piątek, 30 grudnia 2016

10.Nie wracaj

Tego dnia John wrócił z pracy jeszcze bardziej zmęczony i zirytowany niż zazwyczaj. W pierwszej chwili Stiles pomyślał, że jakimś cudem jego tata dowiedział się o nocowaniu syna poza domem i jest na niego zły, że go o tym nie powiadomił. Gdy jednak John nic na ten temat nie powiedział, dziękując cicho za przygotowane przez syna jedzenie i biorąc się z apetytem za posiłek, Stiles zwątpił w swoje przypuszczenie.
- Coś się stało? – spytał, biorąc widelec z szuflady i siadając do stołu naprzeciwko ojca. Też był głodny. Po powrocie z lasu zjadł tylko szybkie śniadanie i wziął się za robienie obiadu wiedząc, że niedługo wróci jego tata. Stiles rzadko nie przygotowywał posiłków, a nawet jeśli, zawsze pisał ojcu esemesa, żeby wziął coś na wynos z jakiejś restauracji po drodze. – No, dalej… Wiem, że chcesz komuś powiedzieć – kusił Stiles.
John spojrzał na syna znad swojego talerza.

czwartek, 22 grudnia 2016

09.Pełnia

Lista od Petera zawierała głównie rzeczy na grilla. Masa mięsa, kiełbaski, cebula, ketchup, majonez, musztarda, sosy, ziemniaki, folia aluminiowa, przyprawy… Robił się głodny na samą myśl o tym wszystkim.
Jak ma złość, gdy pakował zakupy do samochodu natknął się na Scotta i Allison.
- Hej, Stiles – przywitała się Allison, zaglądając na jego zakupy.
Scott uniósł brwi.
- Stary, po co ci tyle żarcia? Robisz jakąś imprezę, na którą nie jesteśmy zaproszeni?
- Ee… Nie? Obiecałem Heather, że jej pomogę. Robi jakąś bibę pod nieobecność swoich rodziców. Wysłała mnie po zakupy – skłamał naprędce. – Podrzucę jej to tylko i jadę na chatę.
Heather była jego koleżanką z dzieciństwa. Ich mamy były najlepszymi przyjaciółkami, więc Stiles i Heather większość dzieciństwa spędzili na wspólnej zabawie. Nadal się kolegowali i spotykali, ale raczej rzadko. Heather chodziła do innego liceum i miała swoich znajomych, a Stiles swoich. Zazwyczaj widzieli się na swoich urodzinach i w okresie świątecznym, czasami też wpadali na siebie zupełnie przypadkiem.

środa, 14 grudnia 2016

08.Pierwsza była omega

Gdy Harris oddał kartkówki, Stiles postanowił zadziałać z Dannym, wykorzystując to, że mulat podkochiwał się w Scotcie. Stiles zastanawiał się, jak załatwić całą sprawę tak, żeby Scott zbytnio go nie znienawidził, a i Danny był skory do ewentualnej współpracy w przyszłości. Zdobycie kolejnych informacji odnośnie ludzi, którzy go zaatakowali, pomogłoby mu zdecydować, czy to miało coś wspólnego z sytuacją Hale’ów czy nie. Czuł w kościach, że obie sprawy są powiązane, ale prócz pendrive’a nic ich więcej jak na razie nie łączyło.
No i w najbliższą sobotę była pełnia. Stiles jeszcze nie był w tym tygodniu w lesie, więc nie miał pojęcia, jak prawdziwe wilkołaki na nią reagują. Wcześniej jakoś nie przyszło mu do głowy, żeby zapytać. To znaczy… przyszło, ale skwaszona mina Dereka skutecznie powstrzymała go przed zadawaniem zbyt wielkiej ilości pytań.
Pełnia go ciekawiła. Było wiele podań i mitów dotyczących tego zjawiska i sposobu, w jaki wilkołaki na nie reagowały. Był ciekawy, jak wyglądało to w rzeczywistości.

wtorek, 6 grudnia 2016

07.Głosujemy

Przez zamieszanie z Derekiem i alarmem Stiles nie miał czasu na zajrzenie do zdjęć dokumentów, które zrobił na komisariacie. Zabrał się za to zaraz po powrocie do domu, ciągle nie wierząc, że Derek omal nie zginął i że tak po prostu wrócił do lasu bez walki z łowcami. Których nawet tam nie było, żeby go powstrzymać.
Stiles już nic z tego nie rozumiał. Postanowił zabrać się za coś, co dało się logicznie wyjaśnić.
Zaczął spisywać na kartce wszystkie nazwiska, które przejawiały się w dokumentach. Już wcześniej rzuciło mu się w oczy, że Peter, Derek, Laura i reszta stada pojawiła się na liście osób zaginionych.
Po chwili zastanowienia zrobił kilka kolumn. W jednej wpisał wszystkie zaginione według policji osoby. Było to łącznie 25 osób, w tym jedenastu żyjących członków stada (Isaac, 17 lat; Boyd, 17; Erica, 17; Peter, 37; Aiden, 5; Ethan, 5; Laura, 25;  Natalia, 3; Cora, 17; Derek, 23; Liam, 16), 4 ludzi (Angela Moron, 21; Oscar White, 22; Sarah Mickey, 22; Anna Ford, 27) oraz nieżyjący członkowie stada (Malia, 16; Jacob, 68; Hope, 68; Nicola, 43;  Patryk, 43; Oliwer, 12; Matthew, 25; Andrew Wilson, 23; Lilieth, 19;  Brian, 1;  Samantha, 23).

niedziela, 4 grudnia 2016

06.Tojad

 Czekanie go zabijało, a kawa tylko bardziej pobudzała nabuzowany adrenaliną organizm.
Chodził po gabinecie ojca w tę i z powrotem, próbując wymyślić plan działania, ewentualnego ratunku, znalezienia rannego wilkołaka... Cokolwiek. Jak na złość miał pustkę w głowie.
Co on tak właściwie mógł zrobić, co? Był tylko głupim nastolatkiem, który lubił wściubiać nos w nieswoje sprawy. Nie miał pojęcia, jak znaleźć Dereka w mieście, a co dopiero dowlec go bezpiecznie do lasu, omijając przy tym uzbrojonych po zęby łowców. Właściwie to był pewny, że jego obecność tylko by wilkołakowi zaszkodziła. Stiles stanowiłby zbędny balast, który pewnie by go przypadkowo zabił.
Minęły prawie dwie godziny, zanim na komisariat zaczęli napływać policjanci. Alarm wciąż wył, co było równie niezwykłe jak godzina, w której rozbrzmiały jego pierwsze tony. Stiles już prawie wspinał się po ścianach z nerwów.
Drzwi do gabinetu otworzyły się i po chwili ojciec Stilesa spytał, marszcząc brwi:
- Co ty tutaj robisz? Powinieneś być w szkole.

sobota, 26 listopada 2016

05.Alarm

Erica zawarczała, uważnie śledząc ruchy Dereka. Isaac nie zamierzał się czaić, natarł na starszego chłopaka bez zastanowienia, wydając z siebie głośny ryk. Derek też ryknął na niego i powalił go na ziemię jednym szybkim uderzeniem w kark.
Cora wykorzystała chwilową nieuwagę brata i wskoczyła mu na plecy, łapiąc go mocno za szyję i dusząc. Erica ryknęła i przyłączyła się do walki, ostrymi pazurami rozrywając Derekowi skórę od prawego sutka aż po pępek. Derek ryknął i zrzucił z pleców Corę prosto na Ericę. Kiedy dziewczyny zbierały się z ziemi, brunet dopadł Isaaca, łapiąc go za gardło i ciskając nim w pobliskie drzewo.
Cora jako pierwsza wstała i znowu zaatakowała Dereka. Ten zrobił salto w tył, kopiąc ją przy tym w klatkę piersiową i twardo lądując na dwóch nogach. Uchylił się przed atakiem Erici i kopnął ją z półobrotu w twarz, znowu powalając ją na ziemię. Isaac zawarczał i spróbował jeszcze raz zaatakować. Udało mu się uderzyć Dereka w twarz jeden, drugi, trzeci raz, zanim ten złapał go za rękę i wykręcił mu ją na plecy, łamiąc bez najmniejszego wahania. Isaac zaskomlał, upadając na kolana.

piątek, 18 listopada 2016

04.Lista zakupów

Stiles stanął przed swoją przezroczystą tablicą, trzymając w ręce mazak. Dalej nie miał nic w sprawie napadu, więc zostawił to w spokoju, tak samo jak pendrive. Chwilę zastanawiał się nad łowcą, który go zmacał. Ten facet wcale nie był zboczeńcem. Szukał na jego ciele śladów ugryzienia. Laura mogła zmieniać ludzi w wilkołaki. Gdyby znaleźli na jego ciele ślady zębów, skończyłby jako kolejny zaginiony (czytaj: martwy).
Zmazał kategorię „LUDZIE W LESIE” i wpisał na to miejsce „WILKOŁAKI”. Dopisał pod spodem liczbę 11 oznaczającą ocalałych i pod spodem podał imiona, które obecnie znał. Laura Hale (alfa), Erica Reyes, Isaac, Boyd, Peter Hale, Derek Hale…
Derek Hale. Skądś go znał, tylko sk…?

czwartek, 10 listopada 2016

03.Wilkołaki

- Chcesz iść do lasu?! Straciłeś rozum?!
Okej, dobra, może jednak powiedzenie Scottowi nie było znowu takim dobrym pomysłem.
- Krzyknij głośniej, Scott, jestem pewny, że jeszcze druga połowa szkoły cię nie usłyszała. – Stiles wywrócił oczami z irytacją.
Scott rozejrzał się pospiesznie na boki, ale tak naprawdę nikt nie zwracał na nich zbytnio uwagi. Na korytarzu panował taki szum, że musiałby krzyknąć o wiele głośniej, żeby ktoś obejrzał się na dwóch frajerów.
- Chcesz iść do lasu? – spytał chłopak o wiele ciszej, ale równie emocjonalnie. – Nikt stamtąd nie wraca!
- To nie do końca prawda. – Wzruszył ramionami, idąc przed siebie.
Scott przyspieszył i go dogonił.
- Stiles! To bardzo, bardzo, ale to bardzo zły pomysł! Za pierwszym razem miałeś po prostu szczęście i byłeś blisko wyjścia z lasu.

wtorek, 1 listopada 2016

02.Las

- O nie, nie, nie, nawet mi się nie waż teraz umierać!
Ktoś uderzył go w twarz. Stiles tylko się skrzywił. Ból promieniujący z jego pleców był sto razy gorszy, ale i tak uderzenie trochę go oprzytomniło.
Ktoś go niósł. Przez las.
- Stiles! Jeśli umrzesz mi na rękach to przysięgam, że znajdę sposób, żeby cię wskrzesić i zabiję cię własnoręcznie!
Głos był znajomy, ale Stiles nie był w stanie stwierdzić, do kogo należał. Wiedział tylko, że to kobieta. Musiała mieć sporo siły, bo nawet się nie zasapała, niosąc go.
Może do tych bestii, żeby mogły go zjeść? Chociaż nie… One nie jadły ludzi. Chyba. Ciała były rozerwane, a nie zjedzone, ale cóż, wielu z trupów pewnie i tak nie odnaleziono.
- Jeszcze tylko chwila. Laura! Mamy problem!
Kolejne minuty były chyba najdziwniejszymi w jego życiu. Nagle znalazł się w jakimś domu, otoczony przez sporą grupę ludzi. Mówili coś podniesionymi głosami, ale jego mózg był tak zamroczony, że nie był w stanie zrozumieć ani słowa.

wtorek, 25 października 2016

01.Bestia

- Agh, cholera! – zaklął pod nosem.
W radio leciała cicho muzyka, przerywana co jakiś czas zabawnym komentarzem spikera. Stiles mimo to bez problemu słyszał wyjący w oddali alarm.
Zawahał się. Alarm oznaczał niebezpieczeństwo. Dla zwykłego obywatela był sygnałem, że należy natychmiast udać się do domu, zabarykadować w środku i poczekać, aż niebezpieczeństwo minie i alarm ucichnie. Zignorowanie go mogło zakończyć się śmiercią poprzedzoną agonią i wyrywaniem kończyn jedna po drugiej. Normalnie Stiles nie miał problemów z przestrzeganiem zasad, nie po ostatnich atakach, ale cholera, miał przygotować obiadokolację, a potem spotkać ze Scottem i Allison. Poza tym, był już prawie pod sklepem, więc równie dobrze mógł zrobić zakupy i dopiero potem udać się do domu. W końcu jaka była szansa, że bestia, która zabija, pójdzie do marketu na zakupy?

wtorek, 13 września 2016

Więź[E]


Schował się za podrapaną ścianą, oddychając ciężko. Zjechał po niej i usiadł na ziemi czując, że już dłużej nie pociągnie na tak wysokich obrotach.
Zacisnął dłoń na łuku. Pięć strzał. Z wypełnionego kołczanu zostało mu tylko pięć strzał. Za mało, żeby zdjąć przeciwnika takiego kalibru. Nie oznaczało to jednak, że nie zamierzał spróbować tak czy siak. Wystarczyło, ze przytrzyma go przez odpowiednią ilość czasu i jego cel zostanie osiągnięty.
- Za wolno! – doszedł do niego rozbawiony głos napastnika. Theo poderwał się błyskawicznie i rzucił za pobliskie pudła. Dwa ostrza wbiły się w ziemię w miejscu, gdzie przed chwilą siedział. Gdyby w porę się nie poderwał, już miałby przedziurawione udo.
Albo jajka. Ale wolał myśleć, że udo.
Kurwa, zaklął w myślach, biorąc głęboki oddech i decydując się na dość odważny atak.
Wychylił się, robiąc z siebie łatwy cel, ale zyskując też czas, aby czysto strzelić. Przekleństwa zza sąsiedniego budynku sprawiły, że uśmiechnął się lekko.

piątek, 2 września 2016

22.Prawda


Damon chodził zły jak osa. Znowu. Theo tylko westchnął cicho, wciskając nos w podręcznik i próbując zapamiętać poszczególne elementy oka. Test z biologii był ostatnim, na co miał ochotę, ale cóż, ostatnio i tak już opuszczał szkołę i miał spore zaległości, więc wypadało chociaż coś zdać przyzwoicie.
Humor Damona miał wiele wspólnego z czarow… echem, Danielle, która zapadła się pod ziemię. Od zabicia Mario minął już cały tydzień. Ciekawska natura wampirów tylko pogarszała sprawę. Damon wychodził z siebie, chcąc poznać odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Theo zaczynał podejrzewać, że to wszystko to tylko misterny plan Danielle, żeby doprowadzić Damona do szału. Jeśli tak było, to szło jej wyśmienicie. On sam, szczerze powiedziawszy, zaczął wątpić, czy Danielle w ogóle się pojawi. Mogła tylko rzucić, że się jeszcze odezwie i zwinąć się z miasta. Nic jej przecież nie trzymało.
- Chcesz zaczerpnąć trochę świeżego powietrza? – spytał Theo, nie mogąc już znieść zachowania swojego stwórcy. Damon chodził w kółko po mieszkaniu godzinami. Gdyby szło wydeptać w ten sposób dziurę w podłodze, Damon z pewnością już by to zrobił.

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

21.Ojciec


- Można wiedzieć, co ty tutaj w ogóle robisz? – spytał Damon, podciągając spodnie. Theo już dawno zerwał się z łóżka, poprawiając swoje ubranie. Damon spojrzał na kobietę spod byka, dodając z lekką irytacją: – Przez całe życie nie miałem tylu gości co przez ostatni miesiąc.
Czarownica wzruszyła ramionami.
- Obiło mi się o uszy, że macie mały problem. Postanowiłam pomów wam się z nim uporać.
- Naprawdę? – ucieszył się Theo. Zdecydowanie spałby spokojniej, gdyby wiedział, że Mario nie ma już pośród nich. Ten facet go przerażał. Na samą myśl o nim miał ciarki.
Czarownica skinęła głową z lekkim uśmiechem.
- A co ciebie to obchodzi? – mruknął Damon. – Z tego, co wiem, ten problem cię nie dotyczy.
- Bo po prostu mało wiesz. – Wzruszyła znowu ramionami.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

20.Znowu ona



Damon był zły jak osa, że im przeszkodzono, ale postanowił milczeć i przeczekać ten szturm. Tak przynajmniej wydawało się Theo, który usiadł grzecznie obok swojego stwórcy i czekał na rozwój wypadków. Jonasa i Jacoba już znał, ale Glorii nie miał okazji do tej pory zobaczyć. Była piękna, ale to ani trochę go nie dziwiło. Jonas, Jacob, Mario, Damon, Celeste… Wszyscy byli zjawiskowi, każde na swój własny sposób. Najbardziej doceniał urodę Damona, Mario i Jonasa, ale nie mógł zaprzeczyć, że reszta też była ładna.
Tylko nie w jego typie.
- Pozwoliliście mu uciec? – spytał Damon, patrząc na swoich krewnych.
Gloria splotła ręce na piersi, patrząc na niego karcąco. Jacob westchnął cicho, odchylając się na oparcie kanapy, a Jonas pozostał niewzruszony. Jak zresztą zawsze. Ten facet był jak skała. Nie reagował w żaden sposób, choćby się waliło i paliło. W każdej sytuacji potrafił zachować zimną krew i nie pozwalał, aby jakiekolwiek emocje stanęły na przeszkodzie zdrowemu rozsądkowi. To między innymi dlatego był najniebezpieczniejszym wampirem z nich wszystkich i każdy czuł przed nim respekt.
- Złapanie go nie jest takie proste – odparł Jacob. – Jest o wiele silniejszy niż wcześniej. W chwili obecnej tylko Jonas może mu dać radę.

sobota, 23 lipca 2016

19.Mieszkanie



Theo nie był pewny, co ma o tym wszystkim myśleć. Kiedy Mario rzucił go na ziemię, żeby Damon dokończył robotę, wiedział jedno. Już po nim.
Damon czekał od miesięcy na jakiś cud, który przerwie ich więź. Od samego początku mu obiecywał, że gdy przyjdzie na to czas, zabije go powoli, ciesząc się każdą jedną sekundą jego agonii. Theo ani przez chwilę nie wątpił, że wampir mówił poważnie. Wiedział, co czeka go w przyszłości i bał się tego, ale starał się o tym nie myśleć. W końcu… więź tak szybko nie osłabnie, prawda? Miał kilka lat na nacieszenie się życiem i udobruchanie Damona na tyle, żeby zabił go szybko i bezboleśnie.
Nie spodziewał się, że więź osłabnie tak szybko.
Czując nieopisany ból i krztusząc się własną krwią, Theo chciał umrzeć. Chciał, żeby ten ból się wreszcie skończył. Gdy jego organizm wreszcie się poddał i ogarnęła go ciemność, pomyślał, że wreszcie, teraz już będzie dobrze.
Potem jego ciało stanęło w ogniu, a potem… Potem zerwał się do siadu z sercem w gardle, nie mając pojęcia, co się stało. Bólu już nie było.

czwartek, 14 lipca 2016

18.Winowajca


- Mamy kłopoty… Czy my mamy kłopoty? - spytał Theo, przełykając ciężko ślinę. Zsunął się z pleców Damona, który napiął wszystkie mięśnie, gotowy do walki.
To był ten sam mężczyzna, który już dwa razy próbował go zabić. Maskę miał wciąż lekko skruszoną przy ustach, dlatego bez trudu mogli zobaczyć, jak uśmiecha się do nich szeroko.
- Tym razem się nie wtrącaj – powiedział Damon poważnie do Theo. W takich okolicznościach i bez broni Theo nie był żadną pomocą. Wampir wolał, żeby trzymał się z boku.
Zamaskowany zrobił jeden krok w ich stronę, potem drugi i trzeci, każdy coraz szybciej. Damon zacisnął dłonie  w pięści i natarł na niego. Nie zamierzał czekać na atak.
Przeciwnik odsunął się, a potem wyprowadził własny cios. Damon bez większego trudu uchylił się i zadał swój, ale chybił. Walczyli przez chwilę, próbując znaleźć swoje słabe punkty. Uśmieszek na twarzy przeciwnika okropnie go irytował, ale nijak nie potrafił mu go zetrzeć z gęby. Zamaskowany był za dobry, żeby tak po prostu dać się trafić. Damon wiedział, że on i Theo mają przechlapane, jeśli szybko czegoś nie wymyśli.

środa, 6 lipca 2016

17.Rutyna



Ku ogromnej radości Theo, na jednym bzykanku się nie skończyło. Jasne, był trochę zaskoczony, że Damona tak nagle wzięło i się z nim przespał, a potem jeszcze pozwalał mu się do siebie przytulać po seksie – rzadko, ale jednak – i chciał tego seksu więcej. O wiele więcej. Bardziej dezorientujące było też to, że Damon nie gryzł go przed, w trakcie ani po. Zrobił to zaledwie kilka razy, potem wrócił do swojego stałego rozkładu jedzenia.
A jego zdezorientowana – i przerażona! -  mina, gdy zorientował się, że Theo – dla picu, oczywiście – ogolił sobie krocze, była bezcenna i warta uwiecznienia jej na zdjęciu dla potomnych. Theo tak strasznie się śmiał, że zeszło z niego całe podniecenie i omal nie spadł z łóżka. (Damon tylko patrzył na niego z lekko naburmuszoną miną i z każdą chwilą był coraz bardziej poirytowany. W końcu zatkał Theo usta pocałunkiem i przeszli do tej mniej zabawnej, aczkolwiek przyjemniejszej części spotkania.)

niedziela, 5 czerwca 2016

16.Winifred



Theo nie miał pojęcia, co się zmieniło, ale Damon nagle zaczął go całkiem często dotykać i całować. Tak ni z tego, ni z owego z osoby, która nie chciała z nim mieszać płynów, zamienił się w kogoś, kto robił to bardzo entuzjastycznie.
Theo nic a nic z tego nie rozumiał, ale nie zamierzał narzekać, bo całowanie się z Damonem było przyjemnie. I frustrujące. Wampir miał tendencję do dotykania go i całowania, podniecania go do granic możliwości, a potem wgryzania mu się w szyję i odsuwania jakby nigdy nic. Nastolatek był ciekawy, co go tak nagle wzięło, ale ilekroć go spytał, Damon go ignorował, zmieniał temat albo po prostu zbywał. W końcu chłopak przestał pytać. Wiedział, że to wszystko ma jakiś związek z żywieniem, ale dopóki Damon tylko czasami gryzł go między jedną a druga sesją całowania, Theo był skłonny mu to wybaczyć.

piątek, 20 maja 2016

15.Broń



- Theo! Theo, nie uwierzysz!
Pół korytarza uczniów obejrzało się na Liama, który niemal zbił z nóg swojego najlepszego przyjaciela, gdy wreszcie się do niego dostał.
- Co jest? Co się stało? – spytał Theo zaskoczony. Rzadko kiedy miał okazję widzieć Liama tak nabuzowanego energią. Nie zdziwiłby się, gdyby Liam zaczął lewitować.
- Zainmniepocałowałchwilętemuzaszkołą – wymamrotał jasnowłosy w tempie karabinu maszynowego, z zarumienionymi z ekscytacji policzkami.
- Co? – Theo zamrugał i spojrzał na niego.
- Pokażę ci co – odezwał się Dennis, pojawiając się znikąd i podchodząc do nich. – Uwieczniłem to dla ich dzieci. Wiesz, wujek Dennis musi być dobrze przygotowany.

środa, 11 maja 2016

14.Walcz



Jeśli w Nowym Jorku Damon myślał, że krew Theo źle smakowała, to było to nic w porównaniu ze smakiem, jaki miała kilka dni po powrocie. Damon był przekonany, że dzieciak będzie spokojniejszy i przestanie się bać, tym bardziej że nie miał czego. Koszmary mu już nie dokuczały – wiedział, bo często zaglądał do niego w nocy – no i Damon był grzeczny. Jak na siebie, oczywiście. Nie wspominał o tym, co zamierza mu zrobić, kiedy już więź osłabnie, nie zabił nikogo przez ostatnie dni i nawet odpowiadał całkiem spokojnie na wszystkie jego pytania! Mimo to, z jakiegoś powodu, Theo otaczała coraz cięższa atmosfera negatywnych emocji, co z kolei wpływało na smak jego krwi, przez co Damon miał parszywy humor.
Przyszło mu nawet do głowy, że to nie on, a coś innego negatywnie wpływa na emocje Theo, ale szybko się przekonał, że tak nie jest. Theo miał po prostu pietra.

wtorek, 3 maja 2016

13.Jonas



Jonas patrzył na Damona wyczekująco. Z jego wyrazu twarzy nie dało się nic odczytać. Była jak kamienna maska, nienawykła do okazywania emocji.
- Dlaczego to mnie zawsze biją przez ciebie albo Theo? – spytał niezadowolony Dennis, podnosząc się z ziemi i ocierając krew z ust. Podszedł do Jonasa i stanął obok niego. – Co tym razem przeskrobałeś?
- Czy to ty mnie zaatakowałeś w Nowym Jorku? – spytał Damon, zaciskając ręce w pięści.
Jonas patrzył na niego przez chwilę. Potem odpowiedział:
- Nie.
- I ja mam w to uwierzyć?
- Nie widzę powodu, dla którego nie miałbyś w to wierzyć, tak samo jak nie ma powodu, żebym cię okłamywał.
- To bardzo ciekawe, biorąc po uwagę, że jesteś jedną z nielicznych osób, z którymi mógłbym przegrać w walce.

niedziela, 24 kwietnia 2016

12.Powrót



Wielkim niedopowiedzeniem byłoby uznanie, że rodzice Theo byli szczęśliwi, kiedy pojawił się na progu ich domu pewnego ciepłego popołudnia, miejscami poobijany i z niepewnym uśmiechem na twarzy.
Jego mama wyglądała, jakby nie wiedziała, czy ma płakać ze szczęścia i zadusić go na śmierć swoim mocnym uściskiem, czy może przełożyć go przez kolano i mocno przetrzepać mu skórę, jak wtedy, gdy był dzieckiem i porządnie nabroił.
Jego ojciec sam nie wyglądał o wiele lepiej, na granicy łez ze szczęścia, że jego jedyny syn wrócił bezpiecznie do domu i są jedną z tych rodzin, dla których tego typu sprawa skończyła się dobrze.
Sam Theo mógł tylko płakać, przeklinając siebie w myślach, że naraził ich na taki stres ich ból. Wiedział jednak, że lepiej było pozwolić im myśleć, że uciekł z domu niż przyznać się, że był partnerem seryjnego mordercy i latał z nim po świecie w poszukiwaniu czarownicy, która mogła mu zdradzić, jak zabić Theo i się z tej więzi uwolnić. Myślenie, że była to ucieczka z domu, było zdecydowanie bezpieczniejsze.

sobota, 16 kwietnia 2016

11.Atak



Theo spojrzał na zamaskowaną postać. Nie sądził, że wróci po tym jak udało im się ją pokonać w bibliotece, ale najwyraźniej się mylił.
Przełknął ciężko ślinę, spoglądając na zbitą szybę. Damon był silnym wampirem, ale nawet on mógł zginać upadając z takiej wysokości. Czy też raczej… na pewno mógł zginąć. Napastnik nie wyrzucił go dla zabawy, on chciał go w ten sposób zabić.
Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem, patrząc na niego drapieżnie. Theo zerwał się ze swojego miejsca, chcąc uciec, ale nie miał szans. Napastnik zatrzymał go bez większego problemu i popchnął mocno na ścianę. Theo jęknął, uderzając plecami w drewnianą ramę obrazu i upadając razem z nim na panele.
- Aua – jęknął, gramoląc się z podłogi. Nie zdążył się podnieść, bo postać złapała go za rękę i rzuciła nim o przeciwległą ścianę pokoju. Odbił się od niej jak piłka, rozbijając sobie głowę i ręce, którymi dał radę zasłonić twarz. Czuł w ustach posmak krwi.

piątek, 8 kwietnia 2016

10.Czarownica

Wędrowali chyba z godzinę, próbując znaleźć wyjście z sieci tunelów i jakoś wrócić na powierzchnię, ale nie mieli zbyt wiele szczęścia. Theo szczękał zębami, posłusznie maszerując za wkurzonym wampirem. Damon miał małą latarkę, którą przyświecał im drogę. Próbowali znaleźć jakiś tunel, który prowadziłby do góry. Z jakiegoś powodu Damon był przekonany, że na pewno taki istnieje. Być może miał rację, Theo nie miał pojęcia. Wyjście tą samą drogą, jaką wpadli w te tunele, było niemożliwe. Nie pozostało im nic innego, jak szukać wyjścia w ten sposób.
Mimo tego, że cały czas maszerowali, Theo czuł, że jest mu coraz zimniej. Objął się ramionami i tak szedł za Damonem, pozostawiając mu możliwość wyboru ścieżek i mając nadzieję, że wampir jakoś ich z tego wyciągnie. Nie chciał umrzeć na Antarktydzie i to w miejscu, gdzie nikt nie znajdzie jego ciała. Gdyby nie doskwierające mu zimno i ból ręki, na którą upadł, podziwiałby to, co go otaczało. Te tunele, jaskinie, czy cokolwiek to właściwie było, były naprawdę piękne. Miejscami był to po prostu lód, a w środku zamarznięte jakieś dziwne rzeczy, których pewnie nikt nie odkryje przez kolejnych kilkaset lat. Nie miał zbytnio czasu się przyjrzeć, bo Damon szedł przed siebie, nie zatrzymując się ani na chwilę. Theo nie chciał doprowadzić do sytuacji, kiedy nagle straciłby wampira z oczu i nie mógłby go znaleźć. Jak nic posikałby się ze strachu.

środa, 6 kwietnia 2016

Epilog [BL]



Tom był zaskakująco cierpliwy. Nie pytał, nie sugerował, nie zaczynał tematu, zupełnie jakby to nie miało żadnego znaczenia. Obaj wiedzieliśmy, że ma, ale dopóki nie ruszałem tego tematu, on też tego nie robił.  Był cierpliwy do tego stopnia, że jakaś część mnie chciała to wszystko przeciągnąć tylko żeby zobaczyć, ile wytrzyma.
Na szczęście dla niego zdecydowana większość postanowiła docenić jego starania.
Minęło prawie pół roku, zanim byłem w stanie pomyśleć „tak, chcę tego”. Wcześniej seks analny mnie po prostu przerażał.

czwartek, 31 marca 2016

09.Antarktyda


- Nu-da.
Damon nie zareagował.
- Nuda, nuda, nuda!
Damon dalej nie zareagował.
Theo westchnął ciężko i przewrócił stronę, oglądając jakieś dziwne obrazki w dziwnej książce napisanej dziwnym językiem, dziwną czcionką i dziwną farbą. Tak, wszystko było dziwne.
Na początku, kiedy Damon zabrał go do biblioteki swojego wuja, znajdującej się w podziemiach i mającej rozmiary cholernego Tesco, Theo był bardzo podekscytowany. W końcu w takim miejscu musiało być coś, co dotyczyło wampirów i pomogłoby mu zrozumieć ich zwyczaje i je same. Jak się jednak okazało, wampiry nie były głupie i nie zamierzały tak łatwo dzielić się swoimi sekretami. Wszystkie książki były napisane w dziwnym języku, który znały tylko one. Ekscytacja wiec szybko mu przeszła, a kiedy znudziło mu się oglądanie obrazków, już całkiem nie wiedział, co ze sobą zrobić. Chciał zirytować Damona, żeby już sobie stamtąd poszli, ale ten ignorował go bez większego problemu.

wtorek, 22 marca 2016

08.Podróż



Do tej pory Damon pojawiał się i bardzo szybko znikał z powrotem, więc Theo nie miał zbytniej możliwości przyjrzenia mu się ani pogadania z nim. Teraz sytuacja miała się zmienić. Gdziekolwiek by się nie wybrali, Theo miał towarzyszyć Damonowi i widywać go o wiele częściej niż do tej pory.
Nie wiedział, na ile mu się to podoba. Po ostatnich wybrykach wampira Theo najchętniej pożegnałby się z nim na amen. Damon z nim pewnie też, ale skoro stale wracał, najwyraźniej nie miał innego wyjścia.
Siedzieli w samolocie w ciszy. Theo w pierwszej chwili chciał usiąść przy oknie, ale zrezygnował z tego i pozwolił tam usiąść Damonowi. Mimo tego, że wampir nieźle go nastraszył, Theo nie potrafił siedzieć z kimś w ciszy. Krępowało go to i źle się z tym czuł, zupełnie jakby coś było nie tak. Nie, żeby w jego relacjach z Damonem cokolwiek w ogóle było „tak”, ale jakoś nie potrafił po prostu siedzieć cicho.
- Nie mogę cię jakoś zwolnić z tej całej więzi? – spytał cicho, nie chcąc, żeby ktoś ich niechcący podsłuchał.
Damon otworzył jedno oko i spojrzał na niego.

piątek, 18 marca 2016

17.Body language



- Och, Boże!
Odchyliłem głowę bardziej do tyłu, pozwalając mu pieścić ustami moją szyję. Całował ją, ssał i przygryzał, zapewne zostawiając sporo śladów, ale nie miałem nic przeciwko. Objąłem go ręką mocniej za szyję, wplatając palce w jego włosy. Jak zwykle, kiedy nie ruszał się z domu, związał je na czubku głowy, tworząc niedbały kok, z którego wystawało sporo kosmyków.
Drugą ręką przejechałem po jego plecach, z pewnością zostawiając na nich ślady paznokci. Moje biodra mimowolnie poszły w ruch. Otarłem się o niego, wyrywając jęk z jego ust. Obaj byliśmy mocno podnieceni, ale żaden z nas nie zamierzał zakończyć zabawy. Doprowadzanie się wzajemnie do pasji okazało się świetnym sposobem na spędzenie deszczowego dnia w domu.

niedziela, 13 marca 2016

07.Siła perswazji



- Co ty chcesz zrobić? – spytał Theo, patrząc na to wszystko szeroko rozwartymi oczami. Zobaczenie kobiety i dziecka w tym stanie sprawiało, że miał ochotę zwymiotować, a co dopiero oglądanie rzeczy, które wampir najwyraźniej dla nich przygotował. – Damon, przestań!
- Niby dlaczego? – spytał wampir, łapiąc chłopca za włosy i wyrywając go z ramion matki. Podniósł go do góry, trzymając w powietrzu za włosy, co musiało być niezwykle bolesne. Dziecko piszczało i krzyczało z bólu, wijąc się i płacząc.
- Mamo! – wołało. – To boli! Mamo, pomóż mi! Mamo! Mamo!
- Od kogo powinienem zacząć? – spytał Damon udając, że się zastanawia. Kobieta doczołgała się do niego i złapała go za nogawkę dżinsów, próbując jakoś dostać się do swojej pociechy, ale Damon kopnął ją w klatkę piersiową i upadła na ziemię, płacząc cicho. – Może od małego, żeby wreszcie się zamknął? Nie znoszę bachorów – dodał Damon z obrzydzeniem.

wtorek, 8 marca 2016

16.Body language

To była pierwsza noc od dawna, którą ja i Tom spaliśmy w osobnych pokojach i łóżkach. Mimo tego, że byłem wykończony fizycznie i psychicznie, kręciłem się na wszystkie strony do trzeciej nad ranem. W mojej głowie dosłownie szalało od nadmiaru wrażeń i podejrzewałem, że szybko się nie uspokoi. W końcu jakoś udało mi się zasnąć, ale i tak budziłem się co jakiś czas.
Około ósmej poddałem się, pozbierałem swoje rzeczy i pojechałem na siłownię. W środku mnie aż nosiło. Wiedziałem, że muszę się wyszaleć na siłowni i pozbyć tej dziwnej energii, zanim rzeczywiście wskoczę do naszego basenu i się utopię. Celowo, oczywiście.
Na szczęście, pomogło. Nawet bardziej niż sądziłem. Totalnie się przetrenowałem, ale bolące mięśnie pozwoliły mojej głowie choć na chwilę odpocząć. To nie tak, że nie chciałem tego wszystkiego przemyśleć na spokojnie. Mój mózg mi po prostu nie pozwalał tego zrobić na spokojnie, zupełnie jakby siedział w nim jakiś złośliwy duszek i nakręcał wszystko dookoła.

niedziela, 6 marca 2016

06.Między młotem a kowadłem



Serce biło mu mocno w piersi ze strachu i po minie Zaina widział, że też się boi. To nie były przelewki. Cztery wampiry, które przed nimi stały być może i były dziećmi, ale to nie oznaczało, że nie były groźne. Wręcz przeciwnie. Gdyby to był jeden wampir to nawet gdyby ich pogryzł, szybko by się najadł i dał im spokój. Mieli jednak przed sobą aż cztery, a to oznaczało, że jeśli ich dopadną to ich zwyczajnie zagryzą.
- Skąd wiesz, że są głodne? – spytał cicho Zain. – Widzę, jak się gapią, ale…
- Mają czerwone oczy – odparł.
- I?
Te wampiry nie były tylko głodne, one były przegłodzone. Ktoś zadał sobie trud, żeby je tutaj ściągnąć i zamknąć razem z nimi. Liam nie miał wątpliwości, czyja to była sprawka, nie rozumiał tylko, dlaczego Zain został w to wszystko wplątany.
- Biegnijmy do drzwi – zaproponował Zain, widząc jak wampiry powoli się do nich zbliżają.
- Których? Te, którymi wszedłem, są zatrzaśnięte.

niedziela, 28 lutego 2016

15.Body language



Te całe „randki” przydarzyły nam się jeszcze dokładnie trzy razy w ciągu kolejnego miesiąca. Żaden z nas nie pracował, obaj nie mieliśmy żadnych większych zobowiązań, jedynie powoli nagrywaliśmy kawałki do nowej płyty, więc mogliśmy wyjść kiedy nam się żywnie podobało.
Pierwsza randka po tej pierwszej randce, czyli właściwie druga, była zupełnie inna. Poszliśmy do kina na komedię, przy której obok pękaliśmy ze śmiechu, szturchając się, rzucając popcornem w innych ludzi (aż nas wyrzucono), a potem spacerując po mieście i jedząc lody. Trzecia randka była wizytą w zoo. Tom i ja byliśmy absolutnie straszni, jeśli chodzi o zwierzęta. Od małego je uwielbialiśmy i świetnie razem się bawiliśmy, podziwiając zwierzęta, które tam zobaczyliśmy. Spędziliśmy w zoo cały dzień i wyszliśmy z bólem serca i obietnicą, że jeszcze tam wrócimy. Czwartą randką był piknik w parku, kiedy trochę się ochłodziło i mogliśmy wytrzymać na dworze bez klimatyzacji. Tom załatwił przepyszne jedzenie, kubeł lodów i siebie.

czwartek, 25 lutego 2016

05.Nie



Wydawać się mogło, że po tym, jak Theo został żywicielem Damona, jego życie wywróci się do góry nogami i będzie pędzić pełną parą do przodu, zaskakując Theo z każdej możliwej strony. Jak się okazało, nic podobnego.
Prócz tego, że Damon wkradał się do jego pokoju o różnych porach dnia i nocy i chłeptał z zadowoleniem jego krew, nic się nie zmieniło. Życie Theo nie stało się ani trochę bardziej ekscytujące, nie poznał żadnych dziwnych ludzi ani wampirów. Wszystko było… zwyczajne. Tak po prostu. Chodził do szkoły jak wcześniej, spotykał się z Liamem, Dennisem i Klarą, ledwo zaliczał testy i potykał się o własne nogi. Klara nawet nie była świadoma istnienia Damona i Theo nie spieszył się, żeby ją wtajemniczyć. Wolał, żeby nie wiedziała. To, że chwilowo nie działo się nic nadzwyczajnego nie oznaczało, że tak będzie zawsze.

niedziela, 14 lutego 2016

14.Body language



Randka.
Popatrzyłem w lustro. Gdyby ktoś zobaczył moją minę, powiedziałby, że jestem naburmuszony, ale jakoś nie potrafiłem zmienić swojego wyrazu twarzy, a wszystko przez…
Randkę. Cholerną randkę.
Do tej pory postrzegałem to słowo różnie, zależnie od okoliczności. Gdy myślałem o sobie i jakiejś dziewczynie wychodzących razem, to słowo kojarzyło mi się z podekscytowaniem, nadzieją, dobrze spędzonym czasie i czymś, co ogólnie jest przyjemne. Gdy to Tom – czy jakiś znajomy, znajoma – wychodziła randkę, byłem o to trochę zazdrosny. Pewnie dlatego, że ja od zawsze miałem problem ze znalezieniem sobie kogoś i wkurzało mnie, że inni dobrze się bawią, podczas gdy ja siedziałem w domu i pisałem piosenki, udając że wszystko jest w porządku. A wcale nie było, piosenek nie da się zerżnąć i zdawałem sobie z tego sprawę, nawet jeśli niektórzy muzycy nie.

04.Więź

Uliczne lampy rozjaśniały okolicę, przez co ciemna sylwetka stojąca przy furtce i spoglądająca na niego była wyraźnie widoczna. Przerażenie zalało go zimną falą. Z jakiegoś powodu był pewny, że nie był to jeden z tych zamaskowanych osobników, tylko cień.
Cień, który chciał go zabić.
Theo wiedział, ze jest dobrze widoczny w oknie, tak samo jak fakt, że chowanie się nie miało żadnego sensu. Wampiry miały wyostrzone zmysły i jeśli to naprawdę był jeden z nich, bez trudu da radę go wytropić. Chowanie się po kątach nie miałoby żadnego sensu.
Postać przez chwilę tam po prostu stała, patrząc na niego, po czym uniosła rękę i zamachała na niego, żeby poszedł. Theo przełknął ciężko ślinę i pokręcił przecząco głową. Cień powtórzył ten sam ruch, przywołując go do siebie. Chciał go wywabić z domu i zabić po cichu? Czy może jednak nie chciał go zabić wcale i najzwyczajniej w świecie nie chciał mu wybić szyby w oknie?

sobota, 6 lutego 2016

13.Body language



Od samego początku chodziło mi tylko o to, żeby zapędzić Toma w kozi róg i uświadomić mu, że to oczywiście ja mam rację.
No i cóż… Chciałbym móc powiedzieć, że Tom zrozumiał, co miał zrozumieć, ale niestety…
Z irytacją musiałem przyznać, że to on zapędził mnie w kozi róg. Na początku nie bardzo wiedziałem, co oprócz rimmingu mogłem zrobić, żeby go jakoś odwieść od tego pomysłu, żeby być ze mną w związku. Potem przyszło mi do głowy kilka szalonych rzeczy, takich jak pytanie, czy chce być na wyłączność – chciał – i… I jakoś wmawianie mu, że ja nie chcę, nie miało najmniejszego sensu, bo nigdy nie kryłem się z tym, jak postrzegałem związki i miłość. To ja zawsze byłem tym, który chciał się zakochać, który chciał mieć kogoś bliskiego sercu. To ja zawsze marzyłem o tym tajemniczym uczucie, przez które ludzie tracili rozum. To byłem ja. Ja i tylko ja. Tom by mnie wyśmiał, gdybym nagle mu powiedział, że się rozmyśliłem. Nie miałem zamiaru robić z siebie jeszcze większego idioty.

piątek, 5 lutego 2016

03.Wizyta



Kilka godzin snu, które Theo dał radę złapać po wyczerpujących wydarzeniach wieczora, bardziej go zmęczyło niż pomogło wypocząć. Rano czuł piasek pod powiekami i najchętniej wsunąłby się z powrotem pod kołdrę i spał dalej. Całe jego ciało dosłownie płakało z bólu, obolałe po zderzeniu ze ścianą.
No, ale… szkoła. Nie mógł opuścić zajęć. Rodzice zostawili go samego w domu pod warunkiem, że będzie się zachowywał, nie zrobi żadnej imprezy i nie opuści ani jednego dnia w szkole. Nie miał więc innego wyjścia jak po prostu ruszyć tyłek i jakoś przetrwać ten dzień. Odeśpi po południu, nic straconego, prawda?
Był już ubrany, kiedy zdał sobie sprawę, że nigdzie nie ma jego torby. Jęknął cicho. Pewnie ten, kto go przyniósł do domu jej nie zabrał. Na bank tak było. Nie mając innego wyjścia, wyciągnął z szafy swój stary plecak i to w niego się spakował. Nie był zadowolony z utraty słuchawek i kilku innych przedmiotów.
– Wyglądasz jak gówno – stwierdził Liam ze zmarszczonymi brwiami, gdy tylko go zobaczył.
– Też się cieszę, że cię widzę – odparł Theo.

niedziela, 17 stycznia 2016

02.Cień



 – Nikt już o mnie nie pamięta – westchnął teatralnie Dennis, dosiadając się do ich stolika.
Była akurat długa przerwa. Od rana świeciło słońce. Trochę wiało, ale nie powstrzymało to Liama, Theo i Klary od wybrania stolika na dworze. Dennis nie jadał normalnego jedzenia, ale również przyszedł. Od dnia, w którym pojawił się w szkole, jakoś mimowolnie wcisnął się w ich paczkę i chyba nawet całkiem nieźle się wpasował.
– Gdybyś nie sturlał się z tych schodów jak ostatnia sierota to może byłoby inaczej – podsumowała go Klara.
– Ktoś mi podstawił nogę – upierał się.
– Pff! Akurat.
Dennis wywrócił oczami.
– To wszystko wasza wina, wiesz? Macie jakieś niestworzone wyobrażania o moim gatunku, a tu nagle się okazuje, że wcale się tak dużo nie różnimy.

środa, 13 stycznia 2016

12.Body language



Jak się szybko okazało, Tom potrafił być strasznie uparty jeśli tego naprawdę chciał. Nie, żebym o tym nie wiedział, po prostu nigdy wcześniej nie dał mi tego odczuć do tego stopnia. Wkurzał mnie nie raz różnymi rzeczami, ale i tak wiedziałem, że do niektórych ludzi podchodził znacznie surowiej.
Tym razem jednak to ja padłem jego ofiarą.
Przez pierwszych kilkanaście dni nie byłem pewny, co on właściwie sobie wbił do tej pustej łepetyny. Najwyraźniej zamierzał coś udowodnić, ale dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, co.
Tom chciał mi pokazać, jak będą wyglądały nasze relacje w przyszłości, jeśli sprawa TEGO jakoś nie zostanie załatwiona.
Problem polegał na tym, że byliśmy w impasie. Żaden z nas nie zamierzał odpuścić i popłynąć z prądem, obaj chcieliśmy postawić na swoim. Wiedziałem, że jeśli Tom faktycznie tego chce to nie odpuści za żadne skarby świata. A to…

piątek, 8 stycznia 2016

01.Dennis

 – … w wyjątkowo brutalny sposób. Ofiara była torturowana. Sekcja zwłok wykazała, że w ciele nie było nawet kropli krwi, więc sprawcą prawdopodobnie jest wampir. Wszystkim mieszkańcom dziesiątej dzielnicy zaleca się wyjątkową ostrożność. Schwytanie tego groźnego przestępcy jest priorytetem policji. Z miejsca zdarzenia mówił dla was…
 Theo ściszył radio, zarzucił torbę na ramię i zakładając słuchawki, wyszedł do szkoły.
Lubił szkołę. Nie dlatego, że lubił się uczyć. Nic w tym stylu, nauka szła mu jak po grudzie, ale lubił szkołę za to, że spotykał tam swoich przyjaciół. W szkole zawsze wiele się działo. Nie, nie był popularny. Ba! Większość uczniów pewnie nawet go nie zauważała, gdy szedł korytarzem. Był tak przeciętny jak tylko mógł być nastolatek, ale jemu to odpowiadało. Miał przyjaciół, dla których dałby się pokroić i kompletnie mu nie przeszkadzało, że najwyraźniej nie został stworzony do wyższych celów. Był lubiany w swojej klasie, miał sporo znajomych i uwielbiał spędzać czas z innymi ludźmi. Łatwo nawiązywał kontakty z innymi i starał się patrzeć w przyszłość pozytywnie, nawet jeśli ta rysowała się raczej w ciemnych barwach.

niedziela, 3 stycznia 2016

11.Body language



Drżałem. Byłem cały zapocony i miałem dreszcze. Przełknąłem ciężko ślinę, w pierwszej chwili nie mając zielonego pojęcia, co powinienem zrobić. Chciałem się ruszyć, ale moje ciało było sparaliżowane. Przed oczami stale miałem wspomnienia, które właśnie do mnie wróciły i nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Męskość Toma wbijała się w mój rowek między pośladkami, wyraźnie szukając kontaktu. Dopiero po chwili, kiedy Tom mocniej przycisnął się do mnie mocniej, moje ciało nagle odzyskało mobilność.
Wyrwałem się z jego uścisku i zszedłem z łóżka. Na drżących nogach dostałem się o łazienki i wlazłem pod zimny prysznic. Chciałem jakoś zmusić swoje ciało do reakcji, do czegokolwiek, bo chwilowa apatia, która mnie ogarnęła, była przerażająca.
Wyszedłem z łazienki dopiero w momencie, kiedy drżałem, ale z zimna. Czucie w całym ciele powoli do mnie wracało i już nie czułem się, jakbym próbował sterować obcym ciałem.
Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Po zdumieniu i chwilowym paraliżu przyszła wściekłość.

sobota, 2 stycznia 2016

Nowy blog

Hej:)
Jak pewnie widzicie, opowiadań przybywa i przybywa i powoli zaczyna się tutaj robić ciasno. Wydaje mi się, że na blogu można utworzyć maksymalnie 20 kart, a ja już mam 15, więc chciałabym od razu jakoś to wszystko uporządkować. Nazwa bloga i właściwie wszystko na pierwszy rzut oka wskazują, że to blog typowo o TH, przez co wiele osób może go omijać szerokim łukiem. Ci, którzy są tu od jakiegoś czasu, dobrze wiedzą, co można tutaj znaleźć, ale ktoś nowy już nie.
Nie chcę zmieniać adresu bloga ani kombinować, więc po prostu postanowiłam założyć drugiego bloga, na którym będzie publikowany wszelakiego rodzaju slash i ff, ale nie twincest. Nie jestem jeszcze pewna, jak dokładnie to podzielę i co gdzie będzie się pojawiać, ale zainteresowanych zapraszam na mojego bliźniaczego bloga TUTAJ
Nie ukrywam, że część opowiadań będzie nastawionych na zupełnie inną grupę docelową (co widać już po obrazku i tekście przy otworzeniu strony), ale jeśli ktoś po prostu lubi slash w moim wykonaniu, to z pewnością zagrzeje tam miejsce:) Jeśli macie jakieś pytania związane z tym nowym blogiem albo czymkolwiek innym, piszcie śmiało.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu (czy też tego, co z niego jeszcze zostało)!

piątek, 1 stycznia 2016

Hej:)

Hej:)
Szczęśliwego Nowego Roku!
Mam nadzieję, że 2016 potraktuje nas lepiej niż 2015 :)
Przy okazji dziękuję wszystkim za życzenia, które napływały do mnie na ask.fm, chomikuj.pl, mailu, blogu... Jakiś czas temu po raz pierwszy, gdy miałam doła, zaczęłam się zastanawiać, czy prowadzenie tego bloga w ogóle ma jeszcze jakiś sens. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy moje opowiadania są po prostu kiepskie i każdy jeden wątek wydaje mi się sztuczny. Poza tym, teoretycznie jest Was tu więcej, a jednak po komentarzach ma się wrażenie, że mniej. Nie chcę narzekać, wiem, że tu jesteście, ale jak ma się doła to różne rzeczy przychodzą do głowy, zazwyczaj te niezbyt mądre. Tym bardziej nie zdajecie sobie sprawę, jak wielką przyjemność sprawiły mi Wasze życzenia. Mam nadzieję, że w tym roku pojawią się tutaj kolejne osoby i że będzie nas tutaj coraz więcej! Jeszcze raz wszystkiego najlepszego:):):):)