niedziela, 28 lutego 2016

15.Body language



Te całe „randki” przydarzyły nam się jeszcze dokładnie trzy razy w ciągu kolejnego miesiąca. Żaden z nas nie pracował, obaj nie mieliśmy żadnych większych zobowiązań, jedynie powoli nagrywaliśmy kawałki do nowej płyty, więc mogliśmy wyjść kiedy nam się żywnie podobało.
Pierwsza randka po tej pierwszej randce, czyli właściwie druga, była zupełnie inna. Poszliśmy do kina na komedię, przy której obok pękaliśmy ze śmiechu, szturchając się, rzucając popcornem w innych ludzi (aż nas wyrzucono), a potem spacerując po mieście i jedząc lody. Trzecia randka była wizytą w zoo. Tom i ja byliśmy absolutnie straszni, jeśli chodzi o zwierzęta. Od małego je uwielbialiśmy i świetnie razem się bawiliśmy, podziwiając zwierzęta, które tam zobaczyliśmy. Spędziliśmy w zoo cały dzień i wyszliśmy z bólem serca i obietnicą, że jeszcze tam wrócimy. Czwartą randką był piknik w parku, kiedy trochę się ochłodziło i mogliśmy wytrzymać na dworze bez klimatyzacji. Tom załatwił przepyszne jedzenie, kubeł lodów i siebie.

czwartek, 25 lutego 2016

05.Nie



Wydawać się mogło, że po tym, jak Theo został żywicielem Damona, jego życie wywróci się do góry nogami i będzie pędzić pełną parą do przodu, zaskakując Theo z każdej możliwej strony. Jak się okazało, nic podobnego.
Prócz tego, że Damon wkradał się do jego pokoju o różnych porach dnia i nocy i chłeptał z zadowoleniem jego krew, nic się nie zmieniło. Życie Theo nie stało się ani trochę bardziej ekscytujące, nie poznał żadnych dziwnych ludzi ani wampirów. Wszystko było… zwyczajne. Tak po prostu. Chodził do szkoły jak wcześniej, spotykał się z Liamem, Dennisem i Klarą, ledwo zaliczał testy i potykał się o własne nogi. Klara nawet nie była świadoma istnienia Damona i Theo nie spieszył się, żeby ją wtajemniczyć. Wolał, żeby nie wiedziała. To, że chwilowo nie działo się nic nadzwyczajnego nie oznaczało, że tak będzie zawsze.

niedziela, 14 lutego 2016

14.Body language



Randka.
Popatrzyłem w lustro. Gdyby ktoś zobaczył moją minę, powiedziałby, że jestem naburmuszony, ale jakoś nie potrafiłem zmienić swojego wyrazu twarzy, a wszystko przez…
Randkę. Cholerną randkę.
Do tej pory postrzegałem to słowo różnie, zależnie od okoliczności. Gdy myślałem o sobie i jakiejś dziewczynie wychodzących razem, to słowo kojarzyło mi się z podekscytowaniem, nadzieją, dobrze spędzonym czasie i czymś, co ogólnie jest przyjemne. Gdy to Tom – czy jakiś znajomy, znajoma – wychodziła randkę, byłem o to trochę zazdrosny. Pewnie dlatego, że ja od zawsze miałem problem ze znalezieniem sobie kogoś i wkurzało mnie, że inni dobrze się bawią, podczas gdy ja siedziałem w domu i pisałem piosenki, udając że wszystko jest w porządku. A wcale nie było, piosenek nie da się zerżnąć i zdawałem sobie z tego sprawę, nawet jeśli niektórzy muzycy nie.

04.Więź

Uliczne lampy rozjaśniały okolicę, przez co ciemna sylwetka stojąca przy furtce i spoglądająca na niego była wyraźnie widoczna. Przerażenie zalało go zimną falą. Z jakiegoś powodu był pewny, że nie był to jeden z tych zamaskowanych osobników, tylko cień.
Cień, który chciał go zabić.
Theo wiedział, ze jest dobrze widoczny w oknie, tak samo jak fakt, że chowanie się nie miało żadnego sensu. Wampiry miały wyostrzone zmysły i jeśli to naprawdę był jeden z nich, bez trudu da radę go wytropić. Chowanie się po kątach nie miałoby żadnego sensu.
Postać przez chwilę tam po prostu stała, patrząc na niego, po czym uniosła rękę i zamachała na niego, żeby poszedł. Theo przełknął ciężko ślinę i pokręcił przecząco głową. Cień powtórzył ten sam ruch, przywołując go do siebie. Chciał go wywabić z domu i zabić po cichu? Czy może jednak nie chciał go zabić wcale i najzwyczajniej w świecie nie chciał mu wybić szyby w oknie?

sobota, 6 lutego 2016

13.Body language



Od samego początku chodziło mi tylko o to, żeby zapędzić Toma w kozi róg i uświadomić mu, że to oczywiście ja mam rację.
No i cóż… Chciałbym móc powiedzieć, że Tom zrozumiał, co miał zrozumieć, ale niestety…
Z irytacją musiałem przyznać, że to on zapędził mnie w kozi róg. Na początku nie bardzo wiedziałem, co oprócz rimmingu mogłem zrobić, żeby go jakoś odwieść od tego pomysłu, żeby być ze mną w związku. Potem przyszło mi do głowy kilka szalonych rzeczy, takich jak pytanie, czy chce być na wyłączność – chciał – i… I jakoś wmawianie mu, że ja nie chcę, nie miało najmniejszego sensu, bo nigdy nie kryłem się z tym, jak postrzegałem związki i miłość. To ja zawsze byłem tym, który chciał się zakochać, który chciał mieć kogoś bliskiego sercu. To ja zawsze marzyłem o tym tajemniczym uczucie, przez które ludzie tracili rozum. To byłem ja. Ja i tylko ja. Tom by mnie wyśmiał, gdybym nagle mu powiedział, że się rozmyśliłem. Nie miałem zamiaru robić z siebie jeszcze większego idioty.

piątek, 5 lutego 2016

03.Wizyta



Kilka godzin snu, które Theo dał radę złapać po wyczerpujących wydarzeniach wieczora, bardziej go zmęczyło niż pomogło wypocząć. Rano czuł piasek pod powiekami i najchętniej wsunąłby się z powrotem pod kołdrę i spał dalej. Całe jego ciało dosłownie płakało z bólu, obolałe po zderzeniu ze ścianą.
No, ale… szkoła. Nie mógł opuścić zajęć. Rodzice zostawili go samego w domu pod warunkiem, że będzie się zachowywał, nie zrobi żadnej imprezy i nie opuści ani jednego dnia w szkole. Nie miał więc innego wyjścia jak po prostu ruszyć tyłek i jakoś przetrwać ten dzień. Odeśpi po południu, nic straconego, prawda?
Był już ubrany, kiedy zdał sobie sprawę, że nigdzie nie ma jego torby. Jęknął cicho. Pewnie ten, kto go przyniósł do domu jej nie zabrał. Na bank tak było. Nie mając innego wyjścia, wyciągnął z szafy swój stary plecak i to w niego się spakował. Nie był zadowolony z utraty słuchawek i kilku innych przedmiotów.
– Wyglądasz jak gówno – stwierdził Liam ze zmarszczonymi brwiami, gdy tylko go zobaczył.
– Też się cieszę, że cię widzę – odparł Theo.