać, gdyby nie miała powodu.
Zajechał pod knajpkę o 16.10. Spokojnie wysiadł z auta i wszedł do środka. Było tam raczej przytulnie, a każdy stolik posiadał wysokie kapapy zasłaniając klientów aż z trzech stron i zapewniając im tym samym odrobinę prywatności. Ściany były pomalowane na różne kolory, a różnokolorowe kafelki ładnie z nimi współgrały. W tle grała cicha muzyka.
Tom dostrzegł ojca machającego do niego i...
Kolana się pod nim ugięły, kiedy dostrzegł Billa. Czarny stał obok Jorga i patrzył na niego z nieprzeniknioną twarzą. Widząc na sobie wzrok Dredziarza, odwrócił głowę, jednak Kaulitz nie mógł nie dostrzec delikatnego uśmiechu na jego ustach. Poczuł niewysłowioną radość. Podszedł do stolika i po prostu rzucił się bliźniakowi na szyję. Bill odwzajemnił uścisk. Stali tak przez chwilę obejmując się mocno i po prostu ciesząc się spotkaniem.
-Tęskniłem- szepnął Tom.
-Wiem. Ja też- uśmiechnął się Bill.
Dredziarz odsunął się trochę od bliźniaka i spojrzał mu w oczy. Były jakieś takie... radosne? Nie wiedział jak określić te błyski. Coś się zmieniło.
-Musimy pogadać- powiedział poważnie Czarny.
Dredziarz kiwnął głową. Przywitał się z ojcem i spojrzał na Simone. Kobieta miała bardzo poważną minę i wyglądała, jakby przygotowywała się do bardzo trudnej rozmowy. Tom przywitał się z nią, a potem wszyscy usiedli wygodnie i zamówili dla siebie coś do picia. Tom i Bill siedzieli obok siebie. Obok Dredziarza siedział ojciec, a Billa- Simone.
-Więc? O co chodzi?- spytał Tom.
-Chciałabym wam powiedzieć coś bardzo, ale to bardzo ważnego. Zatajając to od samego początku miałam poważne wyrzuty sumienia, ale nie byłam pewna, czy gdybym wyznała prawdę, to sytuacja jeszcze by się nie pogorszyła. Zdecydowałam się z wami porozmawiać ze względu na Billa.
-Na mnie?- zdziwił się Czarny.
-Tak, wiem o tym, że próbowałeś popełnić samobójstwo. Mam bardzo dobry kontakt z Simonem, dzwoniłam do niego raz w tygodniu i pytałam go, jak ci idzie. Jednak... Od momentu, kiedy przyjechałeś na święta i Hans tak źle cię potraktował... miałam tylko jeszcze większe wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam prawdy, bo być może twoje życie wyglądałoby wtedy inaczej. Lepiej.
-Jaki to ma związek z nami?- spytał Jorg.
-Taki, że... to dla mnie bardzo trudne. Jorg, wysłuchaj mnie do końca dobrze?
Mężczyzna kiwnął głową na znak zgody.
-Chłopcy nie są dziećmi Hansa- wystrzeliła Simone.
-CO?!
-T-tak, to... On o tym wie. Zawsze wiedział. Nie domyślał się jednak, kto jest prawdziwym ojcem. W metryce urodzenia znajdują się takie dane, ale on nigdy tego nie sprawdzał, a jak sprawdzał, to się nie przyznał. W każdym bądź razie...
-Do czego zmierzasz?- spytał Tom marszcząc brwi. Poczuł na swojej prawej ręce muśnięcie dłoni. Złapał pewnie Billa za rękę i splótł z nim palce.
-To... Jorg, Bill i Tom to tak naprawdę... twoje dzieci.- Odetchnęła z ulgą.- Uch, powiedziałam.
Zapadła cisza. Ręka Billa zacisnęła się na dłoni Toma tak mocno, że Dredziarz aż się skrzywił. Zdumiony spojrzał na ojca, który był w ciężkim szoku. I nie tylko on. Czarny zrobił się biały jak papier. Najmniej poruszony tym wszystkim był Tom i to on pierwszy się odezwał.
-Jak to w ogóle możliwe?
-Jorg i ja mieliśmy pewien... romans- zaczęła opowiadać Simone.- On akurat przechodził kryzys ze swoją żoną, a ja miałam problemy z Hansem, który nie potrafił pogodzić się z porażką. Jego interes padł i był wściekły. Po-pocieszyliśmy się nawzajem. Jorg był przekonany, że nie może mieć dzieci, więc się nie zabezpieczyliśmy. Kiedy się rozstaliśmy okazało się, że jednak jestem w ciąży. Chciałam się z tobą skontaktować, Jorg, i ci o tym powiedzieć, ale zaczęło ci się układać w małżeństwie. Chcieliście zaadoptować dziecko... Hans domyślił się, że dzieci nie są jego, ale gdyby to wyszło na jaw, zupełnie by się pogrążył. Uznał więc oboje dzieci, chociaż widziałam, że zrobił to niechętnie. Wtedy zaproponowałam odsprzedanie dziecka. Była to ciężka decyzja, ale chciałam chociaż w taki sposób podarować ci syna. Pieniądze pomogłyby Hansowi zbudować firmę od nowa tym samym zapewniając drugiemu dziecku godziwe warunki do życia. Planowałam, że kiedy chłopcy skończą po osiemnaście lat, powiem Billowi całą prawdę i wtedy skontaktuje się z bratem i ojcem, ale Billa już wtedy nie było. Nie wrócił na święta i odciął się od rodziny. Simon wiedział o jego kłopotach z matematyką od samego początku, ale nie chciał zwalniać nauczycielki, zanim nie znajdzie na jej miejsce naprawdę dobrego zastępstwa...
Tom parsknął śmiechem. Tak, Paul zdecydowanie był świetnym wyjściem. Dobrze uczył i na pewno był nieziemski w łóżku.
-Simone, jak mogłaś mi odebrać syna?- spytał Jorg łamiącym się głosem.
Bill zerknął na ojca niepewnie. Na jego twarzy malowała się cała gama uczuć mimo tego, że bardzo chciał je ukryć. Czarny zerknął na Toma, a ten uśmiechnął się do niego pokrzepiająco.
-Stary jest całkiem faj... Au! To bolało!
-Miało boleć!- warknął Jorg patrząc na syna rozcierającego sobie ramię.
-Dlaczego mówisz nam to akurat teraz?- spytał Tom obejmując bliźniaka ramieniem. Po raz pierwszy widział Billa tak niepewnego.
-Hans definitywnie wyparł się Billa. Do końca szkoły zostało naprawdę niewiele, a ja nie mam możliwości zapewnienia mu odpowiednich warunków do życia. Hans dobrze pilnuje pieniędzy i ze wszystkiego mnie rozlicza. Dlatego... dlatego chciałabym, żebyś wziął do siebie również drugiego syna, Jorg. Masz okazję go poznać. Co ty na to?
-Co ja na to?! Pff! Co za głupie pytanie! Oczywiście, że zabieram go do siebie. Jeszcze dzisiaj może się wprowadzić, zamówię robotników i za jakieś dwa dni jego pokój będzie gotowy. Zgadzasz się, Bill?
Czarny nadal patrzył na ojca cosik niepewnie. Jorg uśmiechnął się do niego, a jego oczy podejrzanie błyszczały. Tom poczuł, że przeszkadza. Odsunął się od Billa i przecisnął się między brata a Simone. Czarny spojrzał na niego pytająco, zaraz jednak jego oczy otworzyły się szeroko, kiedy Jorg zamknął go w silnym uścisku. Przytulił go do siebie mocno i rozpłakał się jak małe dziecko.
Dredziarz słyszał cichy szept ojca, ale nie wiedział, co powiedział jego bratu. Cokolwiek to nie było, podziałało jak zapalnik, bo Bill przytulił się do niego z radością chowając twarz na jego piersi.
-Tak mi coś nie pasowało, kiedy poznałem Hansa. W ogóle nie jesteśmy do niego podobni- rzucił Tom do Simone.
-Jesteście podobni do Jorga. Obaj, chociaż mogłoby się wydawać, że tak bardzo się różnicie.
Jorg i Bill odsunęli się od siebie. Czarny spuścił głowę w dół, a jego oczy był pełne łez. Nie pozwolił jednak, żeby popłynęły po policzkach.
-No, braciszku. Witamy w rodzinie Kaulitzów. Jeszcze tylko pozbędziemy się twojego paskudnego nazwiska i wszystko będzie ok.
-Musimy pogadać- powiedział Bill.
Tom kiwnął głową. Wiedział o tym. Zwłaszcza, że teraz będą mieszkać razem.
Bill się zmienił. Bardzo. Stał się bardziej otwarty i radosny, chociaż na pewno w głębi serca był dalej tym samym, kochanym Billem. Dredziarz miał nadzieję, że szybko przebrną przez czekającą ich rozmowę i nareszcie będzie między nimi naprawdę dobrze. Już zbyt długo na niego czekał. Obaj pogodzili się z sytuacją, ze swoją miłością i całą resztą. Zrobili wielki krok na przód. Do prawdziwego szczęścia zostało im już bardzo niewiele.
Dredziarz uśmiechnął się na myśl, że Bill jest jego własną prywatną obsesją. Odkąd go poznał, nie było takiej chwili, w której by o nim nie myślał.
To była najprawdziwsza obsesja.
Cholernie mu się to podobało.

1 komentarz:

  1. Jest późno, więc zostawiam po sobie tylko ślad. Pozdrawiam ~~~

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)