piątek, 29 grudnia 2017

Epilog[Więź 2]


…5 lat później…

Stiles uniósł głowę i spojrzał na księżyc w pełni. Uśmiechnął się pod nosem. Ta chwila wreszcie nadeszła, a on, mimo tego, co go czekało, nie czuł ani odrobiny strachu. Tylko ekscytację. Nie widział Dereka od dwóch tygodni i nie spędził z nim ostatniej pełni, żeby trochę wyostrzyć jego zmysły. Teraz zamierzał wykorzystać całą swoja wiedzę na temat wilczego stada, jaką posiadł przez ostatnie pięć lat treningu, by dać Derekowi pościg życia.
Nikt nie twierdził, że nie można przygotować się wcześniej do pościgu, więc ukrył w różnych punktach lasu swoje rzeczy, który powinny mocno nim pachnieć. Teraz stopniowo opróżniał worki i tworzył fałszywe ślady, które powinny zmylić nos Dereka i dać mu więcej czasu na ucieczkę.
Specjalnie też przez ostatnie dwa tygodnie używał innego szamponu i żelu pod prysznic oraz proszku, żeby dać sobie jak największą przewagę. Nie omieszkał też przygotować kilku pułapek z jarzęba pospolitego, by Derek nie mógł pobiec za nim po prostej, lecz zmusić go do szukania właściwej drogi i nakierować tam, gdzie Stiles chciał go mieć. Skoro Chris Argent zdołał przemycić na swój pościg broń i postrzelić Petera dwa razy, zanim ten wreszcie go dopadł, on mógł pomagać sobie jarzębem. Tojad był ciosem poniżej pasa, więc to sobie darował.

20.Starcie

Jak zwykle, Peter do całego wywodu Stilesa był nastawiony sceptycznie. Najwyraźniej uważał, że po tym, jak ostatnio Stiles zarobił w głowę i dostał wstrząsu mózgu, nie można było na nim polegać. Nastolatek czuł rosnącą w nim irytację, bo nawet jeśli cholernie bolała go głowa, niekoniecznie oznaczało to, że coś mu się poprzestawiało w mózgu i nie potrafi spójnie myśleć. No, dobra, może reagował z lekko spóźnionym zapłonem, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło.
Irytację potęgował fakt, że już przecież udowodnił swoją wartość no i Peter sam do niego przyszedł z tym problemem. Wyglądało jednak na to, że jak za starych dobrych czasów, Stiles został na placu boju sam.
Peter nie do końca wierzył w tą jego historię, bo nie podobało mu się, na czym Stiles opierał swoją wiedzę, czyli książkach Deatona. Twierdził, że przez te kilka miesięcy wiele mogło się zdarzyć i zapiski weterynarza nie były wiarygodne. Stiles się z nim zgadzał, po przecież stado Caren wyraźnie się zmieniło od czasu, kiedy na jego temat pojawił się ostatni wpis w księdze. Nie oznaczało to jednak od razu, że Stiles się mylił, a wręcz dawało im szansę złapania sprawcy.