niedziela, 27 października 2013

3.Poskromić złośnika

To chyba jakiś żart, myślał Joe.
Leżał nieruchomo, starając się oddychać regularnie. Udawał, że śpi, w razie gdyby Colinowi coś odwaliło. Wolał poczekać, aż szatyn zaśnie niż narażać się na to, że facet przez sen zmaca go na wszelkie możliwe sposoby. Jakby, cholera, zgadł.
Colin wcale nie kwapił się do spania. Nawet nie przeszkadzał mu koc, który Joe profilaktycznie ułożył między nimi, żeby ograniczyć mu dostęp do swojego ciała. Szatyn wiercił się na swoim miejscu, wzdychając cicho za każdym razem, kiedy zmieniał pozycję. Joe niemal widział te trybiki przeskakujące mu w mózgu, kiedy zastanawiał się, co zrobić.
– Joe…? – spytał cicho.
Chyba kpisz, stary, pomyślał chłopak, trwając w bezruchu.
Colin sapnął cicho, naciągając na siebie kołdrę. Rudy ze zgrozą pomyślał, że jeśli Colin naprawdę jest nim zainteresowany, to on może teraz jest… Jest…

środa, 23 października 2013

8.Twarzą w twarz



Pokazanie się Billowi na oczy w szkole po tym głupim wypadku z kamerą nie było dla Toma proste, ale nie zamierzał tchórzyć. Bojąc się, że jego twarz stanie w płomieniach, gdy tylko zobaczy Czarnego, nałożył sobie na twarz sporo pudru matki, żeby jakoś to ukryć. Miał nadzieję, że zadziało, bo inaczej zmienia szkołę i już.
Bill, gdy tylko go zobaczył, wyszczerzył się głupkowato. Tom czuł, że rumieńce wstępują mu na policzki i pozostało mu jedynie wierzyć w magiczną moc pudru.
– Podobało ci się? – spytał Czarny.
Dredziarz długo się zastanawiał, co zrobić. Z jednej strony mógłby udawać, że nie wie o co chodzi albo zwyczajnie obrócić to w żart. Wolałby tę pierwszą opcję, obawiał się jednak, że Bill grzebał w jego komputerze, a kłamanie w przypadku, kiedy ten miał niezbite

środa, 16 października 2013

2.Poskromić złośnika



Otworzenie oczu jeszcze nigdy nie było dla niego takim wielkim wysiłkiem. Nie chodziło tylko o to, że jest pobity i zupełnie nie ma na to sił. To był tylko jeden powód. Drugim było otulające go ciepło, które przegoniło widmo mrozu szalejącego na dworze.
Dopiero po jakimś czasie po przebudzeniu Joe zdecydował się rozejrzeć. Był ciekawy, gdzie jest i jak się tu znalazł. Nie pamiętał zbyt wiele z poprzedniego wieczoru. Z cichym jękiem usiadł na łóżku i złapał się za głowę. Z wszystkich dolegliwości ból głowy był chyba najgorszy.
Rudy z ciekawością rozglądnął się po stosunkowo małym pokoju, zawalonym ciuchami, papierami i książkami. Największe w tym pokoju było łóżko, na którym obecnie się znajdował. Z lewej strony było duże okno, za którym widział kawałek płotu i drogę. W pokoju blisko łóżka ktoś postawił małą farelkę, która zapewne miała podnieść temperaturę. Meble były niemal niewidoczne przez wszędobylski burdel.

7.Twarzą w twarz



Gdyby nie to, że leżał rozwalony plackiem na podłodze, rzuciłby się z pazurami na tę gładką, piękną buźkę i wydrapałby z niej skórę aż do kości.
– Cześć, Billy – rzucił Tom ze śmiechem, wkładając ręce w kieszenie. Był wyraźnie zadowolony ze swojego dzieła. – Fajnie się leciało?
– Jesteś… Jesteś nienormalny! – krzyknął chłopak, wstając pospiesznie z podłogi. – Po prostu nienormalny.
Tom zacmokał z dezaprobatą.
– Chciałem cię tylko należycie powitać. Dowiedziałem się, że byłeś po lekcjach u lekarza, żeby ściągnął ci gips i nie mogłem tego nie uczcić.

~19~



Kevin stał w miejscu zupełnie nieruchomo ze strachu. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Serce biło mu mocno, a dłonie pociły. Czuł, że to już jego koniec i było mu z tego powodu… smutno. Chciał coś osiągnąć, spełnić swoje marzenia… Okazało się jednak, że nikogo to nie obchodziło, a śmierć tak po prostu po niego przyszła. Po niego i… po Cogerów.
Chłopak wiedział, że są tak samo przerażeni jak on, ale oni potrafili zachować zimną krew. Nawet Bill. Co prawda przysuwał się do niego i trzymał go za rękaw kurtki, ale… Kevin czuł, że trzyma się dobrze.
On sobie nie radził.
Kiedy Cogerowie złączyli połówki znaku i zajaśniało niebieskie światło, musiał zasłonić oczy czując ból. Po chwili już nie było tak dokuczliwe.
Nagle poczuł, że leci do tyłu. Zdziwiony zamachał w powietrzu rękami i potykając się o kogoś upadł.

sobota, 5 października 2013

~18~



Po powrocie do domu bliźniaki zastali wykończonego i wściekłego Kevina. Trochę ich to zdziwiło, ale w żaden sposób nie mogli z niego wyciągnąć, co wprawiło go w taki stan. Dowiedzieli się za to, że Ola przeniosła się na inną uczelnię. Od momentu, kiedy wybiegła z ich domu z płaczem, żaden z chłopaków już jej nie widział.
Regularne znikanie Zakrzewskiego, jego późne powroty do domu i sfrustrowanie zmusiły Cogerów do działania. W dodatku na uczelni zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Ktoś wyraźnie uwziął się na Toma wycinając mu szereg numerów począwszy od podstawiania haka, poprzez oczernianie go a skończywszy na zamykaniu w różnych miejscach. Coger

1.Poskromić złośnika


Trząsł się z bezsilnej złości. Na samą myśl o blondasie, który go tak urządził, miał ochotę kogoś pobić.
Nienawidził swojego życia. Wracając do klasy, w której obecnie miał zajęcia, starał się jakoś uspokoić. Już dawno nikt mu tak nie podniósł ciśnienia jak w tej chwili dyrektor.
Mężczyzna nie tylko zarzucił mu, że rozsmarował klej na sedesie w toalecie nauczycieli, ale również od razu założył, że to na pewno on. Chłopak nawet nie dostał szansy, żeby się wytłumaczyć. Został po prostu zawieszony na miesiąc. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że wcale nie przykleił tej wstrętnej baby do klopa! Czy to nie ironia, że większość jego poważnych wybryków uchodziła mu na sucho, a kiedy nie kiwnął palcem, żeby coś zmajstrować, został uznany za winnego? Chyba tylko jego życie było takie głupie!