wtorek, 10 kwietnia 2012

4.Kawałek układanki

Tom leżał w łóżku i myślał o Czarnym. Znowu. To powoli zaczynało się robić nudne. Była akcja pod prysznicem- on myśli o Billu. Wymacał go na lekcji, potem znowu o nim myślał. Pocałował go- myślał nadal. To dziwne, że jeszcze się nie przejadł tymi myślami. To nie było normalne.

Powinien teraz pieprzyć jakąś laskę, a nie znowu leżeć samemu w łóżku. To już drugi dzień, a on jeszcze sobie nikogo nie znalazł. Chyba wychodził z wprawy.

Westchnął. Zamknął oczy i spróbował zasnąć.

Dredziarz czuł przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Mruknął cicho czując delikatną dłoń sunącą po jego klatce piersiowej. Ta laska była naprawdę dobra, jeśli po seksie z nim nie miała dość.

Przewrócił się na bok. Trochę się zdziwił, że miał na sobie bokserki, lecz jak na zawołanie poczuł, że ciepłe dłonie ściągają je z niego. Jego męskość budziła się powoli do życia, te lekkie muśnięcia były bardzo podniecające.

Poczuł na szyi pocałunek. Odchylił głowę, żeby ta osoba miała do niej lepszy dostęp. Podobało mu się. Delikatne ciało przekręciło go na wznak, położyło się na nim wciąż całując jego szyję i zjeżdżając powoli na obojczyki. Jedna ręka zabłądziła w okolice krocza i doprowadzała go do szaleństwa błądząc dookoła jego członka, lecz nigdy go nie dotykając.

-Dotknij-szepnął cicho.

Usłyszał cichy śmiech. Westchnął, kiedy drobna dłoń zacisnęła się na jego męskości, po czym zaczęła ją pieścić. Zacisnął usta, żeby nie jęczeć.

-Zrób to-usłyszał dziwny głos, na pewno nie kobiecy. Rozkosz była jednak tak wielka, że nie bardzo się tym przejął.

-Co?-spytał cicho.

-Jęcz. Chcę to usłyszeć.

Znał ten głos. Znał bardzo dobrze, ale kto...

Ręka zaczęła się poruszać coraz szybciej i wszystkie myśli wyleciały mu z głowy. Mimowolnie jęknął.

Poczuł dotknięcie języka na torsie, który powoli schodził coraz niżej i zatrzymał się na jego lewym biodrze. Zadrżał. Jęknął na samą myśl o tym, jak te usta mogłyby go pieścić.

Chciał przejąć inicjatywę, jednak było mu tak dobrze, że w ogóle nie mógł się ruszyć. Jego oddech zaczął przyspieszać, a ciało pokrył pot. Sapał cicho czując, że zaraz dojdzie, że już jest blisko, już...

Ręka przestała go pieścić. Jęknął zawiedziony.

-Tom...-usłyszał cichy szept.

Ten głos... Znał ten głos... Kto to był? Kto go tak torturował?

-Tom...-powtórzył głos.

Dredziarz momentalnie się ocknął.

-Bill?-spytał.

Znowu cichy śmiech.

-Ba.

Dredziarz z cichym okrzykiem zerwał się do siadu. Oddychał ciężko, całe ciało było spocone, a męskość miał sztywną i obolałą. Siedział przez chwilę na łóżku patrząc przed siebie pustym wzrokiem i starając się uspokoić oddech. Po chwili padł na poduszkę.

Sen...

To był tylko sen...

Odetchnął głęboko. Znowu on, znowu Bill. Ten pedał zaczął go definitywnie prześladować. Jak ma się z tym uporać? Czy wystarczy, jak raz go przeleci? Chyba tak, to zawsze działało. Zazwyczaj sypiał z partnerką jeden raz, chyba że akurat kochali się kilka razy w ciągu nocy. Nigdy nie spotykał się dwa razy z tą samą kobietą. Tak więc z Czarnym na pewno będzie tak samo. Musi wymyślić jakiś sposób, żeby szybko go przelecieć. Może wtedy zazna chociaż odrobinę spokoju.

Nadal był podniecony. Zimny prysznic? Niee... To był kiepski pomysł.

Westchnął ciężko. Odwrócił się przodem do ściany, czyli tyłem do śpiącego współlokatora i zsunął bokserki do kolan. Trudno, musi sobie poradzić sam. Nigdy wcześniej tego nie robił, zawsze pod nosem było wiele chętnych dziewczyn, które robiły to za niego.

Z kwaśną miną ujął w rękę swoją męskość i zaczął się masturbować. W górę, w dół, w górę, w dół. Zacisnął zęby, żeby powstrzymać jęk. Tego jeszcze tylko brakowało, żeby Czarny go usłyszał. To już całkiem byłby kosmos. Zamknął oczy i coraz bardziej przyspieszał. Długo nie musiał czekać na orgazm. Spuścił się na swoją rękę.

Z niesmakiemwytarł ją w prześcieradło, które było wciśnięte między łóżko a ścianę.

Podciągnął bokserki i przekręcił się na wznak. Żałosne. Żeby musieć sobie samemu robić dobrze. Kaulitz, jesteś naprawdę żałosny. Po prostu brak mi słów.

***

Był w szkole dwa dni i nareszcie się doczekał!

Weekend.

Przyjechał do szkoły w czwartek, z trudem przeżył piątek ( na myśl o tym, co robił w nocy, wpadał w nastrój "bez kija nie podchodź") i doczekał się soboty. W jego słowniku był to dzień pijaństwa, zabawy i rozpusty.

Oczywiście na śniadanie nie wstał. Zwlekł się z łóżka dopiero koło godziny 12.00. Przyjemnie jest poleniuchować. Czarny jak zwykle zniknął. Tom zaczynał się zastanawiać, gdzie on ciągle łazi. Przecież w bibliotece nie ma nic ciekawego. Dredziarz nie wyobrażał sobie spędzenia w tym miejscu chociażby godziny. To niemożliwe, żeby Bill ciągle tam przebywał.

Z zadowoloną miną wziął długą kąpiel, na szczęście wannę też mieli w swojej łazience. Odstresował się od szkoły. Sobota. Jakie to miłe i kochane słowo.

Po długiej kąpieli zadzwonił do Georga pytając, czy mają jakieś plany na ten dzień. Ucieszył się, kiedy usłyszał, że mają zamiar iść do jakiegoś klubu.

-Idziemy całą paczką. Weź forsę, musimy mieć za co kupić prowiant. Robimy jeszcze zrzutkę na fajki, i tak nie można palić na terenie szkoły, więc jedna nam na wieczór spokojnie starczy. Aha, jak zobaczysz Czarnego to powiedz mu, żeby przyniósł Gusowi zeszyt z biologi, bo musi odrobić jakieś tam zadanie-nawijał George.

-Spoko. O której idziemy?

-O 19.00. Musimy zniknąć aż do rana, więc lepiej ciepło się ubierz. Czasem możemy wylądować na jakichś ławkach w parku.

Tom zaśmiał się.

-Jak za starych dobrych czasów.

-Ta... Jak dla mnie, to te czasy wcale nie są takie stare.

Nagle Dredziarz usłyszał jakiś wrzask, huk, a potem wściekły śmiech Georga. Słyszał krzyk w stylu" z czego się ryjesz, palancie?", a potem okrzyk bólu i kolejny huk.

-Co tam się dzieje?-spytał zagryzając dolną wargę. Miał ochotę się roześmiać.

-Ten psychopata wywrócił się na środku pokoju! Potknął się na drewnianej podłodze i się przewrócił-dukał Geo do słuchawki dusząc się ze śmiechu.

Kaulitz roześmiał się. Ach, ta Spółka G&G.

-Dobra, kończę. Nara-rzucił Geo.

-Cześć-odparł Tom i rozłączył się.

Śmiejąc się odłożył telefon na biurko i wyjrzał przez okno. Ich pokój był naprawdę wysoko, a widok był raczej przeciętny. Widać było ogromne boisko szkolne odgrodzone wysoką bramą. W oddali widać było budynki, drogi i malutkie pomykające samochodziki. Nic specjalnego.

Westchnął cicho.

Ubrał na siebie bluzę, założył opaskę, żeby dredy mu nie leciały do oczu i wyszedł z pokoju. Może uda mu się spotkać jakąś ładną, chętną dziewczynę? Tym razem miał w kieszeni gumki, nie popełniał dwa razy tych samych błędów.

Mnóstwo ludzi kręciło się po korytarzach robiąc ogólny szum i sztuczny tłum. Kilka panienek patrzyło na niego pożądliwie, ale on nie lubił takich. Nie lubił być zdobywany, to on miał być zdobywcą.

Nie zobaczył jednak nikogo, kto tak naprawdę przypadłby mu do gustu, więc dał sobie spokój. Poszedł na stołówkę w nadziej, że może będzie mógł coś zjeść. Była prawie pusta, a jednak w koszyczkach było powystawiane jedzenie: jakieś serki, owoce i inne takie. W sumie miał ochotę na coś bardziej konkretnego, ale w ostateczności może zadowolić się bananem. A ściślej rzecz biorąc, dwoma.

Spokojnie je zjadł rozglądając się dookoła, po czym wyrzucił skórki do kosza i wyszedł ze stołówki. Do obiadu na pewno wytrzyma.

-Hej! Ty jesteś Tom, prawda?-usłyszał zza pleców.

Obejrzał się. Zobaczył dwie dziewczyny, wyglądały identycznie. Chyba były bliźniaczkami. Miały długie, rozpuszczone blomd włosy, szare oczy i były ubrane w obcisłe niebieskie bluzki oraz białe jeansy.

-Ta...-mruknął.

-To prawda, że umiesz grać na gitarze?-spytała jedna.

-Ta...

-Miałbyś ochotę nam pograć?

-Ta...-burknął z rozpędu.-Nie! To znaczy n... !

-Świetnie!-rozpromieniły się dziewczyny. Zaciągnęły go na jakąś ławkę w jakieś odludne miejsce, wyczarowały gitarę i kazały mu coś zagrać.

-Nie śpiewam-uprzedził z marsem na czole.

-Nieważne. Zagraj coś.

Tom westchnął.Przejechał opuszkami palców po strunach chąc sprawdzić, czy gitara jest nastrojona, a dziewczyny zaczęły klaskać.

-To było piękne!-wykrzyknęła jedna.

Dredziarz otworzył szeroko usta nie wiedząc, jak zareagować. Oczy miał jak pięć złotych. Zatkało go. Zupełnie. Siedział i patrzył na nie jak na ufoludy. Chyba zaszokowanie go nie jest takie trudne, jak mu się zdawało.

Usłyszał cichy śmiech. Odwrócił głowę i zobaczył Billa. Kaulitz po raz pierwszy słyszał jego śmiech i nie był on wymuszony, lecz naprawdę szczery oraz bardzo przyjemny dla ucha. Oczy Czarnego błyszczały z rozbawienia.

-Jesteś prawdziwym artystą, to było naprawdę wspaniałe-powiedział Czarny rozbawiony.

Tom widział, że Bill ledwo powstrzymuje wybuch śmiechu.

-Prawda?-ucieszyła się jedna z dziewczyn.

-Zagrasz coś jeszcze?-druga spojrzała na niego błagalnie.

Tom zamknął usta i otrząsnął się z szoku. Musiał wyglądać naprawdę komicznie, jeśli udało mu się rozbawić kogoś takiego jak Bill Cauletz.

-Zaśpiewasz?-spytał go.

Czarny wzruszył ramionami i podszedł bliżej.

-Durch den Monsun?-rzekł pytająco Bill.

-Jasne. Dobra, dziewczyny. To będzie coś naprawdę ekstra.

Dredziarz zaczął grać utwór, a po chwili Cauletz zaczął śpiewać. Bliźniaczki były pod wrażeniem. Zanim skończyli, pojawiło się znacznie więcej osób zwabionych dźwiękami gitary i głosem Billa. Miny młodzieży mówiły same za siebie: podobało im się.

Tom po raz kolejny pomyślał, że Czarny mógłby zrobić wielką karierę jako piosenkarz. Jego oryginalny styl ubierania się oraz niespotykana barwa głosu na pewno zrobiłyby furorę. W dodatku pisał wspaniałe teksty i muzykę do tych tekstów. Gdyby tylko chciał...

Oddał gitarę dziewczynom ignorując ich prośby, żeby grał dalej.

-Idziesz do pokoju?-spytał Billa.

-Tak-rzekł Czarny.

-Idę z tobą. Aha, póki pamiętam. Masz oddać Gusowi zeszyt z biologii, Geo kazał ci to przekazać.

-Dzięki.

Zapadła cisza. To nie bardzo wiedział, co powinien powiedzieć. Nie znosił jednak tej niezręczności, która nagle się między nimi pojawiła, więc wybrał pierwszy lepszy temat.

-Po co odrabiasz te wszystkie zadania z matmy, skoro i tak dostaniesz baniaka?-spytał Dredziarz.

Czarny wzruszył ramionami.

-Nie zależy mi na ocenach, tylko na tym, żeby coś wynieść z tej budy.

-Dlaczego? Jesteś bogaty, nie musisz się uczyć. Pewnie twój stary ma jakąś firmę albo coś, ona na pewno przejdzie w twoje ręce. Po co się wysilać?

Bill zaśmiał się niewesoło.

-W moim przypadku nie jest to takie pewne.

-Masz rodzeństwo?

-Jestem jedynakiem.

-Więc w czym problem?

-Nie sądzę, żeby to była twoja sprawa.

Tom wywrócił oczami.

-Och, daj spokój! Na każde jedno pytanie, które ci się nie podoba, odpowiadasz właśnie w taki sposób.

-Po co chcesz to wiedzieć?

-Intrygujesz mnie. Chcę cię lepiej poznać, w końcu mamy przez ten rok mieszkać w jednym pokoju. Wypadałoby, żebyśmy się chociaż tolerowali.

-Dziwnie to brzmi w ustach kogoś, kto przysięgał, że się na mnie zemści za akcję pod prysznicem.

-No, tak...-mruknął Dredziarz.-Zapomnijmy o tym na chwilę. Odpowiesz na moje pytanie?

Czarny westchnął.

-Czy słyszałeś jakieś plotki na mój temat?

-To nie jest...

-Słyszałeś?-Bill wpadł mu w słowo.

-Tak, ale wolałbym usłyszeć od ciebie prawdę, niż słuchać plotek.

-Jak miałem siedemnaście lat, ojciec przyłapał mnie... Hmm, w dość dwuznacznej sytuacji.

-Dość dwuznacznej?-Tom uniósł brwi.

-No, dobra, pieprzyłem się z kolegą. Prawie. Przerwał nam dosłownie w ostatniej chwili. Wpadł w szał. Mój kumpel został wyrzucony z domu, a ja zmieszany z błotem. Widzisz, chciał doprowadzić do fuzji z jakąś wielką firmą poprzez małżeństwo- moje i córki właściciela tej firmy. Kiedy okazało się, że nie jestem hetero...

-Chyba mogę to sobie wyobrazić-burknął Tom.

-Stary praktycznie wyrzucił mnie z domu. Dał mi pół godziny na spakowanie się, po czym powiedział, że nie chce mnie znać i nie mam prawa pojawiać się w domu, bo się mną brzydzi. Wyjątkiem są tylko święta Bożego Narodzenia. Wsadził mnie w limuzynę, która przywiozła mnie tutaj. To było już dwa lata temu. Nie mam żadnej pewności, że jak skończę tą budę, to przyjmie mnie z powrotem. Muszę radzić sobie sam.

-Twój stary jest do kitu.

-Ciekawe, ja twój by zareagował?

-Dobre pytanie!

Tom zastanowił się. Co zrobiłby jego ojciec, gdyby przyłapał go na pieprzeniu się z chłopakiem, np. z takim Cauletzem?

No, cóż...

Chyba zbyt dobrze znał odpowiedź na to pytanie.

Westchnął.

-Masz rację-przyznał z kwaśną miną.

Bill uśmiechnął się ponuro.

-A o co chodzi z tym babsztylem od matmy?-zapytał Dredziarz.

-Co za dużo to nie zdrowo-odpowiedział Czarny.

Byli już pod drzwiami ich pokoju. Weszli do środka. Bill podszedł do biurka i wygrzebał z niego jakiś zeszyt.

-Idziesz do G&G?-spytał Tom.

-G&G?-zdziwił się czarnowłosy.

-No, George i Gustaw. G i G. Spółka G&G.

-Aha. No, idę. Byłeś już u nich?

-Nie.

-To chodź ze mną. Mają w pokoju prawdziwą rozpierduchę. Zresztą, sam się przekonasz.

Kaulitz wzruszył ramionami. W sumie to powinien już wcześniej wpaść do chłopaków, tylko jakoś nie miał na to ochoty.

Nie rozmawiał już z Billem, bo nie chciał nic więcej o sobie powiedzieć. Musiał odpuścić. Zdecydował, że i tak ma dobry początek.

Stanął przed drzwiami pokoju Geo i Gusta. Czarny otworzył drzwi i wszedł do środka. To, co zobaczył Tom, najpierw wprawiło go w osłupienie, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.



Komentarze przeniesione z poprzedniego bloga:


martado
hahaha! dobre, już sobie wyobrażam, co się dzieje w pokoju G&G :D. a i nie zdziwił mnie fakt, że po akcji pod prysznicem Bill się trochę speszył i zdziwił na słowa Toma xD. a już sądziłam, że ludzie będą klaskać, kiedy chłopaki grali na korytarzu xd. może by ich ktoś zatrudnił do grywania na weselach? :P. hahahahahahahah! przepraszam, musiałam xd. i te bliźniaczki były tu przedstawione, jak typowe blondynki xd. (to nic, że jestem blondynką i mam siostrę blondynkę, a jednak mam!) ;D. hahahahaha! xd.

Alien
ołł jeeee .To było przepiękne ..Mnie też zaintrygował TAKI Bill .. :)))Oczywiście chce więcej i to jak najszybciej . :Dlass-mich

2 komentarze:

  1. Fajny odcinek ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę miałam nadzieję, że to tylko sen.. Bo co, jeżeli to się działo naprawdę?? *przerażona* Widzę, że chłopcy zacieśniają więzy *uśmiecheł* Zapowiada się ciekawie, ta ich znajomość.. Nie powiem nie.Chciałabym przeczytać dalej.. Ale nie dla psa kiełbasa. Trza iść się spać- tak.. to zdanie zostało napisane w ten sposób celowo.
    Pozdrawiam i Oyasumi~ Ewentualnie dzień dobry czy dobry wieczór (zależy od pory dnia, kiedy to czytasz)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)