poniedziałek, 30 kwietnia 2012

3.Rodzinny dom


Krzyczał z przerażenia, błagając o litość. W całym swoim życiu nie doświadczył tak paraliżującego strachu, jak w tej jednej chwili, kiedy obcy mężczyzna brutalnie zdzierał z niego ubrania. Szarpał się, próbując wyrwać, płakał i krzyczał. Krzyczał stale, nieprzerwanie, jęcząc z wysiłku i błagając o litość.
- Cicho.
Nie chciał tego robić. Każdy jeden pocałunek tego mężczyzny sprawiał, że robiło mu się niedobrze. Jego język w ustach Toma wywołał kolejną falę łez, a ręce bezskutecznie próbowały odepchnąć napastnika. Paradoksalnie, mimo zagrożenia, czuł się bezpiecznie, dopóki miał na sobie bokserki. Gdy napastnik się ich pozbył, odebrał chłopakowi całą nadzieję.
Tom kwilił cicho, kiedy mężczyzna brutalnie odwrócił go na brzuch, przyciskając go do zimnych paneli. Jego koszulka była podwinięta do góry, a spodnie opuszczone do kostek.
- Nie! Nie, proszę! Tylko nie to! - krzyczał zrozpaczony, ale napastnik go nie słuchał. Nim chłopak się zorientował, mężczyzna już był w nim, poruszając się szybko i jęcząc z rozkoszy. Tom wrzeszczał i wrzeszczał, wciąż błagając o litość. Chciał, żeby ktoś mu pomógł, ale nawet jeśli ktoś go słyszał, nikt nie przybiegł na ratunek.
Dostrzegł swoją rękę, ale była chudsza niż zazwyczaj. Na przedramieniu dostrzegł tatuaż.
Napis "Freiheit" i jakaś data... Poczuł, jak mężczyzna spuszcza się w niego, przygniatając go do podłogi.
Zerwał się z krzykiem z łóżka, oddychając ciężko. Szybko zapalił lampkę na stoliku nocnym, rozglądając się nerwowo po pokoju. Ten sen był taki realny, zupełnie jakby ktoś odtworzył go w jego głowie. Nic z tego nie rozumiał.
Położył się płasko na pościeli, ale nie mógł zasnąć. Wstał więc i wszedł do łazienki. Drzwi do pokoju Billa były otwarte, więc wszedł do środka. Pierwszy raz był w tym pokoju, ale nie miał czasu, żeby się rozglądać. Zaczął szukać fajek. Wiedział, że musi zapalić, inaczej nie wytrzyma, a nie chciał budzić brata.
Zamarł, kiedy od strony łóżka usłyszał zduszony jęk. Miał nadzieję, że Bill właśnie nie robi sobie dobrze. Przez chwilę nasłuchiwał, aż w końcu zdecydował się do niego podejść. Najwyżej nie odezwą się do siebie do końca życia.
Poświecił telefonem na jego twarz. Bill miotał się w pościeli, był spocony i drżał.
To jakaś totalnie głupia noc, pomyślał Dredziarz. Dotknął ramienia Billa, chcąc go obudzić, ale kiedy tylko jego palce zetknęły się z nagą skórą brata, Czarny z miejsca przestał się szamotać. Momentalnie się uspokoił i westchnął, jakby z ulgą. Tom przypomniał sobie o słowach koleżanki, że Bill nie lubi być dotykany. W tym wszystkim znowu mu coś nie pasowało. Prędzej się poćwiartuje niż pozwoli, żeby prawda została przed nim ukryta!
Zabrał rękę, ale Bill spał już spokojnie. Tom znowu poszukał papierosów, szybko sobie jednego odpalił i wyszedł. Gdy skończył, pospiesznie zajrzał do Billa. Gdy upewnił się, że nadal śpi spokojnie, położył się spać.
Rano przy śniadaniu panowała grobowa cisza. Bill nie odezwał się nawet słowem, nie odpowiedział też na niepewne przywitanie Toma. Zjadł jedynie jedną kanapkę i odszedł od stołu.
Tom chciał jakoś naprawić to, co zepsuł już na samym początku. Bill nie miał zbyt przyjemnego charakteru, ale przecież to nie był powód, żeby na wstępie do niego warczeć. Wychował się w miejscu, gdzie uczono go, jak należy przepraszać. Zdecydował, że porozmawia z nim w drodze powrotnej ze szkoły.
Gdy na długiej przerwie znowu zobaczył grupkę chłopaków zaczepiających jego brata, szybko przeanalizował całą sytuację.
Podszedł do brata, gotowy mu pomóc.
- No, co jest? Chyba się nie boisz? - szydził jeden z chłopaków, popychając czarnowłosego. Bill miał zaciśnięte w gniewie usta i bladą twarz. Było to kolejną rzeczą, której Tom zupełnie nie rozumiał.
- Jakiś problem?- spytał, stając obok Czarnego.
Chłopacy popatrzyli na niego zdziwieni.
- Och, kolego, to twój ochroniarz? - spytał jeden, przyglądając się Kaulitzom. Zaraz jednak zamarł, wpatrując się to w jednego, to w drugiego.
- Kurwa, kim ty jesteś?! Wyglądasz zupełnie jak on!
Koledzy popatrzyli na niego jak na wariata, ale po dłuższej chwili przyglądania się Kaulitzom,doszli do identycznego wniosku.
- Hej, masz rację! Nigdy wcześniej cię tutaj nie widziałem.
- Odczepcie się od niego - warknął Tom. - Bo będziecie mieli ze mną do czynienia.
- Nie potrzebuję twojej pomocy - syknął Bill.
Dredziarz wzruszył ramionami.
- Trudno, bo czy chcesz, czy nie, i tak z niej skorzystasz. - Spojrzał na napastników, marszcząc brwi. - Odwalcie się od mojego brata albo inaczej sobie pogadamy.
- Od kiedy ten dziwak ma brata?
- Od urodzenia, baranie - powiedział Bill.
Tom przecisnął się między chłopakami i ruszył pod klasę, gdzie zostawił swój plecak. Bill dreptał posłusznie za nim, nie odzywając się. Miał kwaśną minę.
- Skąd kołujesz fajki? - spytał Tom, chcąc szybko zmienić temat.
- Carlos mi kupuje - Czarny wzruszył ramionami, zarzucając sobie torbę na ramię.
Zadzwonił dzwonek.
- Mógłby mi też kupować?
Bill ponownie wzruszył ramionami. Wszedł do klasy i zajął swoje miejsce. Tom przysiadł się do niego, chociaż Tina wołała go do swojej ławki.
- Czego ty chcesz? - burknął Bill.
- Słuchaj, głupio mi za tamto śniadanie. Może...
- Nie.
- Ale... czemu?
- Bo ty nie chcesz się ze mną kolegować. Spoko, rozumiem. Skoro mnie nie lubisz, nie wchodź mi w drogę. Ze swojej strony obiecuję to samo. Dostałeś nowe życie, korzystaj z niego, póki możesz.
Tom chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nauczycielka zaczęła sprawdzać obecność. Westchnął ciężko. Dał ciała, nie udało mu się pogodzić z Billem. Nie miał jednak zamiaru się poddawać. Zawsze był uparty i jego braciszek przekona się, że tak łatwo nie da się zbyć.
Gdy wracali do domu, w limuzynie panowała cisza. Siedzieli na przeciw siebie - Tom rzucał bratu ukradkowe spojrzenia, a Bill ciągle gapił się w okno i udawał, że tego nie widzi. Obaj zaciągali się papierosami, wsłuchując się w muzykę, którą włączył cicho Carlos. Tom był zdziwiony, że Bill tego nie skrytykował.
Gdy weszli do domu, Simone właśnie żegnała jakąś koleżankę.
- Więc może Hawaje? Zawsze chciałam tam pojechać - zaproponowała obca kobieta.
- Pewnie, zapytam Gordona - rzekła Simone z uśmiechem, który szybko zbladł, gdy zobaczyła Czarnego.
Chłopak uśmiechnął się kpiąco i wszedł po schodach na górę. Tom zamrugał ze zdziwienia, nie rozumiejąc, o co chodzi i ruszył za bratem.
Sytuacja wyjaśniła się dopiero przy obiedzie, który, po raz pierwszy zresztą, jedli wszyscy razem.
- Bill? Wiesz już, w którym pokazie weźmiesz udział? - zapytał Gordon, wcinając zielony groszek.
- Nie mam czasu na pokazy, więc na najbliższym czasie nie wezmę udziału w żadnym - stwierdził spokojnie.
Widelec Simone upadł z brzękiem na talerz.
- Ale, Bill - powiedziała z niepewnym uśmiechem. - To twoja wielka szansa.
- Nie wezmę w tym udziału. To moje ostatnie słowo.
- Ale...
- Może on ma rację? - wtrącił się Gordon. - Daj mu trochę odsapnąć. Postanowiłeś już, co zrobisz z zarobionymi pieniędzmi?
Bill wzruszył jedynie ramionami.
- To jego wielka szansa, powinien rozwijać swoją karierę! - mruknęła kobieta z desperacją.
- Och, jesteś aż tak zdesperowana, że chcesz mnie do tego zmusić? - spytał Czarny nieprzyjemnym głosem.
- Bill.
Gordon rzucił chłopakowi ostrzegawcze spojrzenie.
- Przepraszam - rzekł automatycznie Czarny. Odsunął talerz i wytarł usta serwetką.- Dziękuję za obiad, ale muszę iść się uczyć.
I wyszedł.
Tom po raz kolejny zamrugał ze zdumienia. O co tu, do cholery, chodzi?! Czy to wszystko oznaczało, że Simone naprawdę chciała wyjechać na wakacje za pieniądze zarobione przez Billa?
Dredziarz nic z tego nie rozumiał.
Po obiedzie rozmawiał chwilę z Gordonem. Opowiadał o szkole, nowych znajomych. Nie wspominał o zajściu z Billem, bo to były ich sprawy i starych się w to nie miesza.
Resztę dnia spędził w swoim pokoju, przeglądając na Internecie sklepy ze sprzętem muzycznym. Chłopacy z imprezy narobili mu ochoty na kupno jakiegoś elektryka. Zaczynał żałować, że oddał tamtą kartę kredytową. Akurat byłoby go stać na porządną gitarę. W tle grała cicha muzyka. Z nudów odrobił wszystkie lekcje i wypalił sporo fajek, które wyżulił od Billa.
Czarny w tym czasie leżał na swoim łóżku, obracając w dłoniach żyletkę. To było jak rytuał. Analizował cały dzień, potem wcześniejsze i robił bilans swojego życia. Zawsze dochodził do tego samego wniosku - nie ma po co żyć. Chociaż nie. Była jedna rzecz, której pragnął.
Chciał zemścić się na Simone. Miał ochotę skręcić kark własnej matce. Już nie raz zastanawiał się, jakby to było zepchnąć ją ze schodów albo czymś ją otruć. To byłoby przecież takie proste... Mógłby jej coś zrobić, może chociaż zranić?
Zawsze jednak dochodził do wniosku, że nie ma do tego jaj. Nie był mordercą. Nie był tak okrutny jak jego wyrodna matka. Nie potrafiłby jej zabić z czystym sumieniem. Powstrzymywał się nawet przed zleceniem tego komuś. Ta dziwka na razie pławiła się w luksusie, ale on znajdzie jakiś sposób, żeby się na niej odegrać za wszystko, co mu zrobiła.
Skoro więc nie potrafił jej skrzywdzić, tak naprawdę nie miał celu w życiu. Od "feralnego" dnia wszystko się zmieniło. Kiedyś, kiedy nie miał niczego, był o wiele szczęśliwszy niż teraz, kiedy miał wszystko.
Obracał żyletkę, oglądając ją ze wszystkich stron. Tak łatwo byłoby podciąć sobie żyły. Nie przejmował się tym, że pokaleczył sobie palce o ostre brzegi.
Zanim przyjechał Tom, marzył, trzymając tę żyletkę. Wierzył, że brat go uratuje, że mu pomoże i wszystko będzie dobrze. Wierzył, że go zaakceptuje łącznie z jego wadami i problemami.
Ale Tom nie chciał go zaakceptować. Od razu uległ wpływowi Simone, nastawiając się źle do swojego bliźniaka. A przecież to on zmusił matkę do sprowadzenia go tutaj! Dlaczego więc zawsze wszystko jest przeciw niemu...?
Telefon zawibrował, wybudzając go z transu. Żyletka upadła gdzieś na łóżko, ale zignorował ją.
Już czas.
Ubrał się w uszykowane wcześniej ciuchy, zrobił sobie standardowy makijaż i ułożył włosy. Wyskoczył przez okno, a potem przeszedł przez płot w miejscu, gdzie nikt z posesji nie mógł go zobaczyć.
Limuzyna już czekała. Carlos stał oparty o maskę samochodu, czekając na nastolatka. Na jego widok skinął mu głową z lekkim uśmiechem.
- Tam gdzie zwykle? - zapytał.
- Tak.
Carlos otworzył mu drzwi, wpuszczając go do środka, po czym zajął miejsce kierowcy i ruszył w to samo miejsce, w które ruszali  prawie codziennie o tej samej porze.
***
Tom jęknął cicho, kiedy coś zatarabaniło się w łazience. Spojrzał na zegarek i ponownie jęknął.
1.00
Czy ten człowiek nie może się wcześniej wykąpać, zastanawiał się zły.
Przekręcił się na brzuch i przez chwilę nasłuchiwał. Chciał spać! Spać, spać, spać...
Zastanawiał się, dlaczego Bill tak późno się kąpie. Nie mogąc powstrzymać ciekawości, wstał po cichu z łóżka i podszedł do drzwi od łazienki. Uchylił je lekko i zajrzał do środka.
Czarny brał prysznic, a jego ciuchy były porozrzucane po całej łazience. Wyraźnie nim rzucało.
- Czego chcesz?
Tom podskoczył, kiedy zdał sobie sprawę, że Bill jakimś cudem go przyłapał. W ogóle się nie krępując, odsunął drzwi prysznica i patrzył na brata z uniesionymi brwiami.
Dredziarz przełknął ślinę, przyglądając się ciału bliźniaka.
Nie byli identyczni. Bill był o wiele szczuplejszy, wręcz chudy. I te tatuaże... Gwiazdka na biodrze, jakieś napisy i kolczyk w sutku... Jak widać, gust ten sam.
No, penis też tej samej wielkości. Tylko czemu zwrócił na to uwagę?
- Obudziłeś mnie - stwierdził Tom. - Nie możesz kąpać się wcześniej?
- Sorry, postaram się tak nie hałasować. Coś jeszcze?
- Uhm... Czy to prawda, że... nie pozwalasz się dotykać?
Bill prychnął cicho, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Przylazłeś tu tylko po to, żeby zapytać o taką głupotę?
Tom mimowolnie się zarumienił.
- Noo... Po prostu.
- To bzdura. Idź spać.
Zatrzasnął drzwi kabiny i odwrócił się plecami do bliźniaka. Dredziarz westchnął i wrócił do łóżku.
Dowiem się, o co tu chodzi, warknął do siebie w myślach, zamykając oczy i próbując zasnąć. Dowiem się, do cholery!
Wystarczył tydzień czasu, żeby się przekonać, że jego "rodzina" jest totalnie potrzepana, by nie rzec dosadniej. Podsumowując: Bill to entuzjasta kąpieli nocnych, które mimo jego zapewnień, wciąż były za głośne i budziły Toma. Nie jadał kolacji, na śniadaniu milczał, a podczas obiadu zachowywał się jak przykładny synek. Gdy Gordona nie było w domu, ciągle awanturował się z Simone. Pozwalał się gnoić w szkole i wyraźnie unikał towarzystwa swojego brata, nie chcąc mieć z nim nic wspólnego. Simone była rozchwianą emocjonalnie kobietą, która najwyraźniej nie radziła sobie ze swoim synem i ciągle subtelnie dawała mu do zrozumienia, że nie powinien próbować zakolegować się z Billem, bo to źle się dla niego kończy. Marzył jej się rejs dookoła świata i poza kłótniami z Czarnym próba realizacji swojego pomysłu pochłaniała ją zupełnie. Gordon był dobrodusznym facetem, który zdawał się niczego nie dostrzegać. Wesoło się uśmiechał i wyglądał, jakby był członkiem normalnej, kochającej się rodziny, a nie prawdziwego domu wariatów. Carlos nie chciał na nikogo powiedzieć złego słowa, a Sara dawała mu po godzinach w garażu, schowana za jakiś stary motor.
Podsumowując... Nie, tego się nie da podsumować.
Nie tak wyobrażałem sobie rodzinę, narzekał w myślach Tom, kiedy jechał razem z Geo do domu Tiny, gdzie mieli rozłożony sprzęt. Robili kolejną próbę, wspólne granie wychodziło im bardzo dobrze i od razu się zakolegowali. Jedyny plus w całej tej kaszanie, z której Dredziarz nie rozumiał nic. Null. Zero!
- Coś ty taki skwaszony?- spytał Gus, kiedy zobaczył minę Toma.
 -Żyję w istnym domu wariatów - mruknął Tom, siadając ciężko na starym taborecie. - Jak tak dalej pójdzie, zwariuję.
- Nie przesadzaj, masz kasy jak lodu.
- Ja nie mam nic. Jestem biedakiem z bidula, do którego przyczepiła się jakaś straszna wariatka. I tyle.
- Mniejsza z tym - wtrącił Geo. - Znalazłem fajną miejscówę na występy, łatwo można by było się wykazać. Jest tylko jedno małe ale.
- Nie mamy wokalisty - mruknął Gus. - Nawet nie wiem, gdzie moglibyśmy kogoś znaleźć.
- Jak znajdziemy wokalistę, musimy stworzyć kilka własnych kawałków. Bez tego nie ruszymy. Jak będziemy mieć komplet ludzi i piosenki, może ktoś zwróci na nas uwagę.
Zapadła chwilowa cisza.
- Czyli musimy się trochę powłóczyć, żeby kogoś poszukać. Tak czy siak, musimy zacząć pracować nad piosenkami.
- Mam kilka kawałków, ale... - westchnął Tom.
- Ale co? - spytał Geo.
- Tekst jest do bani. Kompletnie nie umiem pisać piosenek.
- Może zaprezentujesz?
Dredziarz kiwnął głową. Wziął do ręki gitarę akustyczną i zaczął grać. Melodia była naprawdę dobra, ale... nie miała tekstu.
- Nazwałeś to jakoś? - zapytał Gus.- Naprawdę dobry kawałek.
- No właśnie nie nazwałem - jęknął Tom. - Teksty piosenek to dla mnie czarna magia, totalne dno, apokalipsa.
- Nic nam po melodii, skoro nie mamy tekstu - westchnął Geo.
- Bez przesady - wtrącił Gus, wzruszając ramionami. - Zwróć uwagę, że po angielsku nawet największy gniot brzmi całkiem nieźle, nie? Po niemiecku też może tak brzmieć. Musimy wymyślić jakieś słowa i postarać się, żeby były jak najlepsze. Tyle.
Tom i Geo pokiwali głowami na zgodę. Zamiast grać, ten dzień spędzili na wspólnym pisaniu tekstu piosenki. Pomijając fakt, że szło im to naprawdę opornie, bawili się całkiem nieźle. Tom zaprezentował kilka innych kawałków, które stworzył. Gus i Geo podłamali się z tego powodu, bo mieli bardzo dobrą muzykę, ale nie mieli tekstu piosenki. Obaj byli dobrymi muzykami i stwierdzili, że sami dadzą sobie radę z dograniem nut swoich instrumentów do tego, co zaprezentował Tom. Wiedzieli, że to trochę nie po kolei. Zwykle najpierw tworzyło się tekst, a dopiero potem resztę.
Cóż, jeśli chcą być sławni, muszą być oryginalni.
Wieczorem Geo odwiózł Toma do domu i zapowiedział, że ma szukać wokalisty i myśleć nad tekstem. Umówili się również na kolejną próbę.
Gdy tylko Tom przekroczył próg domu, usłyszał wrzaski. Ściągnął buty i na bosaka ruszył do salonu, gdzie najwyraźniej wybuchła kolejna awantura.
- Wiem, że je wzięłaś! Oddawaj, bo ci przypierdolę!
- Nie brałam twoich pieniędzy, Bill. Po co mi one?
- Tak?! - wrzeszczał czarnowłosy, pieniąc się ze złości. - A kto je wziął? Gordon, który ma szmalu jak lodu?! Ty je wzięłaś i dobrze o tym wiem! Od jakiegoś czasu ciągle pieprzysz o tej głupiej podróży dookoła świata! Jak chcesz się gdzieś wybrać, poproś Gordona, ty wstrętna dziwko!
- Nie wyzywaj mnie!- pisnęła kobieta.
- Bo co? Co mi zrobisz?! Myślisz, że się ciebie boję?! Chyba kpisz!
- Nie wzięłam tych pieniędzy!
- Jak nie ty, to kto, co?!
- Może… Tom?
Dredziarz aż wstrzymał powietrze, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. On miałby ukraść jakieś pieniądze? Nie, to jakiś żart. Bill w to nie uwierzy, prawda?
Czarny parsknął.
- Jasne, i co jeszcze? Tom? Chyba zupełnie cię pojebało! Nie kłam w żywe oczy! Jeśli do jutra moja forsa się nie znajdzie, zerwę kontrakt z tamtą agencją!
- Bill...
- Nie weźmiesz już ani grosza za moją ciężką pracę! Gdybym był pełnoletni, mogłabyś mi skoczyć! Tylko dlatego, że jeszcze nie mam osiemnastu lat, masz nade mną jakąkolwiek władzę! Masz czas do jutra.
Tom chciał się wtrącić, ale uznał, że to nie ma sensu. Nie chciał się kłócić. Po raz kolejny zatęsknił za domem dziecka, gdzie dzieciaki żyły raczej w zgodzie. Na pewno nie wybuchały takie awantury, jak w tym popieprzonym domu bogatych snobów. Jak on nie znosił takich ludzi.
- Suka! - krzyknął Bill, wychodząc z salonu i wbiegając pospiesznie na górę.
Tom zajrzał do środka, kiedy przechodził przez salon. Jego wzrok i Simone spotkał się na chwilę. Dredziarz spuścił szybko wzrok i również poszedł na górę. Nie chciał się wtrącać, chociaż obiecał sobie, że przy najbliższej okazji pogada sobie z Billem o tym, jak odnosi się do własnej matki. Wzmiankę o tym, że rzekomo to on wziął pieniądze, wolał pominąć.
W pokoju walnął się na łóżko i długo leżał, rozmyślając. Nic tutaj nie trzymało się kupy i było niezmiernie męczące. Najśmieszniejsze było to, że drapali się o pieniądze, których przecież mieli w bród. Tom stwierdził, że nigdy ich nie zrozumie.
Wyciągnął z szafki swoje ciuchy i poszedł się kąpać. Akurat kiedy ubrał spodnie, do łazienki wszedł Bill, również z zamiarem kąpieli. Na widok Toma jedynie uniósł jedną brew.
Dredziarz odwrócił wzrok, przyglądając się sobie w lustrze.
Bill odkręcił kurki, żeby uregulować temperaturę wody i bez skrępowania zaczął się rozbierać.
- Mógłbyś przestać? - zirytował się Tom.
- Ale co? - zdziwił się Czarny, zdejmując koszulkę.
- Rozbierać się przy mnie! To denerwujące!
- Co jest denerwujące? Czyżbyś nigdy nie widział nagiego faceta? - spytał Bill z kpiącym uśmieszkiem na ustach.
Tom aż zazgrzytał zębami ze złości.
- Nie o to chodzi!- syknął zły.
- Więc o co? Masz jakiś problem z tym, że się rozbieram? Przecież jesteśmy braćmi. Mamy to samo wyposażenie, nie rozumiem, co niby miałoby cię krępować.
Dredziarz poczerwieniał na twarzy, ale nie ze wstydu. Zacisnął jeszcze mocniej zęby, mając wrażenie, że zaraz popękają od siły, z jaką je zaciskał. Spojrzał na bliźniaka z rządzą mordu, nie wierząc, że naprawdę są ze sobą spokrewnieni. Gdyby nie te oczy...
Bill odwrócił się do niego tyłem i zdejmował właśnie bieliznę.
Tom podjął decyzję w ułamku sekundy. Dwoma susami dopadł go i złapał za ramię, odwracając w swoim kierunku.
Czarny pisnął cicho, próbując się wyrwać.
- Nie prowokuj mnie, popaprańcu! - warknął Tom. Bill spojrzał mu prosto w oczy z jawnym przerażeniem. Nawet nie próbował się wyrwać. Stał jak sparaliżowany, patrząc bratu prosto w oczy z tak ogromnym strachem, że Tom aż zamrugał.
Dopiero po chwili dotarła do niego cała prawda.
Bill naprawdę bał się dotyku! Z jakiegoś powodu zupełnie nie krępował się pokazywać swojego ciała, ale bał się, kiedy ktoś go dotykał, nawet jeśli chodziło o głupie ramię.
Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy.
Nagle Tom szarpnął bliźniakiem i rzucił go na ścianę tuż przy kabinie prysznicowej. Drugą ręką odciął mu drogę ucieczki i przysunął się trochę do niego. Bill jakby się w sobie skulił. Zaczął drżeć i Tom nie wiedział, czy to z zimna, czy strachu.
- Ty naprawdę boisz się dotyku - mruknął z niedowierzaniem, dotykając jego policzka. Bill drgnął, jeszcze bardziej się kuląc.
Dredziarz nie chciał zrobić mu krzywdy. Poczuł dziwny ucisk w żołądku, widząc to przerażenie w tych ciemnych tęczówkach. Zupełnie jakby patrzył w swoje własne. Nic go tak nie przerażało jak świadomość tego, że on też kiedyś może się czegoś tak mocno bać.
Przez chwilę głaskał brata delikatnie po policzku, opuszkami palców badając fakturę jego twarzy. Czarny cały czas patrzył mu prosto w oczy, zbyt przerażony, by próbować się uwolnić.
Ręka Toma przejechała przez jego nos na usta, a potem zaczęła delikatnie głaskać pofarbowane, luźno rozpuszczone włosy. Następnie palce zjechały na szyję i zatrzymały się tam na chwilę.
- Czego się boisz? Że cię uderzę? - mruczał Tom cicho, próbując ogarnąć to, czego się dowiedział. - Że coś ci zrobię? Przecież wiesz, że nie ma takiej opcji. Nie jestem żadnym agresorem ani sadystą. O co ci chodzi? Czemu mnie prowokujesz?
Czarny nie odpowiedział, struchlały. Dredziarz wiedział, że zapewne nic mu nie powie. Jeszcze raz pogłaskał go delikatnie po głowie, a potem powoli odsunął się i wyszedł.
Nie widział, jak Bill osunął się po kafelkach na podłogę i rozszlochał się jak dziecko, zakrywając sobie usta dłońmi. Nie chciał, żeby ktoś go usłyszał. Szybko wszedł pod prysznic. Szum wody zagłuszył jego szloch, kiedy się kąpał, szorując delikatną skórę. Bał się.
Tak bardzo się bał. Po raz kolejny pomyślał z nienawiścią o matce.
Zemszczę się, pomyślał. Jeszcze się zemszczę. Przysięgam!
W swoim pokoju przebrał się w piżamę i położył się na ogromnym, wygodnym łóżku. Wyciągnął spod poduszki zeszyt w czarnej okładce, lekko wystrzępiony na rogach i wyraźnie często używany. Otworzył go i ze stolika nocnego wziął pióro Parkera. Przez chwilę stukał nim w okładkę zeszytu, myśląc. Potem przetarł załzawione oczy i zaczął pisać, pociągając nosem.
"In mir wird es langsam kalt..."
Nie wiedział, skąd te słowa biorą się w jego głowie. One po prostu tam były, wręcz błagając go, aby przelał je na papier.
Zrobił to po raz kolejny, tworząc trochę dziwny, ale na pewno sensowny tekst. Wiersz? Być może, ale on wolał swojej twórczości w żaden sposób nie klasyfikować. Lubił pisać, to dawało mu jako takie ukojenie i wytchnienie. Mógł wyrzucić z siebie długo gromadzone emocje i zamknąć je w tym wyświechtanym zeszycie. Nie wracać do nich, a przynajmniej niezbyt często.
Kiedy skończył, poczuł się dziwnie. Już jakiś czas temu zauważył, że ostatnio nastrój w jego tekstach nieco się zmienił. Wcześniej, bohater był samotny, ale teraz... teraz miał przy sobie kogoś.
Też chciałbym mieć, pomyślał, zanim zasnął.
Tom również usnął bardzo szybko, ale obudził go krzyk. Gdyby nie był zmęczony, zapewne zabiłby Billa w tej oto chwili.
Świetnie! Po prostu świetnie! Jak już ta wstrętna farbowana księżniczka nie urządza sobie nocnych kąpieli, drze się jak popaprana w środku nocy! Jak on tego nie znosił.
Wstał z zamiarem uciszenia delikwenta, plując sobie w brodę, że tak narzekał na Dana. Jego chrapanie było niczym w porównaniu z tym, co wyprawiał Bill!
Wrr... Czuł się zdecydowanie lepiej, trwając w błogiej nieświadomości, że jego rodzina żyje.
Otworzył jedne, a potem drugie drzwi i bez ceregieli zapalił światło w pokoju bliźniaka. Nawet nie wiedział, która jego godzina. Mało go to obchodziło, on po prostu cholernie chciał spać!
Bill rzucał się na łóżku w tą i z powrotem. Musiało mu się śnić coś naprawdę strasznego, bo jęczał cicho, jakby z bólu i mruczał jakieś niezrozumiałe słowa.
Tom podszedł do niego i zamachnął się, chcąc go boleśnie obudzić, kiedy nagle majaki Billa ucichły. Z miejsca przestał się rzucać na łóżku i wziąwszy głęboki oddech, uspokoił. Jego spięte ciało wyraźnie się rozluźniło. Odwrócił się na drugi bok, zwijając się w kulkę pod kołdrą.
- Nienawidzę cię! - warknął Tom wściekły.
Wyszedł z jego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wściekły jak diabli, położył się spać.
Tej nocy po raz kolejny miał tamten sen. Błagał o litość, wyrywał się z całych sił, ale napastnik był nieubłagany. To było takie realne! On naprawdę czuł, jak ktoś wchodzi głęboko w jego ciało, sprawiając mu przy tym nieziemski ból. Znowu zobaczył napis Freiheit, znowu był w tym dziwnym mieszkaniu, znowu ktoś przygniatał go boleśnie do podłogi.
To był najgorszy koszmar, jaki miał w całym swoim siedemnastoletnim życiu.
Kiedy się obudził nad ranem, świetnie ten sen pamiętał. To było zbyt realne, zbyt prawdziwe, żeby tak po prostu mógł o tym zapomnieć.
Nie mogąc się powstrzymać, wsunął dłoń w bokserki i delikatnie dotknął miejsca, które we śnie było bolesne rozciągane przez czyjegoś penisa.
Nic nie poczuł, ot, swoje własne, lekko elektryzujące dotknięcie. Żadnego bólu, nic.
Ale sen był i jeśli chodzi o tatuaż, to Tom też go już widział. Przecież Bill miał coś takiego na ręce, ale co to miało wspólnego z tym koszmarem? Czemu Bill się bał? Jaki to wszystko miało związek z całym tym domem wariatów? I dlaczego Bill tak bardzo nienawidzi swoją matkę? Jaki ona miała w tym wszystkim udział?
Szczerze powiedziawszy, Tom wątpił, aby Simone była czemuś winna. Jeśli miał rozwikłać zagadkę, musiał się ostro wziąć za brata.
Na śniadaniu byli tylko oni dwaj. Bill był wyraźnie nieprzytomny, co wcześniej mu się nie zdarzyło. Co jakiś czas wgryzał się w kanapkę z sałatą i pomidorem, większą uwagę skupiał jednak na swojej kawie.
- Dlaczego tak traktujesz Simone? – spytał Tom.
Bill nie odpowiedział, ponownie biorąc łyk kawy ze swojego kubka.
- Hej, mówię do ciebie – Dredziarz kopnął go pod stołem. – Słyszałem wczorajszą awanturę. Oskarżyłeś ją o to, że zabrała ci forsę. Mógłbyś to wyjaśnić?
- To nie twój interes – mruknął Bill.
- Mój, odkąd mieszkam w tym domu wariatów! Chcę wiedzieć, co się tutaj dzieje!
Bill spojrzał na bliźniaka z politowaniem.
- Nic się nie dzieje, bo niby co by miało?
- Coś jest na rzeczy, nie dam sobie zamydlić oczu.
- Dom jak dom. W każdym jest coś nie tak, wszystko zależy od mieszkających w nim ludzi.
- Ale tutaj wszyscy są nienormalni! – wrzasnął Tom, z wrażenia aż upuszczając swoją kanapkę. Chleb upadł na podłogę tą smaczniejszą stroną. Żaden z nich nie zwrócił na to uwagi.
- Czemu jej tak nienawidzisz? – powtórzył pytanie Dredziarz.
- A jak myślisz? Czemu?
Tom westchnął.
 - Simone twierdzi, że jesteś zazdrosny.
- Zazdrosny? – zapytał Czarny zdumiony. – O co?
- O to, że Simone spędza dużo czasu z Gordonem i nie ma dla ciebie tyle czasu.
Bill parsknął śmiechem.
- Tak ci powiedziała? I ty w to uwierzyłeś? Chyba kpisz. Zauważyłeś, żeby ona o Gordon spędzali ze sobą dużo czasu? Jedyne, co ona często robi, to chodzi do drogich sklepów i restauracji i wydaje kasę swojego „męża”.
- Jak to? Nie mają ślubu?
- Mają tylko cywilny. Kościelny ma być dopiero za jakieś cztery miesiące.
- Ale przecież ktoś coś wspominał o jakiejś podróży ślubnej…
Bill wzruszył ramionami, ponownie mocząc usta w kawie.
- Gordon jest dziany. Po ślubie cywilnym zabrał starą tam, gdzie chciała. Taki kaprys, wiesz.
- Nadal mi jednak nie powiedziałeś, dlaczego tak źle ją traktujesz.
- Powiedziałem za to, że to nie twoja sprawa. Jeśli chcesz, możesz jej włazić w dupę i oddawać swoje pieniądze, ale…
- Skąd…?
- Och, przecież to takie oczywiste! Przecież ona jest taka biedna i nieszczęśliwa, a ten niedobry Bill ją terroryzuje!-  jęczał teatralnie czarnowłosy, by po chwili spojrzeć na bliźniaka z litością. – No proszę cię! Gdzie ty masz oczy?
- Nie będę jej traktował źle tylko dlatego, że ty tak chcesz.
Bill ponownie parsknął.
- Przecież nie każę ci tego robić. Możesz ją czcić i wielbić. Wali mnie to, po prostu nie wpieprzaj się w moje życie.
- Nie pozwolę, żebyś obrażał ją w mojej obecności! – Tom wstał dla podkreślenia wagi swoich słów.
- A więc jesteśmy wrogami – burknął Bill. – Szkoda.
Dredziarz miał dość tej rozmowy. Chciał odejść od stołu, ale poślizgnął się na kromce chleba, która mu wcześniej spadła, i upadł na pośladki. Bill roześmiał się w głos, wychodząc szybko z jadalni. Jego kpiący chichot roznosił się echem po całym domu.
Tom zacisnął ręce w pięści, czując, że rumieni się z zażenowania.
Jeszcze ci pokażę, pomyślał ze złością.


18 komentarzy:

  1. Twoje opowiadania cholernie uzależniają. Mogłabym je czytać w nieskończoność :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super odcinek,akcja się rozkręca,bardzo ciekawie wszystko opisujesz. Czekam na więcej i częściej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chce następny rozdział! A ta "dziwka" już od samego początku mi do gustu nie przypadła... Niech Tom przejrzy na oczy! WENY! :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Scarlet. Uwielbiam twoje opowiadanie, kocham Toma i Czarnego, a Ciebie mogłabym ubustwiać. Codziennie jestwm na stronie i sprawdzam z nadzieją czy może nie ma nowego rozdziału.
    Jeśli chodzi o sam tekst to mam dziwne i niepokojące wrażenie. Czyżby Simone "sprzedała" Billa temu mężczyźnie ze snu Toma? Albo przynajmniej wiedziała o tym. Tak czy inaczej jestem pewna, że Czarny został zgwałcony. A te sny Toma... Między bliźniakami czasami tak się dzieje, że mogą wyczówać jak dzieje im się krzywda. Sądzę, że to że są teraz tak blisko siebie powoduje "wyzwolenie" się tych "mocy". Tom odczówa to jakby był Billem, choć sam o tym jeszcze nie wie.
    Tak czy inaczej czekam na kolejną część tego cuda.
    Pozdrawiam,
    Astra

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię Simone. A Tom jest ślepy. Na pewno Bill został zgwałcony i to było jej winą. coś zrobiła, sprzedała go za pieniądze... hmm. Dałaś mi do myślenia. :D I te sny. Tylko czekam, aż Tom zrozumie skąd one są.
    Bill ma koszmary, ale nagle uspokaja się czując obecność brata. Pragnie jego ochrony, obecności, pomocy. I zawiódł się. A te jego myśli i żyletka nie wróżą nic dobrego. I tak bardzo się bał w tej łazience, gdy Tom go dotknął.
    "- A więc jesteśmy wrogami – burknął Bill." Dopóki obaj nie zrozumieją, jak się potrzebują. A do miłości mają przed sobą długą drogę. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest świetne. Tylko tyle mam do powiedzenia -,- ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuu, cudowne, piękne, ohh, ahh..
    Tak, już łatwo da się zrozumieć, że Bill został zgwałcony, chociażby dzięki snom Toma.. Zastanawiam się tylko co Simone ma z tym wspólnego, bo na bank coś ma..
    Tęsknie za twoim opowiadaniem, a jak je umieszczasz to połykam w całości..
    Czekam na kolejny rozdział..
    engel-tranen.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na ostatni rozdział Tylko Ty 2 :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Tylko czekam aż Tom się wreszcie skapnie o co chodzi i pomoże Billowi. Szkoda mi go. Czekam na następną notke!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś czuje że Tom się przejedzie na Simone..

    OdpowiedzUsuń
  11. No wreszcie udało mi sie dodać tu komentarz, Uhuuu! Muszę Ci powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczona tym opowiadaniem. Chyba jeszcze nigdy nie czytałam czegoś takiego, tak pomiszanego w istocie rzeczy i wciągającego zarazem :) Jestem pod ogrooomnym wrażeniem Twojego talentu do przekazywania treści i uczuć :)
    Czekam na nn i pozdrawiam!

    Przy okazji!
    Na http://przeznaczenie-by-kanka.blog.onet.pl/ i http://caught-in-the-spotlight.blog.onet.pl/ pojawiły się nowe wpisy :)
    Mam nadzieję, że zajrzysz.
    Kanka

    OdpowiedzUsuń
  12. Simone gra w tej historii bardzo wredną i przebiegłą babę, która dla pieniędzy zrobi wszystko... Nie wyobrażam sobie jak mogła dopuścić do gwałtu Billa, bo coś czuję że też jej sprawka... Nastawia Toma przeciw bratu a on głupi jej wierzy... Mam nadzieją że kiedyś zrozumie, że to Bill jest tym dobrym i okaże mu prawdziwą miłość której potrzebuje.
    Czekan na nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajebisty blog ^^ Mogłabyś mnie informować o nowych odcinkach na GG (22020787) ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to komuś wydaje się dziwne, ale nie mam GG.

      Usuń
    2. Hej, szkoda, że gg, nie masz :(.
      Notka cudownaa! Czekam na kolejną ;D.

      ________________________________________________________

      http://twincest-tom-x-bill.blogspot.com/ - Zapraszam do czytania, a zwłaszcza komentowania;))!!

      Usuń
  14. A na blogu (www.automatic.pinger.pl) mogłabyś mnie informować?

    OdpowiedzUsuń
  15. Eh... o.O Cały czas się nie mogę nadziwić, jak Ty świetnie piszesz!
    Ciekawi mnie bardzo jak dowiedzą się, że Bill umie śpiewać. ... Bo umie, nie?
    A Tom już się powoli domyśla. Powoli, powoli, ale domyśla :D
    Natomiast Simone jest nie do opisania. No, po prostu nie matka! Jakś kobieta, ale nie matka! No, ja nie wiem jak można się tak zachowywać -.-
    _______________________________

    Nowy odcinek na http://this-is-sad-reality.blogspot.com/ Poleć znajomym bądź http://this-is-sad-reality.blog.onet.pl/ Poleć znajomym w zależności, gdzie kto woli czytać i komentować ^^ Serdecznie zapraszam i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Gwałty.. Gwałty tak bardzo.. Kocham gwałty. Uwielbiam je.. Zastanawiam się jak Tom dowie się o sekstach pisanych przez Billa, gdyż niezaprzeczalnym jest iż się dowie.. Poza tym.. A zresztą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)