czwartek, 5 lipca 2012

15.Rodzinny dom


Choć mogło się wydawać, że Tom przez mieszkanie w domu Trumpera naprawdę wyląduje w zakładzie zamknięty z czubkami, nic takiego się nie stało. Czas płynął raczej spokojnie, choć czasami spokój był przerywany przed dość burzliwe awantury. Czasami Bill kłócił się z Tomem, czasami z Simone, a czasami jeszcze z Andreasem, można więc było zauważyć pewną prawidłowość.
Tom dobrze sobie zapamiętał odmowę Billa odnośnie śpiewania w zespole. Gus i Geo męczyli go o to za każdym razem, kiedy się spotykali, a działo się tak ze trzy razy w tygodniu. Ostatnio, kiedy Gordon z jakiegoś powodu się wkurzył i przedłużył im karę, przyjaciele zaczęli go odwiedzać i spędzali mnóstwo czasu zamknięci w jego pokoju. Chociaż Tom nie mógł powiedzieć, że było drętwo czy źle, po każdej takiej schadzce zaczynał prosić niebiosa, żeby się nad nim ulitowały i trochę przystopowały charakterki jego przyjaciół.
Dredziarz czekał. Wiedział, że prędzej czy później wszystko się poukłada po jego myśli i będzie miał okazję zemścić się na Billu, a jeśli nie zemścić, to przynajmniej namówić go do śpiewania z zespole. Zawsze zapewniał Geo, że owszem, rozmawiał z bratem i on po prostu się nie zgodził, tak jak wcześniej. Prawda jednak była inna. Po ich rozmowie w limuzynie Tom ani razu nie spytał bliźniaka czy przypadkiem nie zmienił zdania. Po prostu czuł, że to nie przyniosłoby żadnego skutku. Bill wbrew pozorom był do niego pod pewnymi względami bardzo podobny.
Pewnego dnia, w piątek, ktoś zadzwonił do Billa i poinformował go, że ma przyjechać na sesję fotograficzną. Tom nie miał pojęcia, o co chodzi, ale skoro Bill mu się wepchał, kiedy jechał do Geo, postanowił zrobić dokładnie to samo.
- Co ty tutaj robisz? – spytał Bill, kiedy wsiadał do limuzyny i zobaczył, że Tom już czeka w środku.
- Siedzę sobie.
- Wypad.
- Ani mi się śni.
Czarny zmrużył gniewnie oczy, ale nie odezwał się więcej. Kiedy byli już na miejscu, Tom nawet nie próbował iść za nim, co odrobinę Billa zdziwiło.
- Hej – przywitał się Czarny z asystentem menadżera.
- Cześć, Bill. Natalie już na ciebie czeka.
- Ok.
Wszedł do garderoby i włożył przygotowane dla niego ubrania. Gdy to zrobił, Natalie zajęła się jego makijażem. Skrytykowała go za wyciągnięcie kolczyka z brwi i obiecała, że jeśli jeszcze raz to zrobi, własnoręcznie go udusi. Gdy „formalności” zostały dopełnione, przeszedł do pokoju, gdzie miał mieć sesję zdjęciową.
- O, Bill, dobrze, że jesteś. Pamiętasz, jak rozmawialiśmy o pokazie mody w Paryżu? Odbędzie się za dwa tygodnie i chcę, abyś był jednym z modeli. Zgadzasz się?
- Jasne – ucieszył się Czarny.
- Świetnie! Porozmawiam jeszcze o tym z twoją matką. Jesteś gotowy?
- Tak.
- Zaczynajmy. Stań na środku wyznaczonego miejsca…
Mniej więcej pół godziny później zrobili krótką przerwę. Do pomieszczenia weszła jeszcze jedna osoba, rozmawiając przez telefon.
- Nie ma nikogo? Naprawdę? A Ian? Ivan? Peter, Robert? Wszyscy zajęci? Cholera, ale ja potrzebuję kontrastu… Tak, kontrastu, do cholery. Bill musi mieć zdjęcia z innym chłopcem na zasadzie kontrastu… Jak to, dlaczego?! Taki jest temat tego numeru, półgłówku!
Mężczyzna rozłączył się i spojrzał na Kaulitza z rezygnacją.
- Coś się stało? – zapytał Czarny neutralnie, chociaż był ciekawy, o co chodziło.
- Nie mamy drugiego modela na okładkę jednego z magazynów mody. Nikt, kto teraz jest dostępny, nie spełnia wymaganych kryteriów.
- Kontrast?
Mężczyzna skinął głową.
- Na pewno nikogo nie ma? – spytał fotograf, drapiąc się po brodzie.
- Na pewno. Sprawdziłem. Cholera, a miałem taką nadzieję!
Bill zastanowił się chwilę. Kontrast? To przecież takie banalne! Już nie pierwszy raz miał wrażenie, że pracuje w istnym zbiegowisku wariatów. Niestety, ci wariaci mieli często niezwykle trafione pomysły.
Kontrast…
Nagle wpadł mu do głowy niezwykły pomysł.
- Poczekajcie chwilę.
Wyszedł z budynku i poszedł na parking, gdzie stała zaparkowana limuzyna. Carlos zsunął sobie czapkę na oczy i prawdopodobnie spał. Gdy Bill otworzył tylne drzwi, okazało się, że Tom również słodko sobie drzemie na siedzeniach. Czarny złapał go za ramię i pociągnął.
- Wstawaj, leniu! Jesteś mi potrzebny!
Tom ocknął się i rozejrzał nieprzytomnie.
- Osochodzi?
- Chodź.
- Ale… czemu? – zapytał Dredziarz, pozwalając się wyciągnąć z limuzyny. Dreptał zaspany za bliźniakiem, nie mogąc pojąć, czego on znowu może chcieć. Właściwie to szedł za nim jedynie dla świętego spokoju.
Kiedy weszli do środka, Bill zaciągnął go na środek pokoju i postawił przed dziwnie wyglądającym facetem.
- Może być? – spytał Bill.
Tom spojrzał niepewnie na bliźniaka, bo mężczyzna zareagował na niego bardzo dziwnie – jego oczy zaświeciły się jak dwie świeżo wymienione żaróweczki.
- Perfecto!
- He? Że co? – ponownie odezwał się Tom, trąc zaspane oczy. – Co tu się dzieje?
- Zabierz go do Natalie, niech mu porządnie ułoży dredy i trochę wygładzi pogięte ubranie. Może zostać w tym, czym jest.
- O CO TU CHODZI?!

Tom siedział w limuzynie z założonymi rękami i uśmiechał się tak głupkowato, że Bill ostatkiem sił musiał się powstrzymywać, żeby go nie trzasnąć w łeb. Kto by pomyślał, że tak szybko role się odwrócą? Nie tak dawno temu Tom siedział w tym przeklętym aucie dokładnie w takiej samej pozycji jak teraz Bill i skomlał mu do ucha, żeby przyłączył się do ich zespołu. Bill patrzył na niego pełnym wyższości wzrokiem i powiedział kategorycznie „nie”.
Tym razem było dokładnie na odwrót.
- Tom…
- Nie ma mowy! – odparł gładko Dredziarz, napawając się swoim zwycięstwem.
- Tom! – jęknął Czarny. – Jeśli myślisz, że jesteś zabawy, to…
- Nie zgadzam się.
- Ale… ale czemu?
- Bo nie. Nie mam na to ochoty.
- Ale…
- Co? Nagle mnie potrzebujesz?
- Co ci szkodzi?
Tom tylko spojrzał na niego z politowaniem, próbując jak najlepiej odtworzyć spojrzenie bliźniaka. Czarny odrzucił głowę na oparcie i wydał z siebie przeciągłe jęknięcie. Jak to się mogło stać?!
Dredziarz czekał na kolejne argumenty, mające go przekonać, ale się nie doczekał. Zamiast tego Bill spojrzał na niego z smutkiem.
- W porządku – wzruszył bezradnie ramionami. – Skoro nie chcesz, nie będę cię zmuszał.
Tom znieruchomiał. Nie spodziewał się takiego zachowania ze strony Billa. Przekonywania go do tego ,wyklinania, owszem, ale nie bezwarunkowej kapitulacji. Zaraz jednak przypomniał sobie, że Bill jest mistrzem manipulacji i przyjrzał mu się już ostrożniej.
- Nie próbuj mnie tak podejść, bo to chamskie – powiedział. – Jeśli naprawdę ci zależy na tych następnych sesjach, mogę wziąć w nich udział, ale mam dwa warunki.
- W porządku. Jakie?
- Pierwszy to zostaniesz wokalistą w naszym zespole i użyczysz nam swoje teksty. Będziesz chodził ze mną na wszystkie próby i spróbujesz zaprzyjaźnić się z Gusem i Geo.
- A drugi?
- Pocałuj mnie.
Bill znieruchomiał.
- Co? – spytał z oburzeniem.
Tom uśmiechnął się lekko.
- Chcę, żebyś mnie pocałował. Na pewno wciąż masz przed oczami tego lizaka, którego wymieniliśmy po tym głupim przyjęciu w tym aucie. Obaj byliśmy pijani, ale nie na tyle, żeby tego nie zapamiętać. Chcę to powtórzyć.
- Mam to zrobić, bo ty chcesz? – prychnął Bill. – A pomyślałeś, że ja może nie chcę?
- W takim razie zapomnij o sesjach.
Czarny zacisnął dłonie w pięści. Właściwie, jeśli miał być ze sobą szczery, to musiał przyznać, że pragnął to powtórzyć. Dokładnie pamiętał cały wieczór i to, jakie wrażenie zrobił na nim ten pocałunek. To było cudowne uczucie i od tamtej pory wiele razy zastanawiał się nad tym wszystkim. Czy to możliwe, że Tom jest w stanie pomóc mu zapomnieć o doświadczeniach z przeszłości? Może zacząć żyć od nowa, nie przejmując się tym, co stało się kiedyś? Będzie potrafił zachowywać się jak zwykły, przeciętny człowiek i nie będzie doszukiwał się podstępu w zachowaniu innych ludzi? Czy to możliwe, że na nowo nauczy się ufać? Czy na pewno Tom może mieć na niego aż tak wielki wpływ?
Cóż, odpowiedź przyszła sama. Kiedy przeanalizował swoje zachowanie przed i po poznaniu Toma, musiał przyznać, że bardzo się zmienił. Może nie względem otoczenia, ale względem bliźniaka. Z jakiegoś powodu dotyk Toma mu nie przeszkadzał, a każda obelga, którą ciskały w jego stronę te słodkie usta, była dla niego raczej bodźcem do życia, a nie cierpieniem. Chociaż Tom też miał swoje za uszami, Bill czuł przy nim, że oddycha. Po raz pierwszy od naprawdę dawna mógł spać spokojnie, nie martwiąc się koszmarami. Przestał wychodzić wieczorami i schował żyletki, które jeszcze nie tak dawno pragnął wykorzystać do samookaleczenia się. Jego życie zaczęło się zmieniać i, co zupełnie go szokowało, była to zmiana na lepsze.
- Jeśli się zgodzę, bez marudzenia będziesz mi asystował przy wszystkich sesjach?
Tom kiwnął głową. Bill westchnął cicho.
- Dobra, ale serio, nie mam pojęcia, co chcesz tym osiągnąć. Do cholery, jesteśmy rodzeństwem!
Dredziarz zmarszczył brwi, poważniejąc.
- Już ci mówiłem, że nie przeszkadza mi to. Jesteśmy braćmi, to fakt, ale nawet jeśli jest to kazirodztwo, to nic nie szkodzi. Słuchaj, kazirodztwo jest niedozwolone głównie dlatego, że z takich związków rodzą się chore dzieci. W naszym przypadku to nie wchodzi w grę. Poza tym, gdybyśmy, teoretycznie, zostali parą – Bill skrzywił się, słysząc to – nikomu nie wyrządzilibyśmy krzywdy. To chyba oczywiste.
- Naprawdę zakładasz, że… mógłbyś być moim… chłopakiem? – spytał Czarny niepewnie. Przeważnie był wyszczekany, ale kiedy Tom bredził w taki sposób, zwyczajnie tracił pewność siebie.
- Jasne.
- Jesteś naprawdę dziwny.
- Ta, tylko dlatego, że nie boję się powiedzieć wprost tego, co nam obu chodzi po głowie?
Bill zarumienił się po czubki uszu.
- Wcale nie!
Dredziarz zaśmiał się.
- Jak się z tym pogodzisz, chętnie o tym pogadam. Przemyślisz to chociaż?
- Co?
- Związek.
Bill spojrzał na niego oczami jak pięć złotych, a usta rozchyliły się lekko.
- Pytasz serio?
- Mhm…
- Ja… to nie jest najlepszy pomysł.
Tom zauważył, że Bill nie rozmawia z nim tak, jak zwykle to czynił. Tym razem naprawdę był zagubiony i chyba po raz pierwszy się przed nim otworzył. Na jego twarzy odbijało się wiele emocji.
- Dlaczego?
- Ja… chyba nie potrafię stworzyć żadnego normalnego związku. A już zwłaszcza z chłopakiem. Nie jestem gejem.
- Pewnie, ja też nie, ale… żeby życie miało smaczek, raz dziewczyna, raz chłopaczek.
Bill westchnął.
- Po prostu to przemyśl.
Czarny kiwnął głową. Usiadł obok bliźniaka i spojrzał na niego z irytacją.
- Możemy już mieć to za sobą? – burknął Bill.
Jego brat skinął głową z uśmiechem. Bill przełknął ślinę i zbliżył się niepewnie do Toma. Serce zaczęło mu bić jak oszalałe, niemal wyrywając się z piersi. Co się z nim działo?
Ich usta musnęły się delikatnie jak skrzydła motyla. Było to przyjemne uczucie. Po chwili złączyli wargi odrobinę pewniej, a w następnej już zwyczajnie się całowali, zupełnie zapominając o wcześniejszej niepewności.
Tom miał ochotę skakać z radości, ale powstrzymał się, po prostu kładąc na policzku Billa dłoń. Kciukiem gładził delikatną skórę w uspokajający sposób. Z jakiegoś powodu był w stanie zrobić dla bliźniaka naprawdę wiele i powoli zaczynało go to przerażać.
Gdy oderwali się od siebie, Tom uśmiechnął się lekko. Bill bardzo niepewnie odwzajemnił ten gest.
- Jeśli będziesz miał jakiś problem, zawsze możesz do mnie przyjść. Cokolwiek się dzieje, teraz masz mnie – powiedział Dredziarz, całując brata delikatnie w czoło.
Bill nie podziękował, ale Tom nawet tego nie oczekiwał. Powoli zaczynali pracować nad wspólnymi relacjami, starając się wyeliminować jak najwięcej zgrzytów.
- Więc… kiedy ruszamy na Paryż?
Czarny westchnął, przeczesując włosy. Zmarszczył brwi.
- Za dwa tygodnie.
- Wow, będzie super.
- Mhm.
- Trochę się stresuję. Jak coś, to mi pomożesz, prawda? Niezbyt ogarniam, o co w tym wszystkim chodzi. A poza tym to…
Tom paplał wesoło, nie przejmując się tym, czy Bill w ogóle go słucha. Czarny patrzył na radosną twarz bliźniaka i widząc go szczęśliwego, sam miał ochotę się uśmiechnąć.
Coś niebywałego.

12 komentarzy:

  1. łooohoo, odjazd, kompletny odlot, wiesz, zazdroszczę ci weny kochana :)- anikka/tenebris

    OdpowiedzUsuń
  2. super O.O kurde weź daj coś ostrzejszego. :P I WENY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Weny moja droga, weny ;) I czekam na jakąś bardziej mrrrraśną akcję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ten rozdział, podoba... Wreszcie zapanowała równowaga. Ta... Gdzie ja tu równowagę widzę, to chwilowa cisza przed burzą... No, ale i tak - strasznie mi się podobał ten rozdział. I nie uważam go za nieudany tylko dlatego, że nie ma w nim nic "ostrzejszego" :P Właściwie to uważam, go jak anikka/tenebris za coś odjazdowego, niebywale udanego. Uwielbiam takie delikatne zabiegi... wybiegi czy przedbiegi. A pocałunek był magiczny <3
    Dziękuję za ten rozdział i poprzedni pod którym nie napisałam komentarza, bo już mi mózg się odłączył z niewyspania po jego przeczytaniu :D Czekam na kolejne przygody chłopaków, w Paryżu, ach! Romantycznie/imprezowo się zapowiada? A te sesje to też ciekawa rzecz w fabule, nie spodziewałam się tego "kontrastu"^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Sesja w Paryżu? Ciekawy zwrot akcji. I za to Bill musi wstąpić do zespołu.
    Świetny rozdział. Wybacz, że tak krótko, ale nie mam ostatnio weny do komentowania. :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać,że to bliźniaki,tak samo się na sobie odgrywają.Podobało mi się to jak Tom podszedł Billa.Każdy sposób jest dobry by posmakować czyiś słodkich ust.Mam nadzieje,że na ustach się nie skończy.Paryż?Brzmi cudownie,miasto mody ale i miłości,może tam bliźniacy odnajdą wspólnie szczęście.Czekam na kolejny rozdział,dodaj go szybko.Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Woow, coś niesamowitego. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że się ze sobą dogadują. Pocałunek bliźniaków i propozycja Toma - niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  9. No i wszystko się układa tak jak powinno^^ Relacje bliźniaków w końcu mają jakieś podłoże emocjonalne xD Tzn zawsze miały ale chłopcy tego nie widzieli... Jak Tom wyskoczył z tym związkiem to myślałam że spadnę z krzesła,jeszcze ta nie pewna reakcja BIlla...
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hah przeszłam już wszystkie opowiadania ;( Czuję niedosyt, chcę jeszcze! Wszystkie historie genialne. Ja się dziwie tutaj jak Tom jeszcze się nie domyślił co się stało Billowi. Może w "realu" ciężej się tak połapać? Bo nie sądzę, że ja mam tak doskonałą głowę do dedukcji... chyba. Więc czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie Tom załatwił Billa z tą sesją ; D I dobrze ! ciekawe jak się będzie chłopakom w zespole układało.. Dobrze, że bliźniacy zaczęli się dogadywać ! ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. No nieźle.. Taki niepewny i zarumieniony Bill.. Ło matko boska.. Aż mi krew z nosa poszła xDDD Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)