sobota, 31 maja 2014

3.Światło w ciemności



– Tomek! Hej!
Blondyn westchnął, słysząc jak ktoś nawołuje jego imię. Nie wiedział, dlaczego wszyscy się do niego przyczepili jak rzep, ale miał tego trochę dosyć. Każde tego typu spotkanie kończyło się dla niego mini zawałem. Dlaczego nie mogli po prostu zostawić go w spokoju?
Wziął głęboki oddech i odwrócił się w stronę osoby, która go wołała. Zdziwił się, bo początkowo jej nie skojarzył. Dopiero po chwili zorientował się, że to młodszy brat Zacka, Tyler Warrow. Chłopak stał po drugiej stronie drogi, czekając aż światło zmieni się na zielone. Gdy tak się stało, niemal w podskokach do niego podbiegł.
– Cześć – powiedział blondyn.
– No, siema! Nie sądziłem, że cię jeszcze spotkam.
– No, ja też. – Tomek uśmiechnął się lekko. Tyler nie stanowił dla niego zagrożenia, mógł być spokojny.

czwartek, 29 maja 2014

~30~



Miał problemy z otworzeniem oczu i dobrze wiedział, że wcale nie chodziło tu o lenistwo. Był dziwnie zamroczony i w dodatku było mu trochę niewygodnie. Lubił się rozłożyć na łóżku, a tu ułożono go, jakby mieli go zmierzyć do trumny.
Westchnął głęboko i uchylił lekko ciężkie powieki. Już kiedyś znalazł się w takiej sytuacji, wtedy jednak płacz Billa w mgnieniu oka postawił go na nogi. Pamiętał, że po przygodzie w Innym Świecie obudził się i zobaczył, jak troje ludzi próbuje unieruchomić wrzeszczącego i wyrywającego się Billa. Tym razem jednak był sam i nie miał takiej motywacji.
Oddychając ciężko uniósł się delikatnie na łokciu i rozejrzał po pomieszczeniu. Wszystko było zupełnie białe i przestronne.
Przez chwilę myślał, że umarł, lecz szybko odrzucił od siebie tę myśl. Gdyby zginął, z pewnością by go tak nie bolało. Opadł na poduszki dochodząc do wniosku, że nie ma sensu na darmo tracić siły. Był ciekawy, co mu tak właściwie dolega i czemu, do cholery, tak strasznie boli go głowa?!

wtorek, 27 maja 2014

Czysto braterskie uczucie



Kto by się spodziewał, że patrzenie jak brat bliźniak przytula swoje dziecko i żonę może być dla mnie takie bolesne?
Właściwie nigdy nie wierzyłem, że tak naprawdę znajdę swoją wielką miłość. Jasne, chciałem, ale na świecie jest tyle ludzi… Czy naprawdę mogłem liczyć na takie szczęście? Ciężko powiedzieć.
Ze swoich uczuć długo nie zdawałem sobie sprawy. Zawsze byłem z bratem blisko. Wbrew temu, co ludzie o nim sądzą, naprawdę dobrze mnie traktował i troszczył się o mnie jak o nikogo na świecie. Nasze uczucia były bardzo silne, nic więc dziwnego, że cale lata zajęło mi zrozumienie, że to, co czuję, wcale nie jest braterskim uczuciem. I nic dziwnego, że kiedy wreszcie zebrałem się w sobie i zdecydowałem się mu o tym powiedzieć, nie uwierzył mi.

niedziela, 25 maja 2014

~29~



Kevin patrzył z przerażeniem, jak ściana wali się, a gruz przysypuje Cogera do pasa. Demonem się nie martwił, bo biały wilczur praktycznie od razu podbiegł i go wykończył.
-Tom!
Szatyn szarpnął się i wyrwał wilczurowi, który trzymał w zębach rękaw jego bluzy. Kucnął przy nieruchomym bracie i zaczął go szturchać.
-Tom! Obudź się! Tom, proszę!- mówił cicho starając się go ocucić.
Zrozpaczony zerknął na szarego zwierzaka i zagryzł dolną wargę widząc w tle zrujnowany klub. Większość ścian była poobijana, stoliki roztrzaskane, a cały sprzęt DJ szlag trafił.
Szatyn ponownie skupił się na Cogerze. Usiadł tuż przy nim i delikatnie głaskał go po warkoczykach czując narastającą panikę. Blondas nie mógł umrzeć! Nie teraz, kiedy wszystko wskazywało na to, że pozbędą się demonów już na zawsze!
Musimy iść. Zaopiekuj się nim.

piątek, 23 maja 2014

2.Światło w ciemności



– Uważaj jak łazisz!
Tomek omal nie dostał zawału. Siedział na podłodze i szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w chłopaka, w którym rozpoznał kapitana drużyny futbolowej. Rudzielec trzymał się za bolący nos i wyraźnie miał ochotę go zamordować. Tomek nawet nie miał czasu się martwić o to, że jego książki i notatki posypały się na podłogę, a kawa, którą futbolista trzymał wcześniej w ręce, robi wśród nich prawdziwe spustoszenie.
Ta złość w głosie… Ten przeszywający, wściekły wzrok. Znał zbyt dobrze to spojrzenie.
– P–przepraszam – wyjąkał spanikowany, mając nadzieję, że nie dostanie w twarz za to, że był taki nieuważny i wlazł sobie na tego osiłka.
Rudzielec uniósł ze zdumienia brwi i jego oczy złagodniały. Tomek jeszcze nigdy nie widział, żeby jakaś ruda osoba była taka przystojna. Co najmniej jak Brad Pitt.

poniedziałek, 19 maja 2014

17.Twarzą w twarz



– To nie była łatwa decyzja. – Simone już nawet nie próbowała patrzeć na któregokolwiek z synów. Nie chciała widzieć pustki w ich oczach i smutku. Ani razu nie spojrzeli na siebie, wciąż wbijając wzrok w jakiś martwy punkt. Tylko dłonie zaciskające się mocno na ich ciuchach świadczyły o tym, że słuchają. – Właściwie była najtrudniejszą w moim życiu. Z całego serca pragnęłam zatrzymać was obu, ale po prostu nie mogłam. Postanowiłam jednak na własną rękę znaleźć kogoś, kto się zaopiekuje jednym z was. Zgłosiłam się do opieki, gdzie mogłam obserwować ludzi starających się o adopcję i wybrać jakąś parę. Tak się złożyło, że trafiło na Dereka i jego żonę. Nie widziałam się z nim. Bill został mu przekazany przez Jorga, czyli waszego ojca. Ja też byłam w samochodzie, ale nie miałam odwagi wejść do jego domu. Bałam się, że wtedy nie będę w stanie doprowadzić sprawy do końca. Z czasem zaczęło mi się powodzić. Z każdym nowym rokiem wychodziłam na prostą, a potem poznałam Gordona i nasza sytuacja kompletnie się ustabilizowała.Tom zaczął coraz częściej miewać dziwne sny. Gdy powiedział mi, czego dotyczą, zdecydowałam się odnaleźć Billa i porozmawiać z jego opiekunami. Chciałam, żebyście się poznali. Dość łatwo udało mu się go odszukać. Ja i Derek spotkaliśmy się i zaczęliśmy dyskutować na ten temat. Doszliśmy do wniosku, że bez względu na wszystko musicie się poznać, tym bardziej że Billowi śnił się dokładnie ten sam sen. Zdecydowaliśmy, że przeprowadzimy się tutaj i poślemy was do jednej klasy, żebyście mogli się poznać na neutralnym gruncie, a potem dopiero powiemy wam prawdę.

niedziela, 18 maja 2014

~28~



Bill podszedł do drzwi i otworzył je marszcząc brwi. W ostatnim czasie dobijało się do nich coraz więcej osób.
Uśmiechnął się na widok Natalii, jednak mina szybko mu zrzedła, kiedy zobaczył jej wykrzywioną w złości twarz.
-Gdzie on jest?!- krzyknęła rozsierdzona.
-Kto?- spytał cicho wystraszony Bill.
Czarnowłosa odepchnęła Cogera i weszła do pokoju szybkim krokiem. Gdyby wzrok mógł zabijać, przebywający w mieszkaniu chłopcy już byliby martwi.

wtorek, 13 maja 2014

1.Światło w ciemności



Lotnisko w Seattle było ogromne. Tak z dziesięć razy większe niż te, z którego wystartował w Poznaniu. I bardziej nowoczesne.
Nigdy wcześniej nie leciał samolotem, więc początkowo trochę się bał. Nie wiedział, co gdzie trzeba zrobić i tak dalej, na szczęście podróż minęła mu bez większych przygód.
Właściwie nie wiedział, jak do tego wszystkiego doszło. Jednego dnia wyszedł ze szpitala, a drugiego już leciał do Stanów. Gdy wrócił do domu, matka miała już dla niego bilet i wizę. Długo rozmawiali o tym, co się stało. Na początku przestraszył się, że też chce go opuścić tak jak wszyscy inni. Potem jednak zrozumiał, że ona naprawdę się o niego bała.

niedziela, 11 maja 2014

~27~



Leżąc na łóżku i próbując nie spaść na podłogę zastanawiał się, jak to w końcu będzie. Czy chciał umrzeć?
Co za głupie pytanie! Nie chciał. Jakiekolwiek nie byłoby jego życie, ile by nie narzekał na wstawanie o wczesnej porze i Kevina, nie chciał umierać. Przeklinał każdą chwilę w swoim życiu, w której pragnął zasnąć i już się nie obudzić. Nie mógł uwierzyć, że jego losy tak się potoczyły, że został poddany tak ciężkiej próbie. Nie rozumiał, dlaczego spotkało to właśnie jego, dlaczego Bóg go testuje i chce pozbawić życia, skoro jeszcze praktycznie nie zaczął z niego korzystać. Tak bardzo pragnął przetrwać ten okres, jakoś uporać się z demonami i wrócić do swojej szarej codzienności. W takiej chwili jak ta był skłonny przysiąc wszystko, byleby tylko dostać od losu drugą szansę.

piątek, 9 maja 2014

Nagron



Niewolnik to nie człowiek. Wielu – o ile nie wszyscy – Rzymian wychodziło z tego założenia, nawet jeśli w domu było dwa razy więcej niewolników niż ich panów. Mimo liczebnej przewagi niewolnicy nie mieli odwagi sprzeciwić się swemu ciemiężcy, ponieważ nie byli to ludzie zdolni do walki, a już na pewno nie pełni nadziei. Nikt nie chciał zginąć, więc niemal nikt się nie sprzeciwiał.
Nasir nigdy się nie buntował. Dorastał jako niewolnik i przyzwyczaił do warunków, w jakich kazano mu żyć. Jego uroda sprawiła, że stał się osobistym niewolnikiem pana. Miał w domu wysoką pozycję i szacunek innych zniewolonych. Oczywiście, z tym tytułem wiązały się obowiązki, które nie były zbyt przyjemne, ale prowadził życie, o jakim wielu niewolników mogło tylko pomarzyć, więc nie narzekał. Zdawał sobie sprawę, że nigdy nie uwolni się z niewoli i nawet tego nie chciał. Jego życie nawet mu się podobało.

niedziela, 4 maja 2014

~26~



Bycie w związku z Anitą Mrozowską przysparzało Kevinowi więcej zmartwień, niż mógłby przypuszczać. Przede wszystkim stał się celem kolegi Michała, niejakiego Patryka, z którym dziewczyna zerwała. Mrozowski również nie był zachwycony z obrotu sytuacji i ciągle próbował mu dokuczyć, a co za tym szło, Zakrzewski miał na karku wszystkich jego kolegów. W dodatku powłóczyste spojrzenia innych dziewczyn zmieniły się na zawiedzione i rozżalone, co wprawiało Kevina w prawdziwe zdziwienie. Nie miał pojęcia, o co tym ludziom w ogóle chodzi.
Ataki demonów ustały. Nie wiedział, dlaczego, ale od świąt nie widział żadnych krwawych napisów, nie miał koszmarów i wszystko było tak, jak wcześniej. Mógł dzięki temu odetchnąć z ulgą i wreszcie zaczął się wysypiać. Ku jego zadowoleniu, blizny powoli znikały i były już słabo widoczne. Wyglądało na to, że wszystko idzie ku lepszemu.

piątek, 2 maja 2014

Prolog




– Jak on się czuje?
Lekarz spojrzał na kobietę stojącą przed sobą. Zdawał sobie sprawę, o kogo pyta, nie wiedział jednak, jak delikatnie przekazać jej to, co musi wiedzieć i jednocześnie się nie załamać. Miał już naprawdę wielu pacjentów w różnym stanie fizycznym i psychicznym. Czasami ludzie tracili kończyny lub inne części ciała i wyglądało to makabrycznie. Przyzwyczaił się do tego. Ale jej dzieciaka było mu po prostu żal, bo jego historia wydawała mu się po prostu smutna.
– Pani syn miał wiele szczęścia – powiedział w miarę spokojnie. Chciał jakoś zdystansować się do całej sprawy, ale tym razem jakoś nie potrafił. Przed oczami ciągle miał obraz nastolatka, który wręcz zmasakrowany w pewnych miejscach trafił do nich kilka godzin temu.