sobota, 21 lipca 2012

19.Rodzinny dom


Wyjazd do Paryża był wielkim wydarzeniem, zwłaszcza dla Toma. To on ekscytował się tym przez cały tydzień, podczas gdy Bill… On wciąż był w ciężkim szoku. Nie sądził, że wyjazd do jakiegoś bezgwiazdkowego pensjonaciku w dodatku z tak marnym towarzystwem może mu się spodobać, a jednak tak było. Podobało mu się. Nie tylko to, co robili z Tomem wieczorami, ale cały ich wyjazd. Wspólne śniadania, spędzanie czasu, śpiewanie przy ognisku przy akompaniamencie gitary… Było naprawdę fajnie, w dodatku odkryli, że Tom potrafi śpiewać. Bill musiał niechętnie przyznać, że razem naprawdę dobrze brzmieli i obiecał sobie tak przekształcić wszystkie piosenki, żeby Tom mógł śpiewać chociaż chórek. Szkoda było zmarnować jego głos, mimo że dzielenie się nim też nie będzie specjalnie proste. Bill był zaborczy i skoro go chciał, chciał mieć go całego. Bez żadnego „ale”. To, że Tom się tak nie da, to już inna historia.
Pakowali się pół dnia przed wieczornym lotem. Dredziarz co chwilę biegał do brata i pytał się, co może, a czego nie może zabrać. Nigdy wcześniej nie leciał samolotem i była to kolejna rzecz, do której podchodził z wielkim entuzjazmem. Co prawda cała sesja miała się skupić na Billu, ale Tom też miał odegrać znaczącą rolę, co trochę go fascynowało i zdecydowanie przerażało.
Simone nie odzywała się do nich, nie czując takiej potrzeby. Bill chodził jak bomba zegarowa, zirytowany ciągłymi pytaniami bliźniaka i chyba tylko Dredziarz miał tego dnia dobry humor.
Kiedy już wreszcie wyjechali, a potem zajęli miejsca w samolocie, Tom uśmiechnął się lekko.
- Właściwie, to dlaczego lecimy samolotem? Nie można samochodem? – spytał.
- Można, ale po co się męczyć – odparł niechętnie Bill. – Przestań się głupio szczerzyć, ludzie się patrzą.
- Nie szczerzę się – mruknął Tom cicho. – Po prostu się cieszę, bo nie miałem jeszcze okazji lecieć samolotem.
- Z powrotem nie będziesz się tak ekscytował, prawda?
Tom westchnął.
- Ale ty jesteś ponurak. Masakra jakaś! Jak dalej będziesz się tak zachowywał, całe życie ci ucieknie.
- Pilnuj swojego, żeby czasem twoje ci nie zwiało. Moje nie powinno cię interesować – odparł Czarny zgryźliwie.
Tom westchnął i nie odezwał się aż do końca podróży. Bill, choć powinien odetchnąć z ulgą, przeklinał się za to całą drogę. Był zbyt zamknięty w sobie, żeby zdobyć się na przeprosiny. Nie był taki.
Na miejscu obaj się załamali, kiedy okazało się, że Simone będzie miała z nimi wspólny pokój. Tom, jak to Tom, stosunkowo szybko to przełknął, za to Bill…
Zapewne zachowałby spokój, gdyby Simone zajęła mniejsze łóżko i oddała im większe, żeby mogli spać razem. Prawdopodobnie ten wyjazd miał obejmować tylko jego z opiekunem, a Tom wkręcił się w ostatniej chwili. Simone jednak podeszła do większego łóżka.
-Chyba kpisz. Wyjazd mi stąd, ale już! – warknął Bill.
Kobieta spojrzała na syna nerwowo.
- No, co się gapisz? Spadaj na to mniejsze, tu będę spał ja i Tom.
Matka bliźniaków otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale widząc minę synów, posłusznie przeniosła się na mniejsze. Bill prychnął, a Tom bez słowa podszedł do niego i położył swoją torbę.
- Wyluzuj – szepnął cicho. – Później się trochę zabawimy.
Czarny spojrzał na niego, unosząc jedną brew. Widząc szeroki uśmiech na twarzy Toma, skinął głową i wziął głębszy wdech na uspokojenie.
- Idziesz pierwszy do łazienki? – zapytał Dredziarz.
- Mogę iść.
Bill wziął swoje rzeczy i zniknął za drzwiami. Simone skorzystała z jego nieobecności i wyszła bez słowa. Tom nie zwrócił na to większej uwagi, mało go obchodziło, gdzie ta kobieta chodzi. Nie zdobyła jego sympatii i wolał traktować ją jak powietrze.
Uszykował sobie rzeczy, w które miał zamiar się ubrać po kąpieli i ziewnął szeroko. Ułożył się wygonie na łóżku i nie mógł doczekać momentu, w którym wyjdą na miasto trochę pozwiedzać. To na pewno będzie coś wspaniałego.
Do tego czasu nie wyjeżdżał nigdzie poza Niemcy, a teraz był w Paryżu i rozpościerała się przed nim cudowna perspektywa zobaczenia miejsc, o których wcześniej słyszał jedynie na lekcjach i mógł je zobaczyć w podręcznikach albo Internecie. To było coś niesamowitego, móc wreszcie na własne oczy przekonać się, jak to wygląda.
Bill wyszedł z łazienki i Tom szybko poszedł wziąć prysznic. Kiedy wrócił, Simone już też była w pokoju. Tom położył się na łóżku obok bliźniaka, który bawił się MP3.
- Mogę słuchać z tobą? – spytał.
Czarny bez słowa wręczył mu jedną słuchawkę. Ułożyli się wygodnie obok siebie i słuchali po kolei piosenek. Gust muzyczny mieli podobny, choć nie można było powiedzieć, że taki sam. Były zespoły, których Tom nigdy by nie zaakceptował, a Bill je lubił i na odwrót. Te wszystkie różnice i podobieństwa były dla nich tak naturalne, jak dla innych ludzi dziwne.
- Co jutro będziemy zwiedzać? – zapytał Dredziarz.
Bill spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Chcesz łazić po mieście? Chyba żartujesz, jak z nami skończą, nie będziemy mieli siły ruszyć chociażby palcem.
- Ale… - Tom posmutniał. – Nigdy wcześniej nie byłem w Paryżu. Chciałbym zobaczyć kilka miejsce, porobić parę zdjęć. Co to za frajda przyjechać do Paryża i spędzić cały czas w hotelu?
- Nie przyjechaliśmy tu dla zabawy, tylko do pracy. Modeling to nie zabawa.
- Czyli… nigdzie nie pójdziemy?
- Dokładnie – odparł dobitnie Bill. Kiedy zobaczył twarz Toma, po raz kolejny poczuł, jak coś boleśnie mu się ściska w brzuchu. Oczy Toma były pełne smutku i rozczarowania. Najgorsze było to, że Bill w tym momencie nie widział swojego brata. Miał wrażenie, że patrzy na samego siebie, w końcu to te same oczy. Najbardziej go przerażało, że jego oczy też mogą takie być i denerwowało, że Dredziarz też jest smutny. Czy to wyolbrzymiał czy nie, nie chciał widzieć u niego takiego wyrazu twarzy.
- Przestań strzelać takie miny. Zobaczysz jutro, ze nie będziesz miał ochoty nigdzie wychodzić, bo zwyczajnie będziesz zmęczony. Cały dzień będą nam robić zdjęcia w różnych strojach i tak dalej. Wierz mi, już nie raz miałem takie sesje. Może innym razem coś zobaczymy.
- Nie możemy zostać dzień dłużej?
- Obejrzyj się i sam sobie odpowiedz, czy to możliwe.
Tom westchnął ciężko. Simone. Ona w życiu nie pójdzie na rękę żadnemu z nich.
- W porządku. Rozumiem – powiedział cicho. Oddał bratu słuchawkę i odwrócił się do niego plecami. – Dobranoc.
Bill ledwo powstrzymał się od prychnięcia. Czy mu się wydawało, czy Tom się obraził? Zresztą, nieważne. Przynajmniej do rana mu przejdzie.
Wyłączył muzykę i zamknął oczy, ale nie zamierzał jeszcze spać. Chciał, żeby najpierw zrobiła to jego matka. Nie ufał jej. Był pewien, że z przyjemnością podcięłaby mu gardło podczas snu. Skoro Tom poszedł spać, ktoś inny musiał zachować chociaż minimum czujności.
Zasnął dopiero po około godzinie, kiedy był pewien, że Simone również usnęła. Tom przekręcił się przez sen i objął go ramieniem. Spało mu się naprawdę dobrze.
Rano Tom zachowywał się w miarę normalnie. Nie patrzył już na niego tak błagalnie, widocznie odpuścił już sobie. Całe szczęście, bo sama sesja była dla Czarnego wystarczająco stresująca i bez jego marudzenia.
Pojechali w odpowiednie miejsce i niemal od razu bliźniakami zajęli się styliści i inni tego typu ludzie. Było ich naprawdę mnóstwo. Wybrali dla nich garderobę i zajęli się ich makijażem i włosami. To były dla Toma ciężkie chwile, chociaż zdaniem Billa, nie miał powodu do narzekania. Jemu tylko trochę zakrywali delikatnie niedoskonałości, podczas gdy jemu malowano oczy i tapetowano całą twarz. Ułożono mu też włosy w dosyć specyficzny sposób. Kiedy już obaj byli gotowi i Bill pokazał się bliźniakowi, Dredziarz otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Wow! Wyglądasz ekstra!
Czarny uniósł jedną brew.
- Już mnie tak przecież widziałeś.
- Pomalowanego? Tam miałeś lekki makijaż w porównaniu do tego. Teraz wyglądasz po prostu… - zaciął się – wspaniale! Aż mam ochotę cię zjeść – dodał cichutko.
Gdyby nie mocny makijaż, Bill zapewne mocno by się zarumienił.
- Już gotowi? Zmykajcie.
Tom musiał przyznać, że Bill miał rację. Sesja naprawdę trwała cały dzień i była naprawdę męcząca. Zrobiono im chyba z tysiąc zdjęć – raz stali obok siebie, raz przytuleni, raz się obejmowali, innym razem wyglądali jak wrogowie. W pewnym momencie fotograf posunął się, zdaniem Billa, za daleko.
- Ok., super, chłopcy. Teraz Tom, stań za bratem. O tak, dobrze. Włóż mu lekko rękę w spodnie, tak mniej więcej po środku.
- Co? – zapytali jednocześnie.
- To jakaś kpina? – warknął Czarny, patrząc na mężczyznę ze złością.
- Nie. Jesteście braćmi, więc co za problem?
Tom zarumienił się wyraźnie. Bill też trochę poczerwieniał, ale ze złości.
- To już przesada.
- Mam się spytać waszego opiekuna, czy wyraża na to zgodę?
Bill zazgrzytał zębami ze złością.
- W porządku, zrobimy to – wymamrotał Dredziarz. Niepewnie ułożył rękę tak, jak mu kazano. Bill lekko się wzdrygnął, ale zacisnął mocno zęby i postanowił tego nie komentować. Tom włożył tylko kawałek dłoni, żeby przez przypadek nie sięgnąć za daleko, w przeciwnym razie Bill by go chyba zatłukł na śmierć.
- Świetnie, gdyby jeszcze Bill nie robił takiej zaciętej miny, byłoby w ogóle super…
Tom pokiwał do fotografa przecząco głową z przerażoną miną, dając mu do zrozumienia, żeby nie drażnił Czarnego. Facet chyba zrozumiał, bo dał im spokój.
Przebierali się chyba z dziesięć razy. Kiedy już było po wszystkim i wrócili do pokoju hotelowego około godziny dwudziestej pierwszej, Tom naprawdę był porządnie zmęczony. Zjedli razem kolację, niemal zasypiając na stole, a kiedy weszli do pokoju…
- Chyba żart – powiedział Bill.
Dredziarz przetarł oczy, ale widok był dokładnie taki sam. Ich duże, wygodne łóżko ktoś zastąpił mniejszym, identycznym jak te, które miała Simone.
- Zajebię ich!
Bill wyskoczył z pokoju jak poparzony, a Tom zaraz za nim, gotowy pilnować, żeby bliźniak nie zrobił żadnej głupoty. Zbiegł za nim po schodach, przeskakując po dwa stopnie .
- CO TO MA ZNACZYĆ?! Gdzie się podziało nasze łóżko?! – wrzasnął po angielsku.
Recepcjonista aż mocniej wcisnął się w krzesło, kiedy zobaczył wściekłą twarz Billa. Dopiero po chwili zorientował się, że ma do czynienia z… gówniarzem. Odetchnął lekko.
- Nie rozumiem. Jakie łóżko?
- W naszym pokoju. Nazwisko Kaulitz. Łóżko zniknęło.
Recepcjonista sprawdził coś w komputerze.
- Nie zniknęło. Zostało zamienione na inne na prośbę pani Kaulitz. Stwierdziła, że jest niewygodne i poprosiła o jakieś inne i…
Bill aż zapienił się ze złości. Zaczął kląć po niemiecku, prując przed siebie z niesamowitą prędkością. Nawet nie skorzystał z windy, tylko wspiął się po schodach i otworzył drzwi kopniakiem. Gdy tylko wszedł do pokoju, niemal od razu na podłodze wylądowały dwa wazony, rozbijając się z hukiem. Tom patrzył na to wszystko, nie wiedząc, jak się zachować. Simone miała szczęście, że gdzieś przepadła, inaczej Bill rozniósłby ją na strzępy.
- Chodź tutaj! – warknął Czarny. – No, dalej! Szybciej!
Dredziarz podszedł posłusznie.
- Co ty chcesz zrobić?
- Łączymy łóżka, ta suka może spać na podłodze, nic mnie to nie obchodzi.
Tom nie miał zamiaru się sprzeciwiać. To była istna furia, której nie chciał poczuć na swojej skórze. We dwóch połączyli łóżka tak, jak im się podobało. Bill stanął na środku pokoju, dysząc ciężko. Wciąż nie przeszła mu złość.
- Spokojnie – mruknął Tom, kładąc mu ręce na ramionach i zaczynając je lekko masować.
- Nienawidzę jej! – syknął Bill.
- Spokojnie – powtórzył Tom łagodnie. – Chodź, przydałby się nam prysznic.
Nawet ni zaprotestował.  Pozwolił bratu zaciągnąć się do łazienki. Nie odezwał się również, kiedy Dredziarz go czule pocałował, cały czas głaskając delikatnie po plecach. Robił to tak powoli, że po chwili było widać efekty. Bill zaczął się uspokajać, chociaż w jego oczach zaszkliły się łzy.
Łzy złości.
- Cii, spokojnie. Damy sobie radę.
- Nienawidzę jej!
- Wiem.
- Nienawidzę!
- Wiem.
- To wstrętna suka, nienawidzę, nienawidzę.
Tom westchnął.
- Wiem.
Bill objął go za szyję i przytulił się mocniej.
- Chcesz wziąć prysznic?
- Z tobą?
Czarny uśmiechnął się lekko.
- Czemu nie?
Tom zaśmiał się cicho. Zamknęli się od środka. Dredziarz pierwszy pozbył się wszystkich ciuchów i wszedł pod strumień ciepłej wody, a Bill zaraz po nim.
- Tylko łapy przy sobie, jasne?
Tom kiwnął posłusznie głowa. Sygnał był jasny – teraz możesz patrzeć, ale nie dotykać. Wiedział, że musi się do tego stosować, inaczej może zaprzepaścić to, co udało mu się zyskać do tej pory.
- O której jutro wylatujemy?
Bill zmarszczył brwi.
- Coś koło ósmej, nie pamiętam dokładnie.
Tom westchnął ciężko, namydlając swoją klatkę piersiową. Bill w tym samym czasie szorował swoje ręce i szyję.
- Mogę ci umyć plecy jak chcesz.
Czarny prychnął.
- Nie jestem taki stary, żeby samemu nie dosięgnąć.
Tom wywrócił oczami.
- Masz – rzucił mu gąbkę. – Myj moje.
Odwrócił się do bliźniaka tyłem.
- Znalazł sobie służącego – burknął Bill, ale posłusznie zaczął myć bratu plecy.
- Nie marudź, marudo.
- Oh, zamknij się.
- Nie.
- Zamknij się.
- A nie.
- Zamk…
- Nie.
- Grr…
- Pff!
Bill zamachnął się i z całej siły uderzył bliźniaka w pośladki. Tom aż podskoczył do góry.
- Au!
- Miało być „au”.
Dredziarz zaczął pocierać bolące miejsce, patrząc na brata z wyrzutem.
- To nie było miłe.
- Nie miało takie być.
- Za jakie grzechy? – Tom spojrzał wymownie do góry. – Au!
Bill zaśmiał się, dmuchając na rękę, która ponownie uderzyła bliźniaka w pośladek. Kiedy Tom obejrzał się i zobaczył, że na tyłku ma odbitą rękę, westchnął ciężko.
- Jeszcze raz i ci oddam! Albo nie. Już przegiąłeś.
Dredziarz złapał brata za nadgarstek, odwrócił go do siebie tyłem i trzasnął go w tyłek.
- Ej! – oburzył się Bill i zadrżał lekko.
Tom zaśmiał się cicho. Był przekonany, że Bill będzie chciał mu oddać, ale nic takiego się nie stało. Najwyraźniej zmęczenie dało mu się we znaki i wrócił do mycia się.
Kiedy skończyli, Czarny niemal zasypiał na stojąco. Poszedł do pokoju i rzucił się na łóżko.
- Idziesz spać? – spytał cicho. Tom podszedł do okna i spojrzał na pięknie oświetlone miasto. Tak fajnie byłoby chociaż przejść się tymi ulicami.
- Zaraz – powiedział cicho. – Śpij.
Bill otworzył oczy i przyglądał mu się w ciszy. Dobrze wiedział, że chociaż Tom już na ten temat nic nie mówił, nadal chciał gdzieś wyjść i zobaczyć coś poza hotelem. Świetnie go rozumiał.
Westchnął ciężko i wstał z łóżka, a potem podszedł do bliźniaka.
- Jeśli zbierzesz się w pięć minut, możemy się gdzieś przejść. Wszystko jest już pozamykane, ale… - zamilkł, bo Tom wyrwał jak poparzony do swojej torby. Dopadł jej, potykając się o własne nogi i w niecałą minutę stał już przed nim na baczność, trzymając buty w ręce.
- Idziemy? – spytał z nadzieją. – Naprawdę? Naprawdę pójdziemy?
Bill pokręcił głową z niedowierzaniem. Jego bliźniak był niemożliwy.

***
Niesprawdzony, ewentualna informacja - jutro. Cały dzień spędziłam w parku rozrywki, nogi wchodzą mi w tyłek, że tak powiem. Ale rozdział wstawiam.
Pozdrawiam!

11 komentarzy:

  1. Super xD Jaki Tom jest słodki jak się tak cieszy ze wszystkiego^^ Simone to wredna sucz, jak ja jej nie lubię!! Fajnie że pójdą na ten spacer po Paryżu :) U Billa widać coraz więcej ludzkich uczuć i odruchów:)

    Mam nadzieję że dobrze się bawiłaś :)

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super... i jaki Bill miły się zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  3. super godzina! xD A SIMONE TEŻ NIENAWIDZĘ!!!!!!! CO ZA SUKA I DZIWKA!!!! NIECH SE ŚPI NA PODŁODZE!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak na niesprawdzony? Niczym szczególnym nie przykuł mojej uwagi, a wiadomo jaka jestem, więc gratuluję :D
    Uważam, że hm... ten rozdzialik był przyjemny, taki powiew młodzieńczej uczuciowości. Tom - pełen zapału, Bill - wyprany z ciekawości świata. Właściwie to przedstawiłaś nam niezłą próbę sił. Tom, nie robił nic, by wygrać, a jednak udało mu się swoimi szczerymi uczuciami przekonać Billa do zwiedzenia miasta. I dobrze, nie samym chlebem człowiek w końcu żyje :P
    Szkoda mi tylko Simone, tego jak ją chłopaki potraktowali, od początku nie dawali jej szans i cóż... nie próbowali z nią nawet porozmawiać. Jedyne co Bill potrafi to na nią wrzeszczeć i oczekiwać, że będzie słuchać go bez szemrania. Tom jeszcze jako tako nie traci w moich oczach, chociaż smutno mi, że już zatraca się w gniewie na nią, a przecież kiedyś potrafił być altruistą... wybaczać, a przynajmniej rozmową próbując zrozumieć czyjeś zachowanie. Teraz nawet nie próbuje zrozumieć matki, nawet nie próbuje dać jej szansy. Obaj nie próbują, ale u Billa jest to bardziej zrozumiałe niż u Toma, który przecież zawsze był tym wrażliwszym, zapominającym szybko o krzywdzie i dającym drugą szansę. Może źle go sobie wyobraziłam? W każdym razie... sądzę też, że tu chłopcy za szybko Simone o podmienienie łóżka na mniejsze posądzili. W końcu, nie pozwolili dokończyć gościowi, a może ona chciała, żeby zamienili jej łóżko na inne, nie nakreślając że spała na mniejszym? Dobra... jasno widać, że z premedytacją to zrobiła, jednak ha ha ha, nie podejrzewałam ją o taką złośliwość XD
    Fajny rozdział, nie mogę się doczekać ich wycieczki po mieście, btw. scena prysznicowa była śmieszna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich stosunek do Simone może być kwestią sporną, ale jak dla mnie, kiedy wiem, dlaczego jest tak, a nie inaczej, ich zachowanie naprawdę wydaje mi się właściwe. Nie chciałabym za wiele zdradzić, ale wierz mi, że Bill bez powodu nie traktuje jej w taki sposób i sądzę, że kiedy już wszystko się wyjaśni, reszta ułoży się w logiczną całość. Niestety, nie wiem, za ile to nastąpi, bo jeszcze tego fragmentu nie napisałam.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Rozśmiesza mnie energia i entuzjazm Toma. Momentami zachowuje się jak dziecko w sklepie z cukierkami. Super odcinek. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świeeeetne. :D Strasznie mi się podoba więź, która ich łączy - cudo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przy ostatnim zdaniu Tom gdyby był psem to by skakał z radości i machał ogonem. Bill powinien oprowadzić Toma po Paryżu. Niech się chłopka cieszy. Przecież to dla niego jedyna okazja, aby tam być. A Simone mnie wnerwia. Co ta kobieta chce? Bill nie jest aniołem, ale ona... ech szkoda gadać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Simone działa mi na nerwy, ugh.. Bill jest do niej naprawdę uprzedzony. Chyba jej się należy. Bill się zmienia. Jezu, to kochane, jak wiele potrafi zrobić dla Toma. Tom, hahaha, nie przyzwyczaiłam się do niego w takiej odsłonie.. *.* lubię to opowiadanie. Będę szczera. Pierwsze i tak będzie dla mnie zawsze najcudowniejsze. Ale każde opo napisane przez Ciebie trzyma wysoki poziom, więęc.. ^^ no nic, weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Simone jest wkurzająca.
    Ale akcja między bliźniakami pod prysznicem była nader interesująca. Czekam na dalszy ciąg ciekawszeeej akcji ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. No rozdział jak zawsze świetny.. I ta akcja w czasie sesji.. Matko i córko xD Pozrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)