wtorek, 10 kwietnia 2012

1.Dziwak

Tom Kaulitz siedział pod sekretariatem ze znudzoną miną. Dopiero co przyjechał do szkoły, a już miał ochotę stąd uciekać. Na szczęście miał być w niej tylko rok, a potem witaj słodka wolności. Ojciec obiecał, że jeśli zda dobrze maturę, da mu w nagrodę kupę forsy. Tom już widział siebie na Bahamach w towarzystwie pięknych, długonogich kobiet, które wręcz się proszą o to, żeby się nimi zająć. Tak, życie jest piękne...


Niestety także brutalne. Drzwi sekretariatu otworzyły się i wyjrzała z nich drobna kobieta z wielkimi brylami zakrywającymi jej połowę twarzy. Tom przewrócił oczami widząc, jak patrzy na niego z podziwem. Zdążył się przyzwyczaić.

Miał na głowie czapkę z daszkiem, spod której wystawały dredy sięgające mu do połowy pleców. Bluzę miał szeroką i wyglądała, jakby jakiś grafficiarz ją trochę zmaltretował; do tego szerokie jeansy nakrapiane wzorami na jednej nogawce i adidasy. Uwielbiał nosić takie rzeczy. Ten styl do niego pasował. Był naturalnym ciemnymblondynem, oczy miał „jak toffifee”, tak przynajmniej mówiły mu wszystkie jego dziewczyny. Coś widocznie w tym musiało być. Oprócz tego usta pełne, dolna warga trochę większa od górnej. No i kolczyk w ustach, z lewej strony.

-Zapraszam, panie Kaulitz-powiedziała spokojnie.

Podniósł swoją torbę, zarzucił ją na ramię i wszedł do środka. Kobieta usiadła za biurkiem i zaczęła szperać w szufladzie.

-Zgłosił się pan w ostatniej chwili, dlatego nie mogę przydzielić panu jednoosobowego pokoju, przykro mi. Normalnie nie byłoby tutaj dla pana miejsca, ale kilka dni temu wyrzucono jednego ucznia i zwolniło się miejsce-mówiła.


Pewnie ojciec się tym zajął, pomyślał Tom. Zależało mu, żebym chodził właśnie do tej szkoły.

-O, jest. To klucz do pana pokoju. Nr 483. Pana współlokator to wspaniały uczeń, na pewno nie będzie sprawiał żadnych kłopotów. To jest pana rozkład zajęć. Życzę jak najlepszych wyników, panie Kaulitz. Proszę odnieść torbę do pokoju i udać się na lekcję. Im wcześniej pan zacznie, tym lepiej.

-Dziękuję-odparł lakonicznie.

Nie za bardzo mu się chciało od razu iść na lekcję, ale doszedł do wniosku, że czemu by nie?

Trochę go wkurzyło, że musi targać swoje rzeczy tak wysoko, w końcu pokój z numerem 483 nie może być na dole, ale kiedy już był przed drzwiami, odczuł ulgę. Przekręcił klucz w zamku i wszedł do środka. Spodziewał się porządnego wyposażenia i zastał je, ale widok rzeczy współlokatora kompletnie go zaszokował, a zaszokowanie Toma Kaulitza jest praktycznie niemożliwe.

Choć w pokoju było czysto, od razu widać było, że osoba, która mieszka w tym pokoju, nie jest normalna. Wszystkie rzeczy wiszące w szafie były czarne albo przynajmniej ciemne. Tylko jakieś bazgroły na koszulkach i spodniach były kolorowe. Noszenie czarnych rzeczy samo w sobie nie było złe, ale jeśli dojdzie do tego pełna szafka przyborów do makijażu i innych takich, to już naprawdę jest krucho. Przez chwilę Tom zastanawiał się, czy nie wpakowali go do pokoju z kobietą, ale szampon i płyn do kąpieli były męskie, choć pachniały dziwacznie, jak na jego gust.

Zdał sobie sprawę, że ktokolwiek to jest, będą musieli sobie parę rzeczy wyjaśnić. Zrezygnowany spojrzał na plan. Pierwsza lekcja już minęła, teraz powinien iść na angielski. Jeśli teraz wyjdzie to może zdąży przed dzwonkiem. Wziął książki, jakiś zeszyt, coś do pisania i wyruszył na poszukiwania.

Szukał klasy cały kwadrans aż w końcu mu się udało. Wszyscy już usiedli w ławkach.

-Ty pewnie jesteś nowym uczniem? Tom Kaulitz?-spytała nauczycielka.

-Tak jest-odparł z lekkim uśmiechem.

-Nazywam się Sara Connery, będę cię uczyć angielskiego. Usiądź, proszę, obok Billa. Mam nadzieję, że nadrobisz materiał. Sporo cię ominęło.

Nauczycielka wskazała chłopakowi miejsce obok kolejnego dziwaka. Z westchnieniem Tom podszedł do ostatniej ławki po prawej stronie klasy, czyli od okna, i przysiadł się do „Billa”. Czarnowłosy chłopak wyglądał, jakby trzasnął go piorun i to dosłownie. Jakby tego było mało, niektóre końcówki miał przefarbowane na szary. W prawej brwi miał kolczyk. Spodnie czarne i obcisłe, tak samo zresztą jak koszulka z dziwnymi rysunkami. Trochę przypominało mu to styl obecnego współlokatora. Paznokcie miał pomalowane na czarno, do tego na przegubie nosił czarną opaskę. Na drugiej ręce miał zawiązaną czarną chustę, która zakrywała jego lewą rękę od nadgarstka prawie do łokcia.

A ludzie mówią, że to ja jestem dziwny, pomyślał z irytacją. Bujajcie się wszyscy.

Uczniowie na początku przyglądali mu się z ciekawością, ale po chwili lekcja rozpoczęła się na dobre i Tom miał spokój.

Chłopak, do którego się przysiadł, odpłynął. Łokieć oparł na ławce, a brodę na dłoni i patrzył w okno. Tom ciągle się na niego gapił chcą nawiązać kontakt wzrokowy, ale „Bill” kompletnie go ignorował. Próbował chyba z piętnaście minut zwrócić jego uwagę, ale nic nie mogło oderwać chłopaka od patrzenia w okno. Wreszcie Kaulitz nie wytrzymał. Zgrzytając zębami wyrwał kartkę z zeszytu, napisał na niej dużymi literami „PEDAŁ” i narysował strzałkę w dół. Podsunął mu kartkę tak, żeby strzałka wskazywała na tego dziwaka, kiedy będzie czytał treść informacji.

Chłopak nie zareagował od razu, dopiero po chwili bezmyślnie zerknął na kartkę, po czym podążył wzrokiem za strzałką. Dłoń opadła na ławkę. „Bill” spojrzał na Toma unosząc jedną brew i patrząc na niego jak na idiotę. Kaulitz dostrzegł, że ten koleś jest pomalowany! Co prawda miał tylko oczy podkreślone kredką i jeszcze trochę powieki. Nawet na tle tak mocnego koloru jego oczy były zupełnie czarne i jakieś takie... pociągające. No, ale mimo wszystko to był facet!

Dziwak jeszcze przez chwilę patrzył na niego. Tom poczuł się nieswojo, kiedy tak lustrował go wzrokiem, ale nie miał zamiaru odpuścić. Sam również patrzył bezczelnie na niego.

„Bill” uśmiechnął się lekko, a potem powoli oblizał usta patrząc mu prosto w oczy. Kaulitz poczuł, jak oblewa go gorąco. Policzki zaczynały mu płonąć, na szczęście ten dziwny chłopak powoli odwrócił się w stronę okna z zamiarem dalszego ignorowania go.

Tom siedział jak sparaliżowany. Nie mógł uwierzyć, że się zarumienił! On się zarumienił! Tom Kaulitz! Nie, to niemożliwe! Nie rumienił się nigdy, nawet wtedy, kiedy patrzył na nagie kobiety, kiedy one patrzyły na jego nagie ciało, nawet kiedy musiał przebiec kilka ulic na golasa, bo jedna kochanka wykopała go z domu bez żadnych ciuchów. Dlaczego więc zarumienił się teraz?! Zupełnie mu odbiło czy jak?

Tom wpadł w złość. Już my sobie inaczej pogadamy, kolego, pomyślał zły.

Naburmuszył się jak diabli. Wiercił się strasznie na krześle i nie wiedział, co ze sobą zrobić. Był tak wściekły, że z chęcią by teraz komuś porządnie przyłożył.

-Bill, jak ty byś to powiedział?-nauczycielka zwróciła się do jego „kolegi” z ławki.

Chłopak nie odwracając wzroku udzielił zadowalającej odpowiedzi. Tom patrzył na niego zdezorientowany. On sam nie słyszał ani pytania, ani tego, co działo się na lekcji. Jakim cudem ten koleś...?! No i ten głos... Lekko ochrypły, dziwny. Spedalony? Nie, nie bardzo.

Kaulitz do końca lekcji wściekał się jak głupi na Billa i miał ochotę się jakoś na nim zemścić, nie wiedział jeszcze tylko, jak to zrobić.

Zadzwonił dzwonek.

Bill zebrał swoje rzeczy, wstał, minął go i bez słowa wyszedł z klasy z resztą uczniów. Tom zauważył, że z nikim nie rozmawiał. Zerwał się ze swojego miejsca, pozbierał swoje rzeczy i wypruł z pomieszczenia za dziwakiem. Według planu miał teraz okienko, tak więc mógł połazić po szkole. Najpierw jednak chciał zobaczyć, gdzie pójdzie „Bill”.

Chłopak szedł przed siebie nie zamieniając słowa z nikim po drodze. Tom dostrzegł, że wsadził sobie w uszy słuchawki i ignorował wszystko i wszystkich. Szedł tak za nim ładny kawałek, kiedy jego uwagę odwróciła piękna blondynka z dużymi piersiami. Oglądał się za nią dobrą chwilę. Kiedy chciał wrócić do obserwowania dziwaka zdał sobie sprawę, że ten zniknął.

Zacisnął dłonie w pięści. Zamknął oczy próbując się uspokoić.

Stary, wdech, wydech, wdech, wydech, myślał.

-Cześć, Tommy!-usłyszał wesoły męski głos i ktoś uwiesił mu się na szyi.

Kaulitz odwrócił się i zobaczył swojego kuzyna, Georga.

Chłopak miał ciemne włosy związane w kitkę i szare oczy.

-George? Co ty tu robisz?!-spytał Tom.

-Uczę się! Nie wiedziałeś? Słuchaj, fajnie, że jesteś! Akurat nasz gitarzysta wyjeżdża ze starymi do Anglii na stałe i nie mamy nikogo na to miejsce. Piszesz się?

-My, to znaczy kto?-spytał podejrzliwie Tom.

-No ja, Gus i Czarny. Poznam was na próbie.

-No, dobra. Wreszcie jakaś rozrywka.

-Dawno przyjechałeś?

-Jakąś godzinę temu. Miałem przed chwilą angielski...-Tom zerknął na plan.

-Pokaż to-George wyrwał mu kartkę.

-Ta szkoła jest do bani. Posadzili mnie w ławce z jakimś okropnym dziwakiem...

Kaulitz zdał kuzynowi relacje krzywiąc się najbardziej, jak tylko mógł. W pewnym momencie George wybuchnął śmiechem.

-Słuchaj, po lekcjach zejdź do podziemi. Pierwsze drzwi to hala gimnastyczna, drugie to nasze miejsce rozpusty. Tylko nie zapomnij: 03. Sprzęt mamy. Brałeś swoją gitarę?

-Ojciec mi zabronił. Powiedział, że jeśli ją wezmę, to na pewno nie będę się uczył. Stary dziad!

-Ma staruszek pecha, bo my mamy wszystko! Muszę lecieć, mam teraz matmę! Na razie!

Gustaw był w podejrzanie dobrym humorze, odkąd Tom powiedział mu o Billu, ale chyba nie bardzo chciał wiedzieć, o co tamtemu chodziło. Zadzwonił dzwonek i wszyscy uczniowie rozeszli się do klas.

Kaulitz tymczasem chodził po szkole starając się znaleźć klasy, w których ma lekcje. Trochę tego było. Pewnie była gdzieś winda, ale jakoś jej nie zauważył. Równo z dzwonkiem znalazł klasę, w której miał mieć chemię. Wszedł tak jak poprzednio, przywitał się z nauczycielem i ku jego zdumieniu, posadzili go znowu obok tego całego Billa.

To jakiś koszmar, pomyślał Tom.

Chłopak znowu miał zamiar go ignorować. Tym razem nie siedział gapiąc się w okno, lecz otworzył zeszyt i zaczął w nim coś bazgrać. Tom próbował zajrzeć, co on tak zawzięcie tam skrobie, ale zasłaniała mu ręka, na której Bill opierał policzek.

Kaulitz był znany z tego, że jak coś sobie postanowił, to był skłonny dążyć do tego za wszelką cenę. A teraz chciał jakoś zdenerwować tego dziwaka, jego spokój był nienaturalny.

Kopnął go mocno pod ławką w łydkę, przez co ręka mu zadrżała i jego bazgroł się zepsuł. Z obojętną miną zamalował tamten kawałek i zaczął dalej coś tam pisać, bo Tom dostrzegł, że to był chyba jakiś tekst. Dredziarz nie miał zamiaru dać za wygraną i kopnął go znowu, ale reakcja była taka sama jak poprzednio, czyli żadna.

W ciągu lekcji Tom kopnął go pięćdziesiąt osiem razy, ale ten debil nie zareagował. Kiedy zadzwonił dzwonek bez słowa wstał i wyszedł z klasy tak jak poprzednio. Nawet nie utykał. Kaulitz westchnął ciężko. Wyprowadzenie tego gościa z równowagi będzie chyba trudniejsze niż przypuszczał.

Zrezygnowany poszedł na biologię. Tym razem usiadł przed Billem, z jakimś innym gościem. Dziwak siedział w ławce z szatynem z długimi, rozpuszczonymi włosami. Chłopak, do którego się przysiadł, od razu przysunął mu kartkę z napisem:

„Hej, jestem Kevin. A Ty Tom, tak?”

„Tak. Cześć. Mam pytanie... Co to za dziwak za mną siedzi?”

Kevin nawet się nie obejrzał, żeby zobaczyć, o kogo chodzi.

„Bill? No, masz rację, jest trochę dziwny. Ponoć ojciec wysłał go do tej szkoły, bo dowiedział się, że jest pedałem i nie mógł tego znieść. Ogółem jest nieszkodliwy. Nie reaguje na żadne zaczepki ani odzywki. Nie próbuj się z nim porozumieć, on żyje we własnym świecie.”

„To już zauważyłem. Ten jego spokój doprowadza mnie do szału.”

„Zostaw go, nie jest wart zachodu. Z jednej strony intryguje wszystkich i każdy by chciał go poznać, ale z drugiej... Lepiej go olać.”

„Dzięki za radę.”

Na biologii nie działo się nic ciekawego, a bynajmniej nie dla niego. Był nowy i miał trochę czasu na nadrobienie wszystkiego, dlatego nauczyciele dawali mu spokój. Chyba też ze względu na niego nie robili uczniom kartkówek, najwyżej kogoś pytali. Nie chcieli, żeby miał jeszcze większe plecy. Był z tego zadowolony, chociaż wkurzał się na samą myśl nadrabiania miesiąca „zaległości”. Ale co mógł zrobić? Mus to mus. Pocieszał się wizją pieknych cycatych kobiet na Bahamach. Taa...

Po biologii miał matematykę, na której również siedział z Billem. Miał wrażenie, że uwzięli się tu na niego i specjalnie go z nim sadzają. Szybko jednak musiał przestać się tak irytować. Najzwyczajniej w świecie obok Billa było jedyne wolne miejsce, wszystkie inne były pozajmowane. Tak czy siak, był skazany na tego dziwnego gościa.

-Do odpowiedzi poproszę... Bill Cauletz- rzekła nauczycielka.

Tom ze zdziwienia aż otworzył usta. Nie spodziewał się, że ich nazwiska są takie podobne w wymowie. Domyślał się, że pisane były zupełnie inaczej, ale mimo wszystko...

Czarnowłosy wziął do ręki zeszyt i wolnym krokiem podszedł do biurka nauczycielki. Tom dostrzegł czarne trampki na jego nogach, wcześniej ich nie widział.

Bez słowa położył zeszyt na biurku.

-Zrób zadania od czwartego do dziesiątego ze strony pięćdziesiątej piątej-poleciła nauczycielka.

Kaulitz patrzył, jak chłopak bierze do ręki książkę i zaczyna robić powoli zadania. Sam z matmy był zawsze dobry, dlatego dla niego była to prościzna. Bill chyba jednak nie był zbyt dobry z tego przedmiotu, bo robił zadanie raczej wolno, chociaż dobrze. Nauczycielka sprawdziła mu zeszyt i czekała aż skończy zadanie. Trochę się zdziwił, że dała mu przykłady z pierwiastkami, bo były dosyć łatwe.

Nagle kazała mu przestać pisać.

-Kto ci robił to zadanie?-spytała ostro.

-Sam zrobiłem-odparł.

-Nie kłam. Może z innych przedmiotów jesteś dobry, ale z matmy jesteś kompletną ciemnotą. Na pewno sam tego nie zrobiłeś.

-Skoro tak pani uważa.

Bill tylko wzruszył ramionami. Nauczycielka wpadła w złość.

-Dobrze. Skoro tak, to zaraz zobaczymy, czy naprawdę ty to zrobiłeś. Pisz.

Chłopak wziął pisak do ręki i zaczął zapisywać to, co dyktowała mu nauczycielka. Były to najróżniejsze pierwiastki. Niektóre tak trudne, że nawet on sam musiał się nad nimi głębiej zastanawiać. Kiedy Bill zapisał już całą tablicę, matematyczka kazała mu je rozwiązywać. Chłopak znudzony zabrał się do roboty. Wszyscy siedzieli cicho i patrzyli na poczynania czarnowłosego. Widocznie ta kobieta budziła respekt w uczniach. Kaulitz doszedł do wniosku, że lepiej się nie wtrącać, bynajmniej dopóki na tyle nie pozna tej budy, żeby wiedzieć, komu może wbić szpilę.

Bill stał przy tablicy i rozwiązywał przykład za przykładem. Z każdym kolejnym, zrobionym poprawnie, nauczycielka robiła się coraz bardziej czerwona. Gdy tylko chłopak rozwiązał wszystkie, kazała mu to zmazać i podyktowała następne. Tom nawet trochę współczuł temu dziwakowi. Przy takich zadaniach prędzej czy później powinie mu się noga, a wtedy ta wredna baba będzie miała satysfakcję.

Nawet się nie zorientował, kiedy zadzwonił dzwonek. Bill rozwiązywał już pięty zestaw pierwiastków. Nauczycielka kazała wszystkim wyjść, a czarnowłosy miał zostać i skończyć zadania. Nie dość, że pytała go przez całą lekcję, to jeszcze kazała mu zostać na przerwie. To była ich ostatnia lekcja tego dnia, dlatego mogła sobie na to pozwolić.

Tom śmiejąc się skierował się w stronę podziemi, gdzie miał czekać na niego kuzyn z resztą swojego zespołu. Bez problemu znalazł salę 03. George już tam na niego czekał z tym chłopakiem, który siedział z Billem na biologii. Podłączali sprzęt i śmiali się jak wariaci. Pomieszczenie było całkiem spore. Było tam kilka gitar elektrycznych, bass i perkusja. Oprócz tego mikrofony, wzmacniacze i kolumny. Wszystko, co tylko chcieli.

-O, cześć Tommy! To Gustav, ale mów do niego Gus! A to jest mój kuzyn, Tom, ale ja mówię na niego Tommy. Tommy jest cholernie dobrym gitarzystą, tak więc świetnie się złożyło, że akurat teraz zapisał się do tej budy-powiedział George.

-Siema-rzekł do niego Gus.

-Cześć. Czy czasem kogoś tu nie brakuje?

Obaj chłopacy wybuchnęli śmiechem.

-Sorry, Tommy, ale Czarny miał teraz lekcje ze swoją ulubioną nauczycielką i na pewno jeszcze go maltretuje. Ona uwielbia go gnębić-powiedział George.

Tom z westchnieniem pomyślał o Billu. On też chyba nie ma za ciekawie w tej szkole, zwłaszcza na matmie.

Z głupią miną podszedł do chłopaków i pomógł im podłączyć sprzęt.

-Ten cały Czarny jest wokalistą, ta?-spytał Tom.

-Tak. Gus gra na perkusji, a ja na bassie. No i ty teraz na gitarze.

-Sami piszecie teksty?

-Czarny je pisze pod swój głos i rozpisuje nuty na wszystkie instrumenty. Potem razem z Jackiem, tym który nas opuścił, robili poprawki, a potem ostatecznie uzgadniamy wszystko razem. Dlatego nie mogliśmy wziąć byle kogo na miejsce Jacka. Nie każdy ma dobry słuch i potrafi stworzyć piosenkę. Na szczęście ty spadłeś nam z nieba-wyjaśnił Gustav.

Kaulitz doszedł do wniosku, że Gus jest w porządku.

-Mieszkacie razem w pokoju?-spytał.

-Nom, w 843.

-To tutaj jest w ogóle tyle pokoi?

-Jest z tysiąc. Ta buda jest ogromna. To tylko jeden z pięciu takich ogromnych budynków, na szczęście nie musimy się przemieszczać między nimi. Mieszkamy na górze, uczymy się na dole, stołówka i inne takie są mniej więcej pośrodku... Szybko się przyzwyczaisz, zobaczysz.

-Mam nadzieję-burknął Tom.

Gdy już wszystko podłączyli, usiedli na podłodze i gadali o wszystkim i o niczym czekając na ostatniego członka zespołu. Pojawił się dopiero po kwadransie.

Wpadł jak burza.

-Sorry, chłopaki-powiedział.

Nie, to jakiś żart, pomyślał Kaulitz patrząc na owego Czarnego.

-Tommy, poznaj naszego wokalistę, Billa Cauletza.

5 komentarzy:

  1. to tu nie ma żadnego koma?! dziwne, takie faj e opowiadanie, właśnie czytam od początku

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się dziwię opko zapowiada się super lecę czytać dalej, ale coś mi się wydaje że będę tu często wpadać ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Kur,to jest NAPRAWDĘ dobre!

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie świetnie się zaczyna, a jeszcze lepiej rozwinie ;-) czytam je już któryś raz [trzeci, czwarty, dziesiąty..] i dalej mi się nie znudziło :-) swoją drogą Bill pięknie poradził sobie z Tomem, to zdecydowanie moja ulubiona scena w tym rozdziale:-)

    Informacja do moich wszelkich komentarzy: jeżeli znajdą się tam jakieś dziwne słowa lub literówki proszę o wybaczenie, bo pisze takim specjalnym programem na smartfona i gdybym chciała je wszystkie poprawiać, to bym kurwicy dostała

    OdpowiedzUsuń
  5. No to ten.. Wbiłam sobie tutaj od tak, patrzę a tu moja kochana parka *tu wstaw emotkę jakąś* W pierwszej kolejności, pragnę się przywitać: Hej *macha* Mam zamiar trochę tu u ciebie posiedzieć (gdyż przeczytanie wszystkich tych notek, na pewno zajmie mi sporo czasu, ale czego się nie robi dla miłości *kolejna emotka jakaś*). Lubię, kiedy Bill jest poniżany - właśnie to odkryła - o maj god. Tak, więc nie będę sie rozpisywała nie wiadomo jak, bo potem komentarze przecież same się nie napiszą, a mi wena na nie ucieknie~
    Pozdrawiam, więc.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)