poniedziałek, 9 lipca 2012

16.Rodzinny dom


- Co to za tekst? – spytał Geo, schowany za kartką papieru.
Bill spojrzał z politowaniem na chłopaka.
- Piosenka? – zapytał słodko, głosem wręcz ociekającym ironią.
- No, widzę, ale to jest… do bani.
- Sam jesteś do bani.
- Ale… - Geo miał naprawdę nieszczęśliwą minę. Gus westchnął, a Tom wywrócił oczami. Może to już pora, żeby zacząć żałować przyjęcia Billa do zespołu?
Siedzieli w garażu Geo już od kilku godzin i zajmowali się tworzeniem piosenek. Nie było to specjalnie trudne, bo okazało się, że Tom miał w zanadrzu mnóstwo melodii, a Bill sporo tekstów, które bezbłędnie dopasowywał. Trochę to było nie po kolei, ale ważne, że było. Niestety, nic nie mogło pójść tak gładko, jakby chcieli. Niektóre teksty Billa były po prostu dziwne i Geo nie byłby sobą, gdyby mu tego nie wytknął. Nie, żeby Bill się przejął, miał to kompletnie gdzieś, ale fakt pozostawał faktem – mieli problem, żeby się dogadać.
- Uspokójcie się. Jestem pewien, że da się coś z tym zrobić – wtrącił Gus, próbując zażegnać spór lekkim uśmiechem.
- Wyjaśnijmy sobie coś – powiedział Czarny z irytacją. – Wy gracie i ja się w to nie wcinam, chociaż nie każda nuta mi tutaj pasuje. Ja piszę teksty i je śpiewam. Nic wam do tego.
- Bardzo nam do tego, my też jesteśmy w tym zespole. Jak będziesz śpiewał jakiś chłam, cały zespół na tym ucierpi – upierał się Gus.
- Jeśli nie będę śpiewał wcale, zespołu nie będzie! – dobił piłeczkę Bill, splatając ręce na piersi.
Gustaw prychnął ze złością.
- Nie jesteś niezastąpiony!
Tom pacnął się w czoło, przewidując nadchodzącą katastrofę.
- Dobra. Idę stąd!
- Hej, hej, hej! – wtrącił się Dredziarz, łapiąc odchodzącego brata za rękę i przyciągając go z powrotem. – Nigdzie nie idziesz! Obiecałeś!
- Sam widzisz, że mnie tu nie chcą.
- Chcą, tylko że każdy chce postawić na swoim. Rety, ludzie, jeśli jesteśmy zespołem, musimy współpracować. Geo, na pewno jedna kiepska piosenka nie zepsuje wizerunku całego zespołu i…
- Ah, więc tobie też się nie podoba? – wkurzył się Bill.
Tom zarumienił się.
- Nie, nie to chciałem powiedzieć. Jak tylko…
- Och, dajcie spokój. Geo, po prostu się odczep i tyle. Może da się coś zrobić, żeby wszystkim pasowało. Zabierzmy się lepiej za próbę. Siedzimy tu już trzy godziny i żadna piosenka nie wyszła nam jeszcze od początku do końca.
- Trzy godziny? Szlag, zaraz musimy wracać – mruknął Tom, wzdychając ciężko.
- Mięczak – burknął Bill.
- Hej!
- O co chodzi?
Tom sapnął z irytacji, pocierając skronie rękami. Cholera, było ich tylko czterech, a już były poważne problemy z komunikacją. A przecież to był dopiero początek ich przygody!
- Może lepiej weźmy się do roboty. W takim tempie nigdy tego nie skończymy.
Gus był najbardziej opanowany z całej czwórki i Tom był niemal pewien, że to on będzie zażegnywał wszystkie spory.
- Dobra,  spróbujmy „Schrei” – mruknął Bill, biorąc do ręki mikrofon.
Nikt nie zaprotestował. Geo i Gus nadal musieli korzystać z kartek, na których mieli zapisane nuty. Obaj obiecali, że w wolnych chwilach nauczą się grać te piosenki z pamięci.
Mniej więcej około godziny dwudziestej trzeciej wreszcie dali sobie spokój. Bill bez słowa wyszedł, nie przejmując się pożegnaniem dwóch nowych kolegów. Tom uśmiechnął się przepraszająco.
- Geo, błagam, spróbuj się z nim dogadać – powiedział cicho Dredziarz.
Szatyn wywrócił oczami.
- Nie miej mi za złe, że za nim nie przepadam. Naprawdę nie ma kogoś innego?
- Ogarnij się – wtrącił Gus. – Może nie zauważyłeś, ale potrafi śpiewać i pisać piosenki do melodii Toma. Taki ktoś jest nam potrzebny, czy ci się to podoba, czy nie.
- Ale…
- On naprawdę nie jest taki zły – wtrącił Tom. – Boczy się na was, bo nie daliście mu szansy i od razu potraktowaliście go jak intruza.
- Wcale nie…
- Zamknij się, Geo – Gus pociągnął przyjaciela za włosy. – Po prostu się zamknij i pomyśl, jak wybrnąć z tej głupiej sytuacji. Jakoś musicie się dogadać, innej opcji po prostu nie ma.
- Ale…
Tom pomachał kolegom ręką i wyszedł. Kiedy wsiadł do limuzyny, zobaczył Billa palącego papierosa. Czarny patrzył w okno, wyraźnie zamyślony.
Tom usiadł obok niego i położył mu rękę na ramieniu.
- W porządku? – zapytał troskliwie.
Bill pokręcił jedynie głową, uśmiechając się z goryczą.
- Nie przejmuj się nimi – powiedział Tom. Objął bliźniaka w pasie i przyciągnął go do siebie. – Możesz się przytulić, jeśli chcesz.
Czarny prychnął, ale kiedy tylko skończył palić papierosa, skorzystał z opiekuńczych ramion bliźniaka.
- Tobie też nie podobała się tamta piosenka? – spytał cicho.
Dredziarz uśmiechnął się lekko.
- Hmm… Powiedzmy, że była zdrowo potrzepana.
- No, tak…
- Ale to wcale nie oznacza, że zła. Słuchaj, jeśli niektórzy wielcy artyści tworzą potworne gnioty i ludziom się to podoba, to równie dobrze może spodobać im się twoja piosenka. Czasami nawet najlepsze piosenki są odrzucane przez ogół. Nie ma reguły, tak więc twoja piosenka ma równe pięćdziesiąt procent szans.
- Pytałem, co ty o niej myślisz?
- Takie teksty to nie moje klimaty, ale dają do myślenia. Nie jest zła, naprawdę. Nie martw się tym.
- Naprawdę ci zależy, co?
Tom zamrugał, zaskoczony zmianą tematu.
- Mhm. Bardzo. Przemyślałeś to, o czym ostatnio rozmawialiśmy?
Bill parsknął śmiechem.
- To chore. Choćbym miał być największym świrem na świecie, nie wyobrażam sobie związku z bratem bliźniakiem.
- Ale… dlaczego?
- Och, zakładając, czysto teoretycznie, oczywiście, że zostaniemy parą, jak sobie wyobrażasz… Hm… seks? Chcesz ciągnąć zapałki, kto na górze? Pomijając już to, że seks w jakiejkolwiek postaci mnie obrzydza, to po prostu sobie tego nie wyobrażam.
- Seks cię obrzydza? No, bez jaj! To genialna sprawa!
- Może dla ciebie.
- Pff! Co do dominacji… Jestem skłonny pozwolić ci się targować w tej kwestii. Próbowałem już w dwie strony. Wolę być na górze, ale jeśli ci bardzo zależy, mogę ustąpić.
- Naprawdę? Oddasz stery w łóżku tylko dlatego, że ktoś tego chce?
- Pragnę cię – odpowiedział Tom. – Chcę z tobą być, naprawdę. W takim przypadku nie ma wielkiego znaczenia, czy wyląduję na tobie czy pod. – Bill się zarumienił, na szczęście ciemność skutecznie ukryła wypieki. – Ważne, że będę z tobą.
Czarny skinął głową, chociaż niezbyt do niego to wszystko dotarło. Nie mógł uwierzyć, że Tom naprawdę mógłby być do tego zdolny. Po prostu nie mieściło mu się to w głowie.
Dredziarz pocałował Billa w policzek i obaj wysiedli z limuzyny. Byli już na miejscu.
Pożegnali się z Carlosem i poszli do domu. Było już naprawdę późno, a następnego dnia musieli wstać do szkoły. Starali się przemknąć po cichu, żeby nikt ich nie zauważył. Gordon dał im przecież szlaban i nie chcieli się na niego natknąć o tej porze.
Mieli jednak pecha, bo zaledwie doszli do szczytu schodów, kiedy tuż obok usłyszeli głośne chrząknięcie. Obaj spojrzeli na swojego ojczyma i starali się zrobić jak najbardziej niewinną minę.
- Cześć, Gordon – powiedział Tom, uśmiechając się lekko.
- Wydaje mi się, czy nie tak dawno dostaliście szlaban na opuszczanie domu w tak PÓŹNYCH godzinach?
- Ee… Bo my…
- No, widzisz, bo… Eee…
Gordon uniósł jedną brew, a bliźniacy spojrzeli na siebie z minami winowajców.
- My tylko… byliśmy na dworze – mruknął Bill.
- Pokazywaliśmy Scotty’emu… Ee… no, ten. Jak to się nazywało, Bill?
- Em, no… Wiesz…
- Co wy tutaj robicie?
Wszyscy spojrzeli na Andreasa, który wyglądał na zaskoczonego.
- A co mamy robić? – burknął Bill.
Daniels westchnął.
- Mówiliście, że idziecie tylko na chwilę, a zniknęliście na cały kwadrans. Jeśli mamy dokończyć tą grę, musimy się pospieszyć. Idę jutro rano do pracy.
 W głowie Andreasa było zniecierpliwienie. Bill i Tom spojrzeli na siebie szeroko rozwartymi oczami, nie mając pojęcia, o co mu chodzi.
- Byli z tobą? – zdziwił się Gordon. – Myślałem, że…
Tom miał wrażenie, że nad jego głową zapaliła się mała lampka. A więc o to chodziło! Daniels po prostu ich krył! To miło z jego strony, musiał to przyznać, chociaż był zdziwiony, że okłamuje swojego przyjaciela. To było dziwne.
- To może dokończymy? – zaproponował Dredziarz.
- Ale…
Tom ze zniecierpliwieniem złapał Billa za nadgarstek i pociągnął za sobą, uciszając w ten sposób jego protesty. Wyminęli Gordona, uśmiechając się niewinnie i poszli za Andreasem. Mężczyzna ani razu się nie obejrzał, dopiero kiedy weszli do jego pokoju, spojrzał na bliźniaków z naganą.
- Zasady są po to, żeby je przestrzegać – powiedział. – Wypad z łóżka z buciorami! – dodał, kiedy zobaczył, że Tom rzucił się na łóżko i wyszczerzył głupkowato.
- E, tam, Andy. Zasady są po to, żeby je łamać. Jak tam w pracy? Hej, Bil, nie stój tam, jakby ktoś ci kij w dupę wsadził. Wiem, że nie wygląda, ale łóżko jest naprawdę wygodne.
- On chyba nie ma zamiaru do nas podejść – mruknął Andreas, siadając obok Dredziarza.
- Bynajmniej! – warknął Bill, splatając ręce na piersi.
- Dzikus – mruknął Tom. – Czemu nam pomogłeś?
- Nic osobistego. – Bill prychnął. – Gordon miał dzisiaj kiepski dzień w pracy i zapewne tylko by się na was wyżył.
- Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić Gordona wyżywającego się na kimkolwiek – burknął Czarny.
Andreas pokręcił głową.
- Słabo go znasz.
- Jeśli ta wymówka ma być wiarygodna, to musimy tu zostać chociaż z pół godziny. Co będziemy robić?
- Dałbym wam trochę wina, ale upijanie nieletnich chyba nie jest zbyt dobrym pomysłem.
- Wina? – zaciekawił się od razu Tom, siadając na łóżku. – Ja chętnie!
Andreas zaśmiał się i pchnął go z powrotem.
- Wypad z łóżka z buciorami.
Dredziarz westchnął i posłusznie zsunął ze stóp obszerne adidasy. Andreas kiwnął głową z aprobatą.
- Dziękuję.
Tom uśmiechnął się lekko.
- To co z tym winem?
- Może innym razem.
- Ale ty jesteś, no! Najpierw proponujesz, a potem nie chcesz się podzielić.
- Kiedy ostatnio chciałem, miałeś mnie z czterech literach.
Tom naburmuszył się.
- A czego się spodziewałeś po tym, jak zarzygałem pół miasta?
- To był piękny widok!
- No, ej!
Daniels ponownie się uśmiechnął.
Bill przez cały czas uważnie ich obserwował. Nie podobało mu się to, co zobaczył. Wcale. Tom, idiota, zignorował jego ostrzeżenie. Czego on nie rozumiał w słowach „Andreas Daniels jest niebezpiecznym człowiekiem”? Dlaczego tak łatwo pozwolił mu się omamić? Czy naprawdę nie dostrzegał, jakim wielkim zagrożeniem jest ten mężczyzna? Teoretycznie rzecz biorąc, teraz Bill już mógłby dać sobie spokój. Ostrzegł swojego brata, a skoro ten to ostrzeżenie zignorował, spokojnie mógł umyć od tego ręce. Jeśli coś mu się stanie, to nie będzie już jego, Billa, wina. Niestety. Z jakiegoś powodu Tom budził w nim uczucia opiekuńcze. Nie wiedział, czemu, może dlatego, że był tak cholernie naiwny. On sam był już doświadczony życiowo, wiele do tego czasu przeżył. Zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo świat jest brutalny i chciał, żeby Tom jak najdłużej był tym niewinnym, ciągle wyszczerzonym chłopakiem. Nie chciał mu odbierać tego, co jemu samemu wydarto siłą. Przywiązał się do bliźniaka i chociaż mógł go zignorować, pragnął go przy sobie zatrzymać.
Sposobów nie było zbyt wiele, a właściwie Bill widział tylko jeden. Nie byłby ze sobą szczery, gdyby powiedział, że tego nie chce, bo chciał. Bardzo. Chociaż to było niemoralne i, z punktu widzenia prawa, złe, upatrzył w tym swoją jedyną szansę na odzyskanie chociaż części swojej dawnej osobowości. Tom na pewno będzie wiedział, jak to zrobić.
Zagryzł dolną wargę. A więc postanowione. W najbliższej przyszłości powie Tomowi, ze chce spróbować być z nim w związku, a potem będzie starał się spędzać z nim jak najwięcej czasu, izolując go tym samym od Andreasa Danielsa. Oczywiście, seks nie wchodził w grę, tak przynajmniej mu się wydawało, ale tym będzie się martwić później. Tom na pewno nie będzie go do niczego zmuszał, czuł to.
W ten właśnie sposób upiecze dwie pieczenie przy jednym ogniu.
Nie pozwoli, by ktoś kiedykolwiek zrobił Tomowi Kaulitzowi krzywdę. Choćby miał zginąć albo zabić, tym razem tak łatwo się nie podda. Ochroni ich obu.
Za wszelką cenę.
 


21 komentarzy:

  1. mrrrrr.... :) Supcio! Cukierki, miód i orzeski! ^^ Kocham te opowiadanie, dawaj kolejny rozdział. ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeeeju, ja się staje coraz bardziej ckliwa na romantyczne historie..
    Ja pierdole, że tak to podsumuje. Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Geo jest cięty na Billa. Mam nadzieję, że jakoś się dogadają. No i Bill się zdecydował, co oznacza, że będzie się robić coraz ciekawiej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeej *_* Nie mogę się doczekać kolejnych odcinków, jak będą razem! No tak, Bill spokojnie może zastosować szantaż "Jak cię zobaczę z Danielsem to z nami koniec" :>. Weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka ja jestem ciekawa co Bill ma do Andreasa... Co mu takiego zrobił..I mam nadzieje że Tom oswoi Billa (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pierdole!To jest po prostu zajekurwabiste!Podoba mi się postać Billa którą stworzyłaś.Jest po prostu genialna.Opowiadanie jest owiane tajemnicą i to mi się najbardziej podoba.Wchodzę tu codziennie i tylko czekam na kolejny rozdział.Normalnie szczerze się i piszczę przy czytaniu jak głupia.Moja mama stwierdziła że mnie zabierze do debilokologa.I się zawsze pyta czy mam wszystkich w domu.Życzę weny i czekam z niecierpliwością na rozdział 17.

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurde to będzie ciekawe jak Bill będzie z Tomem ! Ciekawe jak szybko Tom dobierze mu się do rozporka ; D Dodaj szybko nowy odcinek bo umrę z niecierpliwości !

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam już od dawna ale dopiero teraz komentuje ... wiesz czytam na fonie i powiem Ci ze ipo jest zaje*biste .. chłopaki tutaj zostali stworzeni serio perfekcyjnie ... a mi sie wydaje ze andy zgwałci billusia ... dawaj szybko nexta ! :):*

    OdpowiedzUsuń
  9. Podpisuję się pod powyższymi wypowiedziami. Świetne to jest. Dobrze, że Bill zgodzi się na propozycję Toma. Żądam seksu! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super opowiadanie! Życzę weny i z niecierpliwością czekam na nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Andreas ich uratował, ale popieram Billa. Tom jest taki ślepy. Ale nic nie wie ( my też, a ja się tylko domyślam tego o czym pisałam w innych komciach o gwałcie).
    Bill zgodzi się być z bratem. Dobrze. Tom go powoli nauczy wielu rzeczy i krok po kroku pokaże mu intymność. Może wtedy Bill mu zaufa i wyzna o sobie prawdę. Czekam na ten moment z utęsknieniem.

    OdpowiedzUsuń
  12. nooo maaasz! Dlaczego tak małoo?! Ja chcę więcej! Czekam czekam i czekam!
    jestem zakochana w Twej twórczości! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. ła.... Bill się zmienia widzę..

    OdpowiedzUsuń
  14. No i mój Paryż został trochę odsunięty w czasie, ale w zamian dostałam Gucia i Geo, jak miło^^ A Geo to nieźle podskakuje, ale to dobrze, Bill potrzebuje kogoś, kto mu powie, że taki to on wspaniały nie jest do końca. Nawet dobra piosenka, może nie być tą, pasującą do zespołu i to niestety jest prawda... A lepiej, żeby Billowi ktoś to powiedział, nawet jeśli potem Tom musiał to przekładać w łagodniejszej i bardziej strawnej dla brata formie.
    Spodobał mi się obraz ich tulących w aucie, a i skradanie potem do domu, śmiałam się pod nosem ;) Szkoda, że Andreas jest tak sfiksowany, że sam nie przewidzi swoich zachowań... Ale teraz Bill wreszcie zabierze się za Toma i nie da mu się poddawać czarowi tego starszego kolesia!
    Czekam na kolejny ep, ciekawe jak chłopakom wyjdzie docieranie się razem, a i z zespołem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne jak zwykle,ale mam jedno pytanko : czy Tom dowie się kiedykolwiek co Andreas zrobił Billowi??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. Przeciągnie się to w czasie, ale to jeden z głównych wątków całego opowiadania i ma ścisły związek z całą fabułą. Trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. Co ja poradzę na to, że lubię Andreasa? Ok - wiem, że ma coś mrocznego na sumieniu ale... no lubię go i już :)

    Nyu

    OdpowiedzUsuń
  17. Odcinek cudowny,uwielbiam bliźniaków.Nie wiem o co chodzi z tym Andreasem ale dla Toma wydaje się być dobry.Biedny Bill walczy z tyloma sprzecznymi uczuciami w sobie.Mam nadzieje,że w związku z Tomem odnajdzie siebie,szczęście i ...seks.Czekam na więcej.Świetna robota.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bill ma rację, Tom jest taki naiwny... Wierzę że w końcu pozna się na Andreasie... Fajnie że Bill zgodził się na związek z bliźniakiem :) Teraz tylko czekać na moment w którym Tom go oswoi...
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bynajmniej jest synonimem słowa absolutnie, a nie przynajmniej.
    "1. partykuła wzmacniająca przeczenie w wypowiedzi, np.: Nie jest to problem bynajmniej prosty.; wcale, zupełnie, ani trochę;
    2. wykrzyknienie będące przeczącą odpowiedzią na pytanie"
    Opowiadanie jest super, tylko wkurza mnie wielokrotnie powtarzające się niepoprawne użycie tego słowa.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bendzie związek.. I miłość.. O jejku, jejku.. I przyznam szczerze, że nawet mnie nie wydaje się, aby Andreas był taki zły.. Chyba jestem tak naiwna jak Tom xDD Albo to Bill jest przewrażliwiony.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)