poniedziałek, 30 stycznia 2017

14.Koniec

- A więc wreszcie się spotykamy – powiedział Gerard z szerokim uśmiechem na ustach. Wyglądał na niezwykle pewnego siebie. U jego boku stał Chris, zaraz obok jego żona i prawie dwudziestu innych łowców. Parking nie był dla nich najlepszą opcją na walkę, ale Peter nie zamierzał wybrzydzać. Nadeszła poda, by to zakończyć.
- Koniec twoich gierek, Gerard. Naprawdę nie musiałeś posuwać się do takich rzeczy, by trzymać Chrisa z daleka od watahy – powiedział Peter spokojnie. Nie wyglądał na osobę, której zamordowano całą rodzinę i spalono dom. Nawet uśmiechnął się lekko. – Teraz się doigrałeś.
- Odważne słowa jak na kogoś, kto zaraz zginie – odpowiedział Gerard. – Ale cieszę się, że postanowiłeś wynurzyć się ze swojej nory. Nadszedł czas, by położyć kres tym wszystkim morderstwom.
Peter zaśmiał się. Jego oczy zabłysły na czerwono.
- Dalej zamierzasz udawać, że to my pozabijaliśmy tych wszystkich ludzi? Nie bądź żałosny. Dobrze wiem, że to twoja sprawka. Miejmy to już za sobą.

niedziela, 22 stycznia 2017

13.Pożar

Coś mu umykało.
Coś musiało, skoro dalej nie potrafił zawęzić liczby podejrzanych. Nie potrafił ustalić, kim była „Kitty” i dlaczego wsadziła mu pendrive do kieszeni. Nie miał pojęcia, jak ona jest z tym wszystkim powiązana. Co tak naprawdę spotkało Matta i dlaczego? Co się stało z ciałem Angeli Moron? Kto zabijał? Angela Moron miała alibi przy dwóch pierwszych morderstwach, więc to nie mogła być ona. Sprawdził. Czego tak naprawdę chciał Gerard? Jak go powstrzymać? Czy Chris Agent był świadomy tego, jak bardzo szalony jest jego ojciec?
Pytań było o wiele więcej, a Stiles nie potrafił znaleźć odpowiedzi na żadne z nich. Zaczynał rozumieć frustrację swojego ojca, który po pracy wracał do domu, jadł obiad i nawet nie miał sił na piwo czy mecz, po prostu szedł się kąpać i spać. Stiles chwilami miał ochotę rzucić wszystkim w kąt i zacząć krzyczeć z frustracji.

niedziela, 15 stycznia 2017

12.Śledztwo

 Chodzenie do szkoły wielkości Beacon Hills High School miało to do siebie, że informacje rozprzestrzeniały się błyskawicznie, zwłaszcza jeśli dotyczyły tych popularnych dzieciaków. Jasne, kto by się tam interesował kimś takim jak Stiles Stilinski? Jego życie nie było wystarczająco ekscytujące – czy ważne dla innych – by wziąć go na języki.
Z kimś takim jak Jackson Whitemore było jednak zupełnie inaczej.
- Stary, słyszałeś? – szepnął do niego Scott na początku pierwszych zajęć, korzystając z nieuwagi nauczyciela. – Jackson ześwirował.
Stiles uniósł brwi. W jego opinii Jackson nigdy nie był całkiem normalny, ale nie mówił tego głośno. Wolał nie dawać Jacksonowi więcej powodów do przemeblowania mu twarzy.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem – rzucił, bo w końcu to był Scott, który też średnio lubił szkolną gwiazdkę drużyny lacrosse i w życiu by tego nie powtórzył. No, może Allison, ale to tyle. Stiles mógł z tym żyć.

niedziela, 8 stycznia 2017

11.Rozłam

- … i jasne, rozumiem, że jej dziadek znalazł się w szpitalu i jego stan znacznie się pogorszył po tym, jak zaatakowali bestię, ale to przecież nie jest moja wina! – narzekał Scott, chodząc za nim krok w krok. – Przecież nie kazałem mu tam iść! To nie ja doprowadziłem go do takiego stanu, więc czemu wyżywa się na mnie?!
Stiles mruknął z irytacją, siadając na krześle i wracając do przekopywania Wikipedii. Chciał znaleźć trochę przydatnych rad przy opatrywaniu paskudnych ran. Nie miał pojęcia, czy łowcy, którym pomagał kilka dni wcześniej, ciągle żyją, ale tego typu rzeczy zawsze dobrze wiedzieć, więc równie dobrze mógł poświęcić im trochę uwagi.
- Powiedziałeś jej o tym? – spytał.
- Tak! Obraziła się na mnie i powiedziała, że powinienem sobie już pójść i mam się do niej nie odzywać przez kilka dni, bo potrzebuje przestrzeni! – westchnął z irytacją. – Czy ja naprawdę zrobiłem coś złego? Nie miałem na myśli nic złego! A tak w ogóle, to dlaczego… co ty tak właściwie robisz?